Wszystko o Defilu
Moderator: Jan
To chyba nie tak. On po prostu liże rany po takim pojedynku. Szkoda, że my Polacy nie potrafimy się "pięknie różnic"- słowa klasyka, bo właśnie dlatego nie osięgamy sukcesów zrażajęc rozmówców do siebie i obrażajęc się na majęcych odmienne zdanie. Forum bowiem, to miejsce, gdzie łcieraję się różne sposoby widzenia tego samego. Może się otrzęłnie, mam nadzieję. Pozdrawiam, Ryszard
via vita curva est
Bemol też jednak trochę ożywił tutaj wymianę myłli i wrażeł.Nie twierdzę że się tu nic nie dzieje bynajmniej.
Vintage,ja akurat mam poględ na temat pianin,bo siedzę w temacie jako stroiciel.Jak patrzę na te krzywo wklejone młoteczki z Legnic z lat kryzysu(nie mówięc o reszcie),to mnie krew zalewa.W tych latach sprzedawało się wszystko,bo trzeba było ulokowaę tracęce wartołę pieniędze,ale Calisia aż tak widocznie na jakołci nie spułciła.Teraz szerokę rzekę płynę do nas pianina z Krajów zachodnich i Skandynawii.Ostatnio pomogłem pewnym klientom kupię skandynawskie pianino Ostlind & Almquist,aż oko sie cieszyło patrzęc na to wykonanie.Legnica przy takim pianinie to jak Syrenka lub Tarpan przy Volvo czy Saab-ie.
Vintage,ja akurat mam poględ na temat pianin,bo siedzę w temacie jako stroiciel.Jak patrzę na te krzywo wklejone młoteczki z Legnic z lat kryzysu(nie mówięc o reszcie),to mnie krew zalewa.W tych latach sprzedawało się wszystko,bo trzeba było ulokowaę tracęce wartołę pieniędze,ale Calisia aż tak widocznie na jakołci nie spułciła.Teraz szerokę rzekę płynę do nas pianina z Krajów zachodnich i Skandynawii.Ostatnio pomogłem pewnym klientom kupię skandynawskie pianino Ostlind & Almquist,aż oko sie cieszyło patrzęc na to wykonanie.Legnica przy takim pianinie to jak Syrenka lub Tarpan przy Volvo czy Saab-ie.
vintage pisze:
Druga kwestia to Defil. Akurat obecnie pracuję nad kompletnę historię Defila i mam stos ęšłródeł. Nie dotarłem do informacji ani pisemnej ani z relacji osób tam pracujęcych, że w Defilu spaliła sie lakiernia. Jeżeli posiadasz prawdziwe ęšłródła tej informacji, będę zobowięzany jak się podzielisz. I w Defilu nie używano poliestru.
Hmmm, zobaczyłem ten temat i przypomniałem sobie, że moja babcia pracowała w Defilu


Zresztę ja mieszkam w Lubinie 19 lat i nic mi na ten temat nie wiadomo

A resztki po fabryce wyględaję tak:

Na spalonę to ona mi nie wyględa

- palisander
- Posty: 1003
- Rejestracja: 2009-04-17, 12:55
- Lokalizacja: Polska
To "se ne vrati" jak mawiaję sąsiedzi z południa. Tam teraz jest zupełnie nowa rzeczywistołę. To co na zdjęciu, to historia sprzed dziestu lat. Pozostałe obiekty sprzedano i obecnie po restauracji są obiektami handlowymi. Szkoda, że nie przetrwały, ale przetrwanie było niemożliwe w naszej polskiej rzeczywistołci. Mieszka tam moja rodzina, mówię o Lubinie i stęd wiem jak to z wierzchu wyględa. Nie sądzę, że gdziekolwiek w kraju jest taka możliwołę. Pozdrawiam, Ryszard
via vita curva est
A to wcale nie jest głupi pomysł.palisander pisze:Z Unii dotację i wypromowaę markę Defil pod nowę jakołcię.

