Strona 3 z 5
: 2012-01-13, 17:57
autor: Zenek_Spawacz
Bemol po skorygowaniu go w temacie o przetwornikach , obrazil sie i zniknal z forum , tzn napisal , ze sie nie bedzie wiecej udzielal.
: 2012-01-13, 18:39
autor: poco
To chyba nie tak. On po prostu liże rany po takim pojedynku. Szkoda, że my Polacy nie potrafimy się "pięknie różnic"- słowa klasyka, bo właśnie dlatego nie osięgamy sukcesów zrażajęc rozmówców do siebie i obrażajęc się na majęcych odmienne zdanie. Forum bowiem, to miejsce, gdzie łcieraję się różne sposoby widzenia tego samego. Może się otrzęłnie, mam nadzieję. Pozdrawiam, Ryszard
: 2012-01-13, 20:49
autor: ajneck
Bemol też jednak trochę ożywił tutaj wymianę myłli i wrażeł.Nie twierdzę że się tu nic nie dzieje bynajmniej.
Vintage,ja akurat mam poględ na temat pianin,bo siedzę w temacie jako stroiciel.Jak patrzę na te krzywo wklejone młoteczki z Legnic z lat kryzysu(nie mówięc o reszcie),to mnie krew zalewa.W tych latach sprzedawało się wszystko,bo trzeba było ulokowaę tracęce wartołę pieniędze,ale Calisia aż tak widocznie na jakołci nie spułciła.Teraz szerokę rzekę płynę do nas pianina z Krajów zachodnich i Skandynawii.Ostatnio pomogłem pewnym klientom kupię skandynawskie pianino Ostlind & Almquist,aż oko sie cieszyło patrzęc na to wykonanie.Legnica przy takim pianinie to jak Syrenka lub Tarpan przy Volvo czy Saab-ie.
: 2012-01-21, 15:27
autor: Ryohei
vintage pisze:
Druga kwestia to Defil. Akurat obecnie pracuję nad kompletnę historię Defila i mam stos ęšłródeł. Nie dotarłem do informacji ani pisemnej ani z relacji osób tam pracujęcych, że w Defilu spaliła sie lakiernia. Jeżeli posiadasz prawdziwe ęšłródła tej informacji, będę zobowięzany jak się podzielisz. I w Defilu nie używano poliestru.
Hmmm, zobaczyłem ten temat i przypomniałem sobie, że moja babcia pracowała w Defilu

W latach 80+ jakoł... specjalnie podpytałem ję czy coś się paliło kiedykolwiek w fabryce... i mówi, że nic jej o tym nie wiadomo... a mieszka w Lubinie już z 40 lat, a może i więcej
Zresztę ja mieszkam w Lubinie 19 lat i nic mi na ten temat nie wiadomo

A resztki po fabryce wyględaję tak:
Na spalonę to ona mi nie wyględa

Wiem, że splajtowała przez nałożone na nię kary za zanieczyszczanie łrodowiska...^^"
: 2012-01-28, 17:29
autor: palisander
Nic tylko to od miasta wynajęc, kupię drewna i strugaę dalej... Z Unii dotację i wypromowaę markę Defil pod nowę jakołcię.
: 2012-01-28, 18:10
autor: poco
To "se ne vrati" jak mawiaję sąsiedzi z południa. Tam teraz jest zupełnie nowa rzeczywistołę. To co na zdjęciu, to historia sprzed dziestu lat. Pozostałe obiekty sprzedano i obecnie po restauracji są obiektami handlowymi. Szkoda, że nie przetrwały, ale przetrwanie było niemożliwe w naszej polskiej rzeczywistołci. Mieszka tam moja rodzina, mówię o Lubinie i stęd wiem jak to z wierzchu wyględa. Nie sądzę, że gdziekolwiek w kraju jest taka możliwołę. Pozdrawiam, Ryszard
: 2012-01-28, 18:58
autor: Piniu
palisander pisze:Z Unii dotację i wypromowaę markę Defil pod nowę jakołcię.
A to wcale nie jest głupi pomysł.
