To była jedna z moich pierwszych lekcji od taty - przy obrotowych maszynach (wiertarka, pilarka, strugarka itd.) nie wolno używać rękawiczek - poszarpanych palców się z nich nie wyjmie w całości - a ubranie ma ściśle przylegać do ciała, nic luźno latającego.szlifek pisze:(...)są i tacy którzy wiercą w rękawiczkach - na wiertarce kolumnowej(...)
Mnie zawsze gubiła rutyna albo pośpiech. Zeszlifowany paznokieć na czołgu przymocowanym do stolika. Dłonie regularnie dziurawione dłutami, na szczęście z coraz mniejszą częstotliwością:) Skóra rozcinana nożem lub skalpelem (fornir). Kilka razy kopnięcie prądem.
Z tych wszystkich moich przygód płynie wiele nauki, z których najważniejszą jest - wszystkie ostrza prowadzimy OD SIEBIE albo w przypadku noży OD RĘKI.
Elektryka w miejscu pracy musi być zrobiona na tip top - akurat jestem na robieniu całej nowej instalacji w rozbudowanej stolarni i z bezpieczeństwem przesadziłem chyba z dwa razy, ale wiem, że będzie bezpiecznie.
Wszystkie ręczne elektronarzędzia trzymać oburącz.
Przy rozcinaniu drewna używać popychacza - nigdy nie przekraczać ręką linii cięcia.
Małe elementy szlifować ręcznie:)
Frezy z frezarki wyciągać w skórzanej rękawicy.
Nie umieszczać palców między gwoździem a młotkiem
Mam wciąż wszystkie palce, wszystkie sprawne, ale wcześniejsze wypadki skutecznie mnie oduczyły hurra optymizmu i do maszyn podchodzę z respektem, choć bez strachu.
I jeszcze jedno - mam sąsiada, który lubił krzyczeć do mnie podczas pracy przy włączonej maszynie, gdy go nie widziałem. Gdy człowiek jest skupiony to nawet coś takiego potrafi go przestraszyć i o wypadek nietrudno. Tłumaczenia nie skutkowały, więc pewnego razu zamarkowałem wypadek podczas takiego zajścia - skląłem go jak szewc zwijając się to niby z bólu i od tamtej pory grzecznie czeka w drzwiach, dopóki sam go nie zauważę, albo nie odejdę od maszyny