Tak czytam wasze wywody o Defilach - gdyby nie one nie grałbym teraz pewnie albo dopiero bym zaczynał od podstaw. Do tej pory jedynym moim pudłem jest Defil. taki z dużym pudłem. ma już lupę, kupę lat, peknieta płytę wierzchnia, gryf przykręcony przeze mnie na łrube do pudła (takie wzmocnienie) , pudło podparte przy gryfie kijkiem, co by akcja strun nie była za wysoka, chociaż i tak jest, przeszlifowany gryf i nabite na nowo pewnie te same progi, obniżony, spiłowany mostek... i gra ona do dzisiaj. Wywiosłem ja do tełciowej na dzialke i jak tam jestem to sobie pobrzdakam troche. mam sentyment i nie potrafię jej wyrzucic. Z drugiej strony to bardzo dobre ęwiczenie na palce. jak po Defilu biore elektryka to jest dopiero jazda...
- palisander
- Posty: 1003
- Rejestracja: 2009-04-17, 12:55
- Lokalizacja: Polska
Dobrze, że taka fabryka istniała w tamtych czasach... Co robili i jak to grało ( chodzi głównie o gitary ) to już inna rzecz... Kto mógł sobie wtedy pozwolię na kupienie z innych ,,demokrajów'' instrument typu Jolana , Misima , Orfeusz czy inne ....? Ceny jak na tamte czasy były kosmiczne! Teraz taniej kupi się Strata USA z drugiej czy trzeciej ręki.
Gdyby nie Defil niektórzy z nasz nie złapali by nigdy bakcyla do tego instrumentu...
Nie wiem też czy to prawda, ale podobno było tam kilku zdolnych lutników , którzy w fabryce robili cudowne gitary elektryczne dla paru polskich topowych gitarzystów.
Zupełnie ich autorskie konstrukcje ze łwietnym osprzętem które nie ustępowały niczym instrumentom zza oceanu... Czy ktoł z Was wie coś na ten temat...? U mnie to nie sprawdzona informacja gDzieł tam zasłyszana... od kogoł...
Gdyby nie Defil niektórzy z nasz nie złapali by nigdy bakcyla do tego instrumentu...
Nie wiem też czy to prawda, ale podobno było tam kilku zdolnych lutników , którzy w fabryce robili cudowne gitary elektryczne dla paru polskich topowych gitarzystów.
Zupełnie ich autorskie konstrukcje ze łwietnym osprzętem które nie ustępowały niczym instrumentom zza oceanu... Czy ktoł z Was wie coś na ten temat...? U mnie to nie sprawdzona informacja gDzieł tam zasłyszana... od kogoł...
podstawa to dokĹadnoĹÄ
Ja z kolei czytałem kiedyś artykuł w którym jakił nadal znany muzyk rockowy (nie pamiętam który) opisywał, jak po wizycie w fabryce defila uznał, że ludzie, którzy tam pracuję nie maję pojęcia o lutnictwie, a wręcz łrednie o stolarstwie.
Sam miałem Lunę 2 i z rękę na sercu mogę powiedzieę, że było to piekło, nawet jak się na "to" patrzało.
Swoję drogę, ciekawy pomysł: odnaleęšłę, wykupię (jełli takie istnieję) prawa do nazwy, loga i wznowię produkcję tym razem na wysokim poziomie.
Sam miałem Lunę 2 i z rękę na sercu mogę powiedzieę, że było to piekło, nawet jak się na "to" patrzało.
Swoję drogę, ciekawy pomysł: odnaleęšłę, wykupię (jełli takie istnieję) prawa do nazwy, loga i wznowię produkcję tym razem na wysokim poziomie.

- palisander
- Posty: 1003
- Rejestracja: 2009-04-17, 12:55
- Lokalizacja: Polska
Ludzie różne rzeczy opowiadali, a redaktorzy opisywali... tak jest do dził. Wystarczy poczytaę ,,prasą" jełli niektóre tytuły można nazwaę prasą...
Faktem jest, że niestety większołę produktów tam wykonanych odbiegała jakołciowo od tych robionych w innych krajach ,, bloku demokratycznego " . Tylko radzieckie z przykręcanym gryfem na ordynarnę łrubę z szełciokętnym łbem , która już przy zakupie była zardzewiała były tylko gorsze jakołciowo. Liczyła się ilołę nie jakołę.
Nie mniej jednak ludzie którzy tam pracowali musieli mieę jakieł pojęcie o tym co robię... Każdy lutnik łęczy w sobie wiele zawodów. Od brakarza drewna przez stolarza aż do pomysłowego wynalazcy, mechanika, łlusarza a kołczęc na zdziwaczałym i powolnym , super dokładnym ,,dłubku" z lupę nagłownę na czole...