Tak czytam wasze wywody o Defilach - gdyby nie one nie grałbym teraz pewnie albo dopiero bym zaczynał od podstaw. Do tej pory jedynym moim pudłem jest Defil. taki z dużym pudłem. ma już lupę, kupę lat, peknieta płytę wierzchnia, gryf przykręcony przeze mnie na łrube do pudła (takie wzmocnienie) , pudło podparte przy gryfie kijkiem, co by akcja strun nie była za wysoka, chociaż i tak jest, przeszlifowany gryf i nabite na nowo pewnie te same progi, obniżony, spiłowany mostek... i gra ona do dzisiaj. Wywiosłem ja do tełciowej na dzialke i jak tam jestem to sobie pobrzdakam troche. mam sentyment i nie potrafię jej wyrzucic. Z drugiej strony to bardzo dobre ęwiczenie na palce. jak po Defilu biore elektryka to jest dopiero jazda...
: 2012-01-28, 20:44
autor: palisander
Dobrze, że taka fabryka istniała w tamtych czasach... Co robili i jak to grało ( chodzi głównie o gitary ) to już inna rzecz... Kto mógł sobie wtedy pozwolię na kupienie z innych ,,demokrajów'' instrument typu Jolana , Misima , Orfeusz czy inne ....? Ceny jak na tamte czasy były kosmiczne! Teraz taniej kupi się Strata USA z drugiej czy trzeciej ręki.
Gdyby nie Defil niektórzy z nasz nie złapali by nigdy bakcyla do tego instrumentu...
Nie wiem też czy to prawda, ale podobno było tam kilku zdolnych lutników , którzy w fabryce robili cudowne gitary elektryczne dla paru polskich topowych gitarzystów.
Zupełnie ich autorskie konstrukcje ze łwietnym osprzętem które nie ustępowały niczym instrumentom zza oceanu... Czy ktoł z Was wie coś na ten temat...? U mnie to nie sprawdzona informacja gDzieł tam zasłyszana... od kogoł...
: 2012-01-29, 00:15
autor: Jacek
Ja z kolei czytałem kiedyś artykuł w którym jakił nadal znany muzyk rockowy (nie pamiętam który) opisywał, jak po wizycie w fabryce defila uznał, że ludzie, którzy tam pracuję nie maję pojęcia o lutnictwie, a wręcz łrednie o stolarstwie.
Sam miałem Lunę 2 i z rękę na sercu mogę powiedzieę, że było to piekło, nawet jak się na "to" patrzało.
Swoję drogę, ciekawy pomysł: odnaleęšłę, wykupię (jełli takie istnieję) prawa do nazwy, loga i wznowię produkcję tym razem na wysokim poziomie.

: 2012-01-29, 08:31
autor: palisander
Ludzie różne rzeczy opowiadali, a redaktorzy opisywali... tak jest do dził. Wystarczy poczytaę ,,prasą" jełli niektóre tytuły można nazwaę prasą...
Faktem jest, że niestety większołę produktów tam wykonanych odbiegała jakołciowo od tych robionych w innych krajach ,, bloku demokratycznego " . Tylko radzieckie z przykręcanym gryfem na ordynarnę łrubę z szełciokętnym łbem , która już przy zakupie była zardzewiała były tylko gorsze jakołciowo. Liczyła się ilołę nie jakołę.
Nie mniej jednak ludzie którzy tam pracowali musieli mieę jakieł pojęcie o tym co robię... Każdy lutnik łęczy w sobie wiele zawodów. Od brakarza drewna przez stolarza aż do pomysłowego wynalazcy, mechanika, łlusarza a kołczęc na zdziwaczałym i powolnym , super dokładnym ,,dłubku" z lupę nagłownę na czole...
Myłlę, że prawda leży gDzieł po środku i fachowcy ktorzy przewinęli się przez fabrykę Defila mieli jednak pojęcie o tym co robili. Niestety, brak wysezonowanego surowca, ogólna byle jakołę i cała masa innych spraw powodowały to, że finalny produkt wyględał właśnie tak , a nie inaczej... Gdyby daę im do ręk dobry materiał na gryfy oraz lity wysezonowany łwierk lub cedr na topy natomiast na boczki i tył niech by już została ta Sapelli której za komuny było pełno. Tylko taka która poleżała trochę i ma wilgotnołę poniżej 10 procent. Powiedzieę im tak: panowie postarajcie się tym razem i zróbcie naprawdę dobre gitary akustyczne z tego materiału. Nic Wam nie narzucam niech każdy robi jakęł swoję konstrukcję autorskę ale ma to naprawdę zagraę...
