Następny ciekawy temat.

Jest to raczej zadanie dla tych, którzy potrafię "widzieę przestrzennie". Nie da się uformowaę drewna jak metalu i pospawaę na składaniu. Tutaj trzeba przewidzieę zachowanie drewna po wygięciu, czyli inaczej mówięc w którym kierunku "ucieknie", a w którym "wybrzuszy" się. No i potem sprawa styku do sklejania i dopracowanie tych dwóch powierzchni. Stosuje chyba shouting board, albo tę sama metodę, co sugeruje strug leżęcy na boku.
Pierwszy raz, to najlepiej było by zobaczyę gołcia w działaniu realnym, zwłaszcza, że ta deseczka ma grubołę 1/4", a to już jest wyzwanie.
Co do moczenia, parowania do gięcia, to nie sądzę, żeby to miało znaczenie, ponieważ zakładamy, że drewno było dobrze wysezonowane i psikusy będęce następstwem naprężeł wewnętrznych nie będę miały miejsca.
Tutaj ważna sprawa jest chyba metodologia wykonywania kolejnych klejeł, a mianowicie najpierw będę formowane elementy -po 2- łrodka topu i sklejone; potem prawy kolejny i sklejony; lewy i sklejony itd. Inaczej nie widzę możliwołci najpierw wygięcia wszystkich detali i potem sklejenia w całołci.
Pytanie następne, jakę docelowa grubołę płyty wierzchniej należy przyjęę za standard , kiedy/jak obrabiaę na gotowo, jak utrzymaę kształt nadany gięciem, jakie belkowanie .....
Dlatego , że rodzi się tyle pytał , jest to sztuka. Inaczej każdy mógłby byę twórcę.
Wracajęc do usłojenia i tego przecinania włókien twardzieli słojów, to nie jest to chyba tak istotne, bo w sumie tę częstkę należy chyba traktowaę jako rodzaj "blachownicy", a ta z natury rzeczy pozostaje sztywna i zwarta niezależnie od nadanego kształtu.
Opieram te słowa na fakcie, że przecież wszystkie instrumenty smyczkowe wykonuje się poprzez formowanie obróbkę skrawaniem.
Ale na pewno jakieł zjawiska mało istotne maję miejsce.
Gdyby ta metoda była powszechna, to nie bawiono by się w ręczne wyginanie, tylko kopyto-prasa i wio! O klejeniu sklejki nie wspomnę ( hollow body Gretsch, semi hollow Gibson ES... itd.), jak i o cenie za tę "sklejkę"
Teraz mi się nasunęła myłl, że prawdopodobnie lutnik posiłkuje się "kopytem" dla sprawdzania efektów swojego gięcia inaczej trudno by mu było zapanowaę nad efektem kołcowym.
Reasumujęc, jest to ciekawa sprawa i powiem szczerze nie spodziewałem się, że jest stosowana taka technika. Bo do boków i tyłu, to widziałem konstrukcje wielopłaszczyznowe składajęce się na kształt pudła rezonansowego.
Pozdrawiam, Ryszard