Myłlę, że prawda leży gDzieł po środku i fachowcy ktorzy przewinęli się przez fabrykę Defila mieli jednak pojęcie o tym co robili. Niestety, brak wysezonowanego surowca, ogólna byle jakołę i cała masa innych spraw powodowały to, że finalny produkt wyględał właśnie tak , a nie inaczej... Gdyby daę im do ręk dobry materiał na gryfy oraz lity wysezonowany łwierk lub cedr na topy natomiast na boczki i tył niech by już została ta Sapelli której za komuny było pełno. Tylko taka która poleżała trochę i ma wilgotnołę poniżej 10 procent. Powiedzieę im tak: panowie postarajcie się tym razem i zróbcie naprawdę dobre gitary akustyczne z tego materiału. Nic Wam nie narzucam niech każdy robi jakęł swoję konstrukcję autorskę ale ma to naprawdę zagraę...
Podejrzewam, że było by teraz jeszcze w ciemnych zaułkach gDzieł po domach sporo bardzo przyzwoitych ,,pudeł" ze znaczkiem DEFIL... Daje sobie obcięę obie ręce.
Dlatego komentarz kogoł kto twierdzi , że mieli nikłe pojęcie o stolarstwie, a gdzie tam jeszcze do lutnictwa wciskam między bajki bo to swobodna bzdura jakiegoł człowieka , który sam chyba nie ma pojęcia czym jest ten fach...
Faktem jest, że niestety większołę produktów tam wykonanych odbiegała jakołciowo od tych robionych w innych krajach ,, bloku demokratycznego " . Tylko radzieckie z przykręcanym gryfem na ordynarnę łrubę z szełciokętnym łbem , która już przy zakupie była zardzewiała były tylko gorsze jakołciowo. Liczyła się ilołę nie jakołę.
Nie mniej jednak ludzie którzy tam pracowali musieli mieę jakieł pojęcie o tym co robię... Każdy lutnik łęczy w sobie wiele zawodów. Od brakarza drewna przez stolarza aż do pomysłowego wynalazcy, mechanika, łlusarza a kołczęc na zdziwaczałym i powolnym , super dokładnym ,,dłubku" z lupę nagłownę na czole...
Myłlę, że prawda leży gDzieł po środku i fachowcy ktorzy przewinęli się przez fabrykę Defila mieli jednak pojęcie o tym co robili. Niestety, brak wysezonowanego surowca, ogólna byle jakołę i cała masa innych spraw powodowały to, że finalny produkt wyględał właśnie tak , a nie inaczej... Gdyby daę im do ręk dobry materiał na gryfy oraz lity wysezonowany łwierk lub cedr na topy natomiast na boczki i tył niech by już została ta Sapelli której za komuny było pełno. Tylko taka która poleżała trochę i ma wilgotnołę poniżej 10 procent. Powiedzieę im tak: panowie postarajcie się tym razem i zróbcie naprawdę dobre gitary akustyczne z tego materiału. Nic Wam nie narzucam niech każdy robi jakęł swoję konstrukcję autorskę ale ma to naprawdę zagraę...
Podejrzewam, że było by teraz jeszcze w ciemnych zaułkach gDzieł po domach sporo bardzo przyzwoitych ,,pudeł" ze znaczkiem DEFIL... Daje sobie obcięę obie ręce.
Dlatego komentarz kogoł kto twierdzi , że mieli nikłe pojęcie o stolarstwie, a gdzie tam jeszcze do lutnictwa wciskam między bajki bo to swobodna bzdura jakiegoł człowieka , który sam chyba nie ma pojęcia czym jest ten fach...
podstawa to dokĹadnoĹÄ
Główny bydynek jak na zdjęciu wyżej, wyględa tak samo i dzisiaj, nic sie nie zmieniło. Nowy własciciel miał w planach utworzenie galerii handlowej, lecz nieco sie spóęšłnił bo niedaleko powstała duża galeria i wystarczajęca na cały Lubin. Rozmawiałem niedawno z właścicielem, nie ma na razie planów wobec tego budynku lub nie chciał ich zdradzię, między słowami jednak wspomniał o adaptacji na budynek mieszkalny. Na razie jednak budynek musi poczekaę na lepsze czasy, które nadejdę lub też nie nadejdę.
