Chrońcie słuch, Zatyczki, a raczej ich brak. I konsekwencje.
: 2015-03-03, 09:14
Witam
Napiszę o kwestii zapewne oczywistej, ale często lekceważonej - ochrona słuchu. Nie żebym był specjalistą i zgłębiał temat, ale to co mi się przytrafiło niech będzie przestrogą (a zarazem ciekawostką).
Sprawa dotyczy akurat koncertu, ale przy pracy na głośnych maszynach również może się przytrafić. Poszedłem sobie na koncert, zapomniałem zatyczek do uszu. Kiedyś w ogóle nie używałem na koncertach, ale od pewnego czasu staram się używać. No ale tym razem bez polazłem. Przypomniałem sobie już klubie, na szybko zorganizowałem zatyczki z chusteczek higienicznych. I polazłem blisko sceny, caałkiem blisko nagłośnienia. Z chusteczkami w uszach jakoś nie było słychać, że jest kure.... głośno. Dodam, że koncert nie symfoniczny, tylko kazik. Po koncercie standardzik - piszczenie w uszach. Rano też, ale nie pierwszy raz, minie.. ale w sobotę piszczy dalej. Ale nie to jest najważniejsze w całej historyjce - wziąłem do ręki gitarę, na sucho - rozstrojona.. ale zaraz.. dlaczego przy wysokich, pojedynczych dźwiękach słyszę jak bym brzdąkał w dwie struny, w dodatku zupełnie rozstrojone.. czemu E nie brzmi jak E... a gitara nie jest rozstrojona. W niedziele trochę lepiej, mniejsze rozstrojenie.. ale w dalszym ciągu jest. Efekt się trochę zmienił - z "zupełnie nie w tonacji" do "początkowo w tonacji" a później bend o 1/4 tonu w górę. Gram pustą basową E, a tam po chwili delikatnie (w miarę wygasania dźwięku) w górę. Niektóre dźwięki jeszcze dziwnie brzmią, jakoś inaczej.. np F, G.
Wczoraj byłem u larygologa - ucho ok pod względem słyszenia, brak uszkodzeń błony, wszystko wygląda w porządku. Piszczy dalej.. wg mnie ok 13-14 kHz. Jak powiedziałem lekarzowi jaki mam problem, że słyszę nie w tonacji to się uśmiechnął i dziwnie popatrzył. Zacząłem szukać podobnych przypadków w necie - no i oczywiście są.. pianiści, muzycy, którzy nagle (choroba ucha, uraz, wiek) zaczęli słyszeć "out of tune".
T.
Napiszę o kwestii zapewne oczywistej, ale często lekceważonej - ochrona słuchu. Nie żebym był specjalistą i zgłębiał temat, ale to co mi się przytrafiło niech będzie przestrogą (a zarazem ciekawostką).
Sprawa dotyczy akurat koncertu, ale przy pracy na głośnych maszynach również może się przytrafić. Poszedłem sobie na koncert, zapomniałem zatyczek do uszu. Kiedyś w ogóle nie używałem na koncertach, ale od pewnego czasu staram się używać. No ale tym razem bez polazłem. Przypomniałem sobie już klubie, na szybko zorganizowałem zatyczki z chusteczek higienicznych. I polazłem blisko sceny, caałkiem blisko nagłośnienia. Z chusteczkami w uszach jakoś nie było słychać, że jest kure.... głośno. Dodam, że koncert nie symfoniczny, tylko kazik. Po koncercie standardzik - piszczenie w uszach. Rano też, ale nie pierwszy raz, minie.. ale w sobotę piszczy dalej. Ale nie to jest najważniejsze w całej historyjce - wziąłem do ręki gitarę, na sucho - rozstrojona.. ale zaraz.. dlaczego przy wysokich, pojedynczych dźwiękach słyszę jak bym brzdąkał w dwie struny, w dodatku zupełnie rozstrojone.. czemu E nie brzmi jak E... a gitara nie jest rozstrojona. W niedziele trochę lepiej, mniejsze rozstrojenie.. ale w dalszym ciągu jest. Efekt się trochę zmienił - z "zupełnie nie w tonacji" do "początkowo w tonacji" a później bend o 1/4 tonu w górę. Gram pustą basową E, a tam po chwili delikatnie (w miarę wygasania dźwięku) w górę. Niektóre dźwięki jeszcze dziwnie brzmią, jakoś inaczej.. np F, G.
Wczoraj byłem u larygologa - ucho ok pod względem słyszenia, brak uszkodzeń błony, wszystko wygląda w porządku. Piszczy dalej.. wg mnie ok 13-14 kHz. Jak powiedziałem lekarzowi jaki mam problem, że słyszę nie w tonacji to się uśmiechnął i dziwnie popatrzył. Zacząłem szukać podobnych przypadków w necie - no i oczywiście są.. pianiści, muzycy, którzy nagle (choroba ucha, uraz, wiek) zaczęli słyszeć "out of tune".
T.