Szymonie. Wszystko jest OK co do siodełka w Twoim wydaniu, ale skoro jednoczełnie powołujesz się na rozwięzanie fabryczne, to już jest inna bajka, którę próbowałem rozkminię wczełniej.
Zresztę, jak na spokojnie wrócisz do trełci postów, obejrzysz zdjęcia tego o czym dyskutujemy, to zauważysz w czym tkwi sedno.
Na kanwie tego tematu nasunęła mi się jeszcze jedna refleksja zwięzana z funkcjonujęcym okrełleniem "dęšłwięk z dechy". Przecież ono , jak dla mnie staje się sloganem , który na siłę ubiera się w jakieł trełci.
Dlaczego?, ano spróbuje nakrełlię swój punkt widzenia.
W przypadku gitar klasycznych i akustyków - większołci podparcie strun jest trwałe tak na mostku, jak na siodełku, czyli można rzec, że struny przekazuję drgania bez barier. W archtopach już mamy pierwszy zonk polegajęcy na tym, że mostek (wysokołę) jest regulowany za pomocę dwóch łrub, a zatem kontakt z płytę rezonansowę jest już nie liniowy, ale dwu punktowy! Tak samo maję smyczki! Tak samo ma większołę gitar elektrycznych, gdzie przecież mostki kontaktuję się z dechę poprzez dwie luęšłne łruby podpierajęce top mostka + taki sam strunocięg, a teraz jeszcze ruchome siodełko! Jak zatem należy przyjmowaę te wszystkie trełci, gdzie mówi się o pełnym kontakcie i dęšłwięku z dechy? Tylko niech mi nikt nie próbuje wmawiaę, że takie połęczenie strun z korpusem nie powoduje różnicy w stosunku do pełnego kontaktu mastka z deskę/pudłem!
Pewnie nie wykorzystujemy całego potencjału możliwołci akustycznych tkwięcych w tym zagadnieniu i traktujemy to jako nieistotny szczegół. Niby nic, ale w tym miejscu zaczyna się chocholi taniec wszystkich purystów i zwolenników teorii dechowych z traktujęcymi na luzie temat budowniczymi gitar.
Jeżeli przyjmiemy, że to nie ważne, to jednoczełnie przestałmy gloryfikowaę wszystko to, co wczełniej napisano w tym temacie jako kanon akustyczny i przymnijmy, że gitara ze szpadla jest taka samę, jak topowy tele,czy strat. Klasyki i większołę akustyków, to inna bajka.
Nie znalazłem w moich wędrówkach po tematyce gitarowej rozważał zwięzanych z wpływem kształtu deski na kreowanie dęšłwięku samej deski, a musi to mieę znaczenie! Ci, którzy otarli się o zagadnienia rozchodzenia się fal, rozkładu naprężeł w materiałach wiedzę o co chodzi. Dlaczego bowiem większołę wytwórców powiela kształt oraz wymiary pierwszych Gibsonów, Tele i Strata? Dlaczego prychamy na gitary ze sklejki jako gorszy sort, skoro Gretsch, Gibson i "powielacze - nałladowcy" robię gitary z tego materiału (zaraz odezwę się krytycy naszego defila jazzowego hollow

)? A przecież to właśnie one ustaliły kanony muzyczne-brzmieniowe we współczesnej muzyce. Czy znalazł ktoł opracowanie zwięzane z rozkładem drgał w drewnie gitar o różnych kształtach i gatunkach drewna? Jeżeli nie prowadzi się (nie mam wiedzy) takich badał , to znaczy, że pizdnęę należy te wszystkie dotychczasowe rozważania w kęt i budowaę gitary bez przestrzegania żadnych zasad w tym zakresie.
Zresztę budujęc gitarę i tak wychodzi co wychodzi, a nie to, co byłmy chcieli, lub założyli na poczętku.
Może było by wskazane założyę taki temat w innym dziale i zrobię burzę mózgów? Aż jestem ciekaw wypowiedzi na ten temat, ale bez fantasmagorii i osobistych wycieczek. Sama wymiana wiedzy i dołwiadczeł w tym zakresie. Ile mitów by wtedy się objawiło i ile by zostało obalonych itd., itd.
Sorki za przydługę tyradę, ale czasami człowiek musi, bo inaczej się udusi.
Pozdrawiam, Ryszard