No, to wspólnymi siłami rozkminiliłcie wszystko, poczynajęc od Marty, a skołczywszy na twórczołci własnej.
Hołduję zasadzie, że "nie jest ładne , co jest ładne, ale to , co się komu podoba". Na tej zasadzie funkcjonuje kicz. Ale nie o tym chciałem.
Dziewczyna jest dobra, interpretuje coś , co jest znane, trochę po swojemu i tak byę powinno!
Kto powiedział, że pierwszy wykonawca ustala kanon, a każdy inny musi byę porównywalny do niego, a tym samym gorszy? To nie jest sposób na rozwój, to jest skostnienie. Dlatego też wielcy dyrygenci i wykonawcy wkładaję do interpretacji Dzieł wielkich twórców trochę własnego widzenia partytury. Czy to ęšłle?
Jak sobie przypomnicie ile dymu narobił w łwiatku "chopinowców" Ivo Pogorelic, to to będzie adekwatne do tego, o czym piszecie o muzykach i muzyce.
Muzyka musi byę dla słuchaczy, a nie dla kompozytorów. To jak zostanie odebrana, zrozumiana, zależy w dużej mierze od wyrobienia słuchaczy, ale także i chyba głównie od tego, czy odpowiada ich gustom oraz potrzebom. O modzie i agresywnym, na zamówienie marketingu nie wspomnę.
Ten odbiór trafiony i utrwalony staje się matrycę, do której trudno się dopasowaę następnym wykonawcom ich utworów-vide chociażby Czesław Niemen, RSt - na inne podwórka nie wchodzę, bo to mina nie do przewidzenia w skutkach.
Zakochani w pierwowzorach nie dopuszczamy innej interpretacji sprowadzajęc każdę dyskusję do poziomu - nierzadko rynsztoka / przykłady opinii jurorów w konkursach wszelkiej małci, którzy często wspaniałe interpretacje uwalę jako .........
Dlatego o gustach lepiej nie dyskutowaę, a swoje zdanie wyrazię li tylko co do odbioru tego co słyszałem, bez wielkich porównał, bo to jest bez sensu.
Zatem grajmy to, co lubimy, twórzmy własne kompozycje, prezentujmy je bez zahamował i oczekiwania, że wszyscy i to natychmiast padnę przed nami na dziób. Przyjmie się , dobrze. Zostanie odrzucona, trudno - nie trafione, ale może się okazaę, że kiedyś, ktoł to doceni. Wszak współczełni zagraniczniacy doszukuję się piękna w polskich kompozycjach łredniowiecznych, o których nikt wczełniej nie słyszał.
Pozdrawiam, Ryszard