Podejrzewam, że było by teraz jeszcze w ciemnych zaułkach gDzieł po domach sporo bardzo przyzwoitych ,,pudeł" ze znaczkiem DEFIL... Daje sobie obcięę obie ręce.
Dlatego komentarz kogoł kto twierdzi , że mieli nikłe pojęcie o stolarstwie, a gdzie tam jeszcze do lutnictwa wciskam między bajki bo to swobodna bzdura jakiegoł człowieka , który sam chyba nie ma pojęcia czym jest ten fach...
: 2012-01-29, 19:44
autor: vintage
Główny bydynek jak na zdjęciu wyżej, wyględa tak samo i dzisiaj, nic sie nie zmieniło. Nowy własciciel miał w planach utworzenie galerii handlowej, lecz nieco sie spóęšłnił bo niedaleko powstała duża galeria i wystarczajęca na cały Lubin. Rozmawiałem niedawno z właścicielem, nie ma na razie planów wobec tego budynku lub nie chciał ich zdradzię, między słowami jednak wspomniał o adaptacji na budynek mieszkalny. Na razie jednak budynek musi poczekaę na lepsze czasy, które nadejdę lub też nie nadejdę.
Reaktywacja Defila jest raczej niemożliwa, obecnie w Polsce są wysokie podatki i ogromne bariery wejłcia z tymi dotacjami z UE to łciema, każdy kto się interesuje trochę ekonomię wie, że te dotacje to gwoęšłdzie do trumien samorzędów i firm. Gdyby ktoł chcial jednak zainwestowaę w taka fabrykę musiałby zmierzyę sie z konkurencję z Chin - nie do wygrania oraz z polskimi zakładami lutniczymi i tu mogłaby byc szansa gdyż polscy lutnicy posiadaję przegięte ceny. Z drugiej strony rynek jest w sumie przesycony gitarami, więc na duży wolumen sprzedaży nie ma co liczyę.
Pomysł z chiłskimi pracownikami jest dobry, ale lepiej jakby produkcję całkowicie uruchomię w Chinach, będzie jeszcze taniej.
Nazwa towarowa Defil jest juz zastrzeżona przez handlarza chiłskimi gitarami, ma jakies plany wobec tego znaku, ale nie chciał zdradzię jakie. Obawiam się, że może zamawiaę chiłszczyznę i opatrywaę nazwę Defil (jak Sounder, czy Vision).
Co do lutników w Defilu, to trzeba rozgraniczyę produkcję desek, akustyków, skrzypiec, wiolonczel. Do desek nie trzeba lutników, tam produkcja była zmechanizowana, np mity o przypadkowołci nabitych progów są bzdurę ponieważ robiła to maszyna z dokładnołcię jakiej życzę przeciętnemu lutnikowi. Pozostaje sprawa pilnowania jakołci, liczyła sie ilołę, tam pracowano na akord. Natmiast ludzie z Defila potrafili robię cuda w ramach fuch, potrafili zrobię kopię każdego wosła ze łwiata, sam miałem takiego Strata a grałem tez na SG z Defila, taka była rzeczywistołę jak płacili tak pracowali.
Innę kwestia to instrumenty akustyczne, w latach 70 tych przybyli prawdziwi lutnicy po szkołach lutniczych, niektórzy terminowali u samego mistrza Marduły. Lutnicy jednak nie mogli pogodzię się z pracę akordowę i odchodzili na swoje, dzisiaj kilku z nich jest cenionymi lutnikami a ich instrumenty graja w filharmoniach.
Lata 80 te przesądziły o przyszłołci Defila, wszystko co produkowali sie sprzedawało i to ułpiło czujnołę kadry zarzędzajęcej, która nie ukrywajęc składała sie z działaczy PZPR i nie byli to fachowcy, ale posiadali siłę decyzyjnę i mogli obserwujęc rzeczywistołę podejmowaę decyzje. A rzeczywistołę pokazywała, że powstaję firmy lutnicze w Polsce, coraz więcej ludzi przywozi instrumenty używane a Chiny rozpoczęły ekspansję.
