Macie koledzy rację w całej "rozcięgliwosci" tematu. Ja piszęc te wszystkie posty miałem na uwadze to, co zawarłem w ostatnim zdaniu mojego poprzedniego postu. A mianowicie , detalicznie. Wielu z nas będzie budowaę gitary od podstaw i bardzo często będzie korzystaę z gotowych półfabrykatów takich jak podstrunnice i siodełka. Teraz , nie przemyłlenie detali i ich wzajemnych relacji może skutkowaę albo za węskim, albo za szerokim gryfem; za krótkim siodełkiem /rozstaw strun jest już gotowy!/, za długim siodełkiem itp., itp., itd.

Potem zaczynaję się akcje korekty, które powoduję zdenerwowanie twórcy, następne nie przemyłlane ruchy, następne nerwy i koło się zamyka. Znam to z własnych dołwiadczeł

z dziedziny projektowania i wytwarzania innych niż gitary urzędzeł i wiem, że dobrymi chęciami , to piekło jest wybrukowane .

Zatem reasumujęc, należy na każdym etapie wykonawstwa przewidywaę skutki przynajmniej na dwa ruchy do przodu, jak szachista. Nie jestełmy bowiem bezmyłlnym CNC, a myłlęcym, czujęcym i z bagażem emocji człowiekiem, któremu sukcesy i porażki nadaję sens działania. Z tę tylko różnicę, że jednym daje kopa, innym doła. Skutek? Dopał lub zniechęcenie, negatywne emocje powoduję następne błędy, a natura człowieka zwykle usprawiedliwia je i zaczyna się błędne koło. Dlatego też w tym połcie tak trochę celowo poruszyłem złożonołę psychiki człowieka w zetknięciu z materię nieożywionę.

Może to będzie przyczynkiem motywujęcym do przemyłlanego, radosnego i twórczego działania. To element takiego swego rodzaju "procedury", tak wszechobecnej w funkcjonowaniu złożonych struktur. To bowiem daje podstawę do uniknięcia błędów i uzyskania za każdym razem pozytywnych, powtarzalnych efektów. Zatem do gryfów Panowie! Pozdrawiam, Ryszard
