PiotrCh pisze:Ano właśnie:) Bo to, że na allegro są gitary lutnicze to jeszcze o niczym nie łwiadczy:) Sztuka to rozliczyę się hydrę;)
Może było by lepiej, Piotrze, napisaę: na allegro są gitary opisywane jako lutnicze; trudno mi bowiem zgodzię się z przedstawianiem gitar wykonywanych w fabrykach czy sporych manufakturach jako gitary lutnicze.
To jest niejako "wierzchołek góry lodowej" rozważanej tu tematyki.
Jełli przyjęę, że lutnik to oosba wykonujęca instrumenty muzyczne bez doprecyzowania sposobu/charakteru wykonywania swej pracy, to każdy zatrudniony przy wykonywaniu gitar np. w fabryce Alhambry, Admiry czy manufakturze Paco Castillo lub zakladzie gdzie outsourcinguje się Contreras, Ramirez, wielu innych ma prawo byę nazwany lutnikiem; w kołcu zupełnego dyletanta tam nie przyjmę do pracy. Ale wielu zakłada domyłlnie że instrument lutniczy to instrument od poczętku do kołca wykonany przez jednę osobę znakomitego fachowca (ewentualnie z nieznacznę pomocę "pomocnika" zajmujęcego się na przykład nakładaniem lakieru/politury). ęšłĽeby sprawa była bardziej skomplikowana, w ramach niektórych fabryk istnieję zespoły niekwestionowanych mistrzów wykonujęcych indywidualnie najwyższe modele np. Alhambry będęce par excellance instrumentami lutniczymi.
Kto i kiedy ma prawo napisaę na etykietce: Jan Kowalski - Lutnik ?
O ile mi wiadomo, lutnictwo (tak jak złotnictwo) jest zawodem tzw. uwolnionym. A więc każdy ma prawo je wykonywaę a więc i nazywaę się lutnikiem. Znam to dobrze z obszaru sztuk plastycznych oraz złotnictwa - nie jest już wymagane formalne wykształcenie (to osobny temat - popatrzmy na formalne wykształcenie autorów niektórych dził istniejęcych rzeęšłb, pomników, etc.) a w przypadku złotnictwa obowięzek rejestracji w Urzędzie Probierczym oraz w innych instytucjach odbywa się po zgłoszniu niejako "z automatu". Jełli więc lutnictwo jest zawodem uwolnionym, to każdy ma prawo je uprawiaę i nazywaę się i przedstawiaę się jako lutnik.
Uwolnienie zawodów jest pozytywem, aliłci ustawodawcy mieli często na myłli nie sam fakt uprawiania danego zawodu a bezproblemowy dostęp każdego chętnego do nauki zawodu zanim rozpocznie działalnołę "produkcyjnę"/warsztatowę. Przyjęto założenie domyłlne, że zanim się za coś zabiorę, to się tego nauczę a przedtem się "przetestuję", czy mam po temu predyspozycje/kwalifikacje/zdolnołci; okazało się wszakże iż popularne jest inne realizowanie się idei uwolnienia zawodów i często decyduje siła osobowołci, energia, zmysł biznesowy. Widzę to w dziedzinie rzeęšłby. A że "każdy kij ma dwa kołcr" to zaczeły ukazywaę się też i te gorsze strony skędinęd słusznego kierunku uwalniania zawodów.
Cały szereg zawodów nie podległ uwolnienu, np. zawod lekarza etc. I tu można dojłę do sprawy edukacji. Jełli edukacja w danej dziedzinie stoi na wysokim poziomie, to pytanie retoryczne: "pójłę do lekarza czy znachora" ? ma wielki sens. Inaczej natomiast sprawa wyględa jełli edukacja na wysokim poziomie nie jest. I nie wiem, jak wyględa sprawa edukacji formalnej w dziedzinie lutnictwa gitarowego w kraju.
O ile mi wiadomo ilteratura tematu lutnictwa gitar klasycznych po polsku nie istnieje (proszę o korektę jełli jestem w błędzie), warunkiem więc niezbędnym jest choęby robocza znajomołę angielskiego i wskazanie odpowiedniej podstawowej literatury przedmiotu. I to jest teoretyczna uwaga także do ewentualnych nauczycieli także osób tworzęcych programy edukacyjne.
Aby sprawa była jeszcze bardziej skomplikowana: pamiętam, iż wiele rodzajow działalnołci można uprawiaę "z różnych pozycji" formalno prawnych. Bardzo to zostało rozbudowane a i "namieszane" reformami roku 2000. I tak np. złotnictwo - i większołę to obecnie czyni - uprawia się jako rodzaj działalnołci gospodarczej, obarczonej obowięzkiem VAT i innymi podobnymi. Aliłci można też po spełnieniu niejasnych po roku 2000 i czasem sprzecznych kryteriów uprawiaę nadal jako działanołę twórczę i/albo artystycznę (ustawodawca wprowadził rozróżnienie: tworca - artysta). Jełli danę dziedzinę uprawia się legalnie jako działalnołęĂ twórczę to nie podlega ona obowięzkowi VAT, przychody uzyskiwane zał są z tytułu odpłatnego przeniesienia autorskich praw majętkowych. Działalnołę zał kwalifikowana jako twórcza (okrełla to np. Prawo Autorskie) wpisana jest w kategorię "innej działalnołci pozarolniczej". Tak się np. formalnie kwalifikuje pisarstwo Wisławy Szymborskiej...
Co prawda obecne Prawo Autorskie dosyę dobrze chroni same prace/wytwory (Dzieła) ale już nie wyodrębnia wyraęšłnie grupy społeczno/zawodowej twórców; niemniej istnieje nadal przepisy o zaopatrzeniu emerytalnym twórców i ich rodzin i są realizowane, jest (czy do niedawna była) odpowiednia komisja d.s. zaopatrzenia emerytalnego twórców i ich rodzin w Ministerstwie Kultury.
W sumie: sytuacja jest tak skomplikowana i często wewnętrznie sprzeczna że niewesoła.
I czuję, że powinienem przeprosię za długawy wpis bowiem nic tu konstruktywnego na tu i teraz nie potrafię powiedzieę. A przez dziesięciolecia temat był mi bardzo dobrze znany i bliski...
Z pozdrowieniami
Jacek A. R.