Inny sposób na szlifowanie progów.
Moderator: poco
Inny sposób na szlifowanie progów.
na jednym z for gitarowych jeden uzytkownik przedstawił inny sposób na szlifowanie progów. To na razie tylko przemyślenia. Postanowiłem to tu wrzucic, bo jestem ciekawy co o tym sądzicie. Polega on na szlifowaniu wzdłuż progu zrobionym odpowiednim narzędziem. Plusy takie,że nie trzeba mieć iluś tam klocków z radiusami, nie trzeba tez idealnie prostować gryfu - ba! w ogóle nie trzeba prostować. Minusy - no właśnie - jakie minusy. Może doświadczeni się wypowiedzą co o tym pomyśle sądzą.
Rysunek przedstawia standardową metodę orz ta nowa wymyślona przez usera.
Tak mógłby być zbudowany klocuszek do szlifowania.
Rysunek przedstawia standardową metodę orz ta nowa wymyślona przez usera.
Tak mógłby być zbudowany klocuszek do szlifowania.
Pomysł bardzo zawodny i niedokładny. Zawsze należy podejmować pomiary i wykonanie stosując punkt odniesienia, czyli bazę. Tak jest w mechanice , a zatem i w obróbce skrawaniem. Takie wyrównywanie może i by zdało egzamin ale na świeżo wyprowadzonej podstrunnicy i świeżutko wpasowanych progach. Piszę "może" z premedytacją, albowiem jakość tego równania za pomocą proponowanego przyrządu jest wypadkową wielu elementów wynikających z powstałej po nabiciu progów geometrii podstrunnicy. Cudów nie ma, nie da się idealnie nabić progów, a zatem z tego powodu wykonuje się poziomowanie progów na gotowej podstrunnicy i to wzdłuż jej osi a nie w poprzek. Bazę ustalamy po pomiarach różnic wysokości przy maksymalnie wyprostowanej podstrunnicy i jest nią jeden / kilka/ z progów. Nie widzę tego w praktycznym zastosowaniu. Pozdrawiam, Ryszard
via vita curva est
Witam.
Zarejestrowałem się specjalnie ,aby omówić tą metodę, choć myślę ,że będę częstym gościem na forum bo od jakiegoś już czasu śledzę uważnie tematy zakładane na forum
Ale do rzeczy: otóż obmyśliłem kiedyś to "ustrojstwo" do szlifowania progów zainspirowany pilnikiem z tego tematu:[url=http:/www.forumlutnicze.pl/viewtopic.php?t=1087]KLIK[/url]
Pilnik ten działa na tej samej zasadzie, więc dlaczego miałby się nie sprawdzić?
Zarejestrowałem się specjalnie ,aby omówić tą metodę, choć myślę ,że będę częstym gościem na forum bo od jakiegoś już czasu śledzę uważnie tematy zakładane na forum
Ale do rzeczy: otóż obmyśliłem kiedyś to "ustrojstwo" do szlifowania progów zainspirowany pilnikiem z tego tematu:[url=http:/www.forumlutnicze.pl/viewtopic.php?t=1087]KLIK[/url]
Pilnik ten działa na tej samej zasadzie, więc dlaczego miałby się nie sprawdzić?
To nie jest ten sam pomysł. Tamto , oryginalne z linków dotyczy profilowania główki, a nie wyrównywania progów! Profilowanie nie jest zgodnie z założonym łukiem , lecz wielokątowe - zbliżone do łuku. Nie profiluje się na gotowo. Powstałe w wyniku działania tegoż, a raczej tych kilku przyrządów krawędzie łatwo usunie się stosując inne materiały ścierne np. wełnę stalową i tym samym uzyskamy żądany profil bez uszczerbku dla górnej - szczytowej, właściwej powierzchni. Proszę dokładnie rozkminić zdjęcia z podanych linków. Pozdrawiam, Ryszard
via vita curva est
Zalinkowany przez Ciebie pilnik jest narzedziem do wykanczania - zaokraglania juz przeszlifowanych koron progow. Narzedzie pokazane na gorze niweluje progi do linii podstrunnicy a nie do linii struny , jak to robi "normalny" plaski dlugi pilnik lub profil alu z naklejonym papierem sciernym. Takie obrobienie progow uwypukli wszystkie wady podstrunnicy zamiast je zniwelowac...
Już spieszę z wyjaśnieniem moich wątpliwości, a dotycza one uzycia tego przyrządu tylko i wyłącznie do wyrównywania płaszczyzny progów. Geometria przyrządu z rysunków postu Piniastego daje przekrój prostokątny, zatem odpada upakowywanie czegokolwiek ściernego po łuku dla nadania kształtu "na raz"- na płask ewentualne. Dalej nie wyobrażam sobie ustawienia wysokości za pomocą śruby regulacyjnej jako wspólnego wymiaru dla wszystkich progów bez każdorazowego użycia czujnika mikrometrycznego. Dalej idąc, każde "nabicie" nowych progów wiąże się z podniesieniem drewna w obrębie szczeliny skąd powstają różnice wysokości w nowych gitarach. Teraz przesuwając przyrząd stopka będzie przesuwać się po wyższej powierzchni niż płaszczyzna wyrównanej podstrunnicy. Nie są to kosmiczne wielkości, ale są i nie stanowią żadnego problemu przy szlifie tradycyjnym, bo jest to operacja uśredniająca i oddziaływa na wszystkie progi jednocześnie. Może zwiększając szerokość tej szczeliny (nóżki oparte w środku lub w odległości ok. 5 mm po obu stronach progu) można by było uzyskać jakiś tam efekt, ale jakim kosztem. Zwróć uwagę, że nawet plakowanie nie zawsze daje oczekiwany efekt, a niby ma być malina. Idźmy dalej, rozumiem , że za podstawę mógł być przyjęty sposób nacinania podstrunnicy z ogranicznikiem głębokości, ale jeżeli w drewnie różnica 0,5 mm nie jest problemem, to dla progu to Mont Everest. Dlatego uważam, że tego rodzaju przyrząd nie sprawdzi się w użyciu praktycznym. Nie oznacza to , że nie należy próbować usprawniać prac, tylko czy jest to podyktowane poprawa jakości, czy tylko pokazaniem, że można. Tak, można, a nawet trzeba. Jednakże wymaga to uzasadnienia oczywiście nie w stylu wyższości Świąt Wielkiej Nocy nad Świętami Bożego Narodzenia. W tym przypadku wszyscy będą mieli rację , ale co z tego wynika praktycznego?
Przypuszczam, że kiedy jeszcze raz kolejny przeanalizujesz to wszystko nasuną się nowe konieczne przemyślenia i być może zaowocują nowatorską konstrukcją. Pozdrawiam, Ryszard
PS post napisałem w trakcie odpowiedzi Zenka, ale wywołany do tablicy muszę być konsekwentny
Przypuszczam, że kiedy jeszcze raz kolejny przeanalizujesz to wszystko nasuną się nowe konieczne przemyślenia i być może zaowocują nowatorską konstrukcją. Pozdrawiam, Ryszard
PS post napisałem w trakcie odpowiedzi Zenka, ale wywołany do tablicy muszę być konsekwentny
via vita curva est