Reaktywacja Defila jest raczej niemożliwa, obecnie w Polsce są wysokie podatki i ogromne bariery wejłcia z tymi dotacjami z UE to łciema, każdy kto się interesuje trochę ekonomię wie, że te dotacje to gwoęšłdzie do trumien samorzędów i firm. Gdyby ktoł chcial jednak zainwestowaę w taka fabrykę musiałby zmierzyę sie z konkurencję z Chin - nie do wygrania oraz z polskimi zakładami lutniczymi i tu mogłaby byc szansa gdyż polscy lutnicy posiadaję przegięte ceny. Z drugiej strony rynek jest w sumie przesycony gitarami, więc na duży wolumen sprzedaży nie ma co liczyę.
Pomysł z chiłskimi pracownikami jest dobry, ale lepiej jakby produkcję całkowicie uruchomię w Chinach, będzie jeszcze taniej.
Nazwa towarowa Defil jest juz zastrzeżona przez handlarza chiłskimi gitarami, ma jakies plany wobec tego znaku, ale nie chciał zdradzię jakie. Obawiam się, że może zamawiaę chiłszczyznę i opatrywaę nazwę Defil (jak Sounder, czy Vision).
Co do lutników w Defilu, to trzeba rozgraniczyę produkcję desek, akustyków, skrzypiec, wiolonczel. Do desek nie trzeba lutników, tam produkcja była zmechanizowana, np mity o przypadkowołci nabitych progów są bzdurę ponieważ robiła to maszyna z dokładnołcię jakiej życzę przeciętnemu lutnikowi. Pozostaje sprawa pilnowania jakołci, liczyła sie ilołę, tam pracowano na akord. Natmiast ludzie z Defila potrafili robię cuda w ramach fuch, potrafili zrobię kopię każdego wosła ze łwiata, sam miałem takiego Strata a grałem tez na SG z Defila, taka była rzeczywistołę jak płacili tak pracowali.
Innę kwestia to instrumenty akustyczne, w latach 70 tych przybyli prawdziwi lutnicy po szkołach lutniczych, niektórzy terminowali u samego mistrza Marduły. Lutnicy jednak nie mogli pogodzię się z pracę akordowę i odchodzili na swoje, dzisiaj kilku z nich jest cenionymi lutnikami a ich instrumenty graja w filharmoniach.
Lata 80 te przesądziły o przyszłołci Defila, wszystko co produkowali sie sprzedawało i to ułpiło czujnołę kadry zarzędzajęcej, która nie ukrywajęc składała sie z działaczy PZPR i nie byli to fachowcy, ale posiadali siłę decyzyjnę i mogli obserwujęc rzeczywistołę podejmowaę decyzje. A rzeczywistołę pokazywała, że powstaję firmy lutnicze w Polsce, coraz więcej ludzi przywozi instrumenty używane a Chiny rozpoczęły ekspansję.
Defil miał mozłiwosąi aby produkowaę gitary lepsze od chiłskich ale w cenie chiłskich i mógł zaspokoię popyt w latach 80, 90 i po 2000 roku, który to popyt skierował się w kierunku właśnie Chiłczyków. W tym czasie mógł inwestowaę, poprawiaę jakołę ale jak to ktos ujęł - to se ne vrati.
Reaktywacja Defila jest raczej niemożliwa, obecnie w Polsce są wysokie podatki i ogromne bariery wejłcia z tymi dotacjami z UE to łciema, każdy kto się interesuje trochę ekonomię wie, że te dotacje to gwoęšłdzie do trumien samorzędów i firm. Gdyby ktoł chcial jednak zainwestowaę w taka fabrykę musiałby zmierzyę sie z konkurencję z Chin - nie do wygrania oraz z polskimi zakładami lutniczymi i tu mogłaby byc szansa gdyż polscy lutnicy posiadaję przegięte ceny. Z drugiej strony rynek jest w sumie przesycony gitarami, więc na duży wolumen sprzedaży nie ma co liczyę.
Pomysł z chiłskimi pracownikami jest dobry, ale lepiej jakby produkcję całkowicie uruchomię w Chinach, będzie jeszcze taniej.
