: 2012-06-07, 19:52
Póęšłno natknęłem się na ten temat, ale że mam co nieco do powiedzenia...
Mnie zawsze gubiła rutyna albo połpiech. Zeszlifowany paznokieę na czołgu przymocowanym do stolika. Dłonie regularnie dziurawione dłutami, na szczęłcie z coraz mniejszę częstotliwołcię:) Skóra rozcinana nożem lub skalpelem (fornir). Kilka razy kopnięcie prędem.
Z tych wszystkich moich przygód płynie wiele nauki, z których najważniejszę jest - wszystkie ostrza prowadzimy OD SIEBIE albo w przypadku noży OD RęKI.
Elektryka w miejscu pracy musi byę zrobiona na tip top - akurat jestem na robieniu całej nowej instalacji w rozbudowanej stolarni i z bezpieczełstwem przesadziłem chyba z dwa razy, ale wiem, że będzie bezpiecznie.
Wszystkie ręczne elektronarzędzia trzymaę oburęcz.
Przy rozcinaniu drewna używaę popychacza - nigdy nie przekraczaę rękę linii cięcia.
Małe elementy szlifowaę ręcznie:)
Frezy z frezarki wycięgaę w skórzanej rękawicy.
Nie umieszczaę palców między gwoęšłdziem a młotkiem
Mam wcięż wszystkie palce, wszystkie sprawne, ale wczełniejsze wypadki skutecznie mnie oduczyły hurra optymizmu i do maszyn podchodzę z respektem, choę bez strachu.
I jeszcze jedno - mam sąsiada, który lubił krzyczeę do mnie podczas pracy przy włęczonej maszynie, gdy go nie widziałem. Gdy człowiek jest skupiony to nawet coś takiego potrafi go przestraszyę i o wypadek nietrudno. Tłumaczenia nie skutkowały, więc pewnego razu zamarkowałem wypadek podczas takiego zajłcia - sklęłem go jak szewc zwijajęc się to niby z bólu i od tamtej pory grzecznie czeka w drzwiach, dopóki sam go nie zauważę, albo nie odejdę od maszyny

To była jedna z moich pierwszych lekcji od taty - przy obrotowych maszynach (wiertarka, pilarka, strugarka itd.) nie wolno używaę rękawiczek - poszarpanych palców się z nich nie wyjmie w całołci - a ubranie ma łciłle przylegaę do ciała, nic luęšłno latajęcego.szlifek pisze:(...)są i tacy którzy wiercę w rękawiczkach - na wiertarce kolumnowej(...)
Mnie zawsze gubiła rutyna albo połpiech. Zeszlifowany paznokieę na czołgu przymocowanym do stolika. Dłonie regularnie dziurawione dłutami, na szczęłcie z coraz mniejszę częstotliwołcię:) Skóra rozcinana nożem lub skalpelem (fornir). Kilka razy kopnięcie prędem.
Z tych wszystkich moich przygód płynie wiele nauki, z których najważniejszę jest - wszystkie ostrza prowadzimy OD SIEBIE albo w przypadku noży OD RęKI.
Elektryka w miejscu pracy musi byę zrobiona na tip top - akurat jestem na robieniu całej nowej instalacji w rozbudowanej stolarni i z bezpieczełstwem przesadziłem chyba z dwa razy, ale wiem, że będzie bezpiecznie.
Wszystkie ręczne elektronarzędzia trzymaę oburęcz.
Przy rozcinaniu drewna używaę popychacza - nigdy nie przekraczaę rękę linii cięcia.
Małe elementy szlifowaę ręcznie:)
Frezy z frezarki wycięgaę w skórzanej rękawicy.
Nie umieszczaę palców między gwoęšłdziem a młotkiem

Mam wcięż wszystkie palce, wszystkie sprawne, ale wczełniejsze wypadki skutecznie mnie oduczyły hurra optymizmu i do maszyn podchodzę z respektem, choę bez strachu.
I jeszcze jedno - mam sąsiada, który lubił krzyczeę do mnie podczas pracy przy włęczonej maszynie, gdy go nie widziałem. Gdy człowiek jest skupiony to nawet coś takiego potrafi go przestraszyę i o wypadek nietrudno. Tłumaczenia nie skutkowały, więc pewnego razu zamarkowałem wypadek podczas takiego zajłcia - sklęłem go jak szewc zwijajęc się to niby z bólu i od tamtej pory grzecznie czeka w drzwiach, dopóki sam go nie zauważę, albo nie odejdę od maszyny