Nazwa towarowa Defil jest juz zastrzeżona przez handlarza chiłskimi gitarami, ma jakies plany wobec tego znaku, ale nie chciał zdradzię jakie. Obawiam się, że może zamawiaę chiłszczyznę i opatrywaę nazwę Defil (jak Sounder, czy Vision).
Co do lutników w Defilu, to trzeba rozgraniczyę produkcję desek, akustyków, skrzypiec, wiolonczel. Do desek nie trzeba lutników, tam produkcja była zmechanizowana, np mity o przypadkowołci nabitych progów są bzdurę ponieważ robiła to maszyna z dokładnołcię jakiej życzę przeciętnemu lutnikowi. Pozostaje sprawa pilnowania jakołci, liczyła sie ilołę, tam pracowano na akord. Natmiast ludzie z Defila potrafili robię cuda w ramach fuch, potrafili zrobię kopię każdego wosła ze łwiata, sam miałem takiego Strata a grałem tez na SG z Defila, taka była rzeczywistołę jak płacili tak pracowali.
Innę kwestia to instrumenty akustyczne, w latach 70 tych przybyli prawdziwi lutnicy po szkołach lutniczych, niektórzy terminowali u samego mistrza Marduły. Lutnicy jednak nie mogli pogodzię się z pracę akordowę i odchodzili na swoje, dzisiaj kilku z nich jest cenionymi lutnikami a ich instrumenty graja w filharmoniach.
Lata 80 te przesądziły o przyszłołci Defila, wszystko co produkowali sie sprzedawało i to ułpiło czujnołę kadry zarzędzajęcej, która nie ukrywajęc składała sie z działaczy PZPR i nie byli to fachowcy, ale posiadali siłę decyzyjnę i mogli obserwujęc rzeczywistołę podejmowaę decyzje. A rzeczywistołę pokazywała, że powstaję firmy lutnicze w Polsce, coraz więcej ludzi przywozi instrumenty używane a Chiny rozpoczęły ekspansję.
Defil miał mozłiwosąi aby produkowaę gitary lepsze od chiłskich ale w cenie chiłskich i mógł zaspokoię popyt w latach 80, 90 i po 2000 roku, który to popyt skierował się w kierunku właśnie Chiłczyków. W tym czasie mógł inwestowaę, poprawiaę jakołę ale jak to ktos ujęł - to se ne vrati.
- palisander
- Posty: 1003
- Rejestracja: 2009-04-17, 12:55
- Lokalizacja: Polska
Jełli o wysadzenie chiłczyków z rynku w wielu branżach nie tylko muzycznej ( czyli produkcji tanich instrumentów) to raczej niemożliwe... Natomiast rację bytu w Polsce maję male zakłady lutnicze robięce naprawdę dobre instrumenty. Nie dla laików którym gitara kojarzy się z ogniskiem i gorzałkę i każda wyględa tak samo... Moim zdaniem należy kierowaę się w stronę profesjonalistów czyli muzyków... Robię mniej, ale jak Bóg przykazał i instrumentów dołę wysokiej klasy. No i oczywiłcie jakał specjalizacja... ponieważ jak się będzie chciało robię elektryki, akustyki, klasyki od podstaw to już wiadomo, że nic z tego nie wyjdzie... Trzeba masą ludzi, pomieszczeł i podzielię firmę na działy... A to już będzie moloch i kontrola żadna. Jedna czy dwie łwiatłe osoby w małej pracowni zrobię mniej , ale dużo lepiej. Konkretne dwa lub trzy dopracowane modele z rożnę skalę i wystarczy. To fachowiec powinien decydowaę i narzucaę swoję wizję instrumentu klientowi, a nie odwrotnie... Klient nie posiada dostatecznej wiedzy i może sobie wymyłlaę nawet przeróżne cuda bo jego wyobraęšłnia i papier wszytko przyjmie... Tylko co dalej...? Okaże się potem , że ktoł kto się podjęł takiego wykonania nie dołę, że spędzi nad nim 5 razy więcej czasu to efekt kołcowy w brzmieniu i innych technicznych sprawach może byę mierny... Klient będzie wymagał doskonałołci, a tu niestety się nie da... no ale przecież zgodziliłmy się na takę wizję jakę nam przedstawił... Tylko po co....? Same kłopoty i rozczarowania.
Róbmy spokojniej, dokładniej, wolniej, mniej... ale za takie wykonanie bierzmy też inne pieniężki...
Róbmy spokojniej, dokładniej, wolniej, mniej... ale za takie wykonanie bierzmy też inne pieniężki...
podstawa to dokĹadnoĹÄ
Odgrzeję temat. Znalazłem film, w którym mój gitarowy autorytet opowiada o swojej pierwszej gitarze:
http://www.youtube.com/watch?v=lRzsIatvxvo
Znalazłem jeszcze coś takiego:
http://www.youtube.com/watch?v=nmRgfzQA ... re=related
http://www.youtube.com/watch?v=lRzsIatvxvo
Znalazłem jeszcze coś takiego:
http://www.youtube.com/watch?v=nmRgfzQA ... re=related
Film bardzo ciekawy i chyba jak na razie jedyny o Defilu. Ale odczuwam, że jest on zrealizowany dołę tendencyjnie. Kwestia doboru autorytetów. Ja też uznaję Andrzeja Nowaka jako legendę rocka, nie mniej mówi on coś co jest często powielane a nie koniecznie prawdziwe, chodzi o tych lutników czy muzyków, którzy powinni produkowaę gitary w Defilu. Tak samo wypowiada się jakił dystrybutor gitar (co jest nieporozumieniem), też o lutnikach.
Otóż gitary w produkcji seryjnej powinni wytwarzaę operatorzy maszyn lub poszczególnych operacji. Nie lutnicy ani muzycy. To jakby powiedzieę, że samochody sportowe najlepiej wykonuję kierowcy rajdowi albo inżynierowie a tym czaem to operator ma przykręcię wszystkie łruby i dokładnie (tu wielka przenołnia).
Lutnik powinien zaprojektowaę instrumet i najlepiej lutnik dobrze grajęcy, bo przenołnia z szewcem co bez butów chodzi nie jest trafna. Niestety lutnicy w Defilu byli zaprzęgnięci do pracy akordowej a nie do projektowania i wdrażania instrumentów, taki to był system, zresztę byli pracownicy wyjałniaję absudry tamtych czasów.
Mocno tendencyjny jest też wywiad z Moryto Yankielem, kilkanałcie sekund, w którym chwali się jak to potrafił nastroię tylko 3 struny w Defilu. Taka opinia jak na wielu forach gitarowych, tym czasem warto obejrzeę na YT, cały wywiad z tym gołciem. W dalszej częłci zaprzecza sobie, bo jednak nastroił i grał ale za wysoka akcja w Defilu więc przerzucił się na bas o takiej samej akcji (???). Wogole to jeden wielki belkot, najlepsze stwierdzenie, ze cisza to tez dzwiek, tylko o innej czestotliwosci. I takie autorytety wydaja opinie o Defilu.
Otóż gitary w produkcji seryjnej powinni wytwarzaę operatorzy maszyn lub poszczególnych operacji. Nie lutnicy ani muzycy. To jakby powiedzieę, że samochody sportowe najlepiej wykonuję kierowcy rajdowi albo inżynierowie a tym czaem to operator ma przykręcię wszystkie łruby i dokładnie (tu wielka przenołnia).
Lutnik powinien zaprojektowaę instrumet i najlepiej lutnik dobrze grajęcy, bo przenołnia z szewcem co bez butów chodzi nie jest trafna. Niestety lutnicy w Defilu byli zaprzęgnięci do pracy akordowej a nie do projektowania i wdrażania instrumentów, taki to był system, zresztę byli pracownicy wyjałniaję absudry tamtych czasów.
Mocno tendencyjny jest też wywiad z Moryto Yankielem, kilkanałcie sekund, w którym chwali się jak to potrafił nastroię tylko 3 struny w Defilu. Taka opinia jak na wielu forach gitarowych, tym czasem warto obejrzeę na YT, cały wywiad z tym gołciem. W dalszej częłci zaprzecza sobie, bo jednak nastroił i grał ale za wysoka akcja w Defilu więc przerzucił się na bas o takiej samej akcji (???). Wogole to jeden wielki belkot, najlepsze stwierdzenie, ze cisza to tez dzwiek, tylko o innej czestotliwosci. I takie autorytety wydaja opinie o Defilu.