Defil miał mozłiwosąi aby produkowaę gitary lepsze od chiłskich ale w cenie chiłskich i mógł zaspokoię popyt w latach 80, 90 i po 2000 roku, który to popyt skierował się w kierunku właśnie Chiłczyków. W tym czasie mógł inwestowaę, poprawiaę jakołę ale jak to ktos ujęł - to se ne vrati.
: 2012-02-06, 15:48
autor: palisander
Jełli o wysadzenie chiłczyków z rynku w wielu branżach nie tylko muzycznej ( czyli produkcji tanich instrumentów) to raczej niemożliwe... Natomiast rację bytu w Polsce maję male zakłady lutnicze robięce naprawdę dobre instrumenty. Nie dla laików którym gitara kojarzy się z ogniskiem i gorzałkę i każda wyględa tak samo... Moim zdaniem należy kierowaę się w stronę profesjonalistów czyli muzyków... Robię mniej, ale jak Bóg przykazał i instrumentów dołę wysokiej klasy. No i oczywiłcie jakał specjalizacja... ponieważ jak się będzie chciało robię elektryki, akustyki, klasyki od podstaw to już wiadomo, że nic z tego nie wyjdzie... Trzeba masą ludzi, pomieszczeł i podzielię firmę na działy... A to już będzie moloch i kontrola żadna. Jedna czy dwie łwiatłe osoby w małej pracowni zrobię mniej , ale dużo lepiej. Konkretne dwa lub trzy dopracowane modele z rożnę skalę i wystarczy. To fachowiec powinien decydowaę i narzucaę swoję wizję instrumentu klientowi, a nie odwrotnie... Klient nie posiada dostatecznej wiedzy i może sobie wymyłlaę nawet przeróżne cuda bo jego wyobraęšłnia i papier wszytko przyjmie... Tylko co dalej...? Okaże się potem , że ktoł kto się podjęł takiego wykonania nie dołę, że spędzi nad nim 5 razy więcej czasu to efekt kołcowy w brzmieniu i innych technicznych sprawach może byę mierny... Klient będzie wymagał doskonałołci, a tu niestety się nie da... no ale przecież zgodziliłmy się na takę wizję jakę nam przedstawił... Tylko po co....? Same kłopoty i rozczarowania.
Róbmy spokojniej, dokładniej, wolniej, mniej... ale za takie wykonanie bierzmy też inne pieniężki...
: 2012-11-23, 17:01
autor: hubertus
Odgrzeję temat. Znalazłem film, w którym mój gitarowy autorytet opowiada o swojej pierwszej gitarze:
http://www.youtube.com/watch?v=lRzsIatvxvo
Znalazłem jeszcze coś takiego:
http://www.youtube.com/watch?v=nmRgfzQA ... re=related
: 2012-11-26, 17:10
autor: vintage
Film bardzo ciekawy i chyba jak na razie jedyny o Defilu. Ale odczuwam, że jest on zrealizowany dołę tendencyjnie. Kwestia doboru autorytetów. Ja też uznaję Andrzeja Nowaka jako legendę rocka, nie mniej mówi on coś co jest często powielane a nie koniecznie prawdziwe, chodzi o tych lutników czy muzyków, którzy powinni produkowaę gitary w Defilu. Tak samo wypowiada się jakił dystrybutor gitar (co jest nieporozumieniem), też o lutnikach.
Otóż gitary w produkcji seryjnej powinni wytwarzaę operatorzy maszyn lub poszczególnych operacji. Nie lutnicy ani muzycy. To jakby powiedzieę, że samochody sportowe najlepiej wykonuję kierowcy rajdowi albo inżynierowie a tym czaem to operator ma przykręcię wszystkie łruby i dokładnie (tu wielka przenołnia).
Lutnik powinien zaprojektowaę instrumet i najlepiej lutnik dobrze grajęcy, bo przenołnia z szewcem co bez butów chodzi nie jest trafna. Niestety lutnicy w Defilu byli zaprzęgnięci do pracy akordowej a nie do projektowania i wdrażania instrumentów, taki to był system, zresztę byli pracownicy wyjałniaję absudry tamtych czasów.
Mocno tendencyjny jest też wywiad z Moryto Yankielem, kilkanałcie sekund, w którym chwali się jak to potrafił nastroię tylko 3 struny w Defilu. Taka opinia jak na wielu forach gitarowych, tym czasem warto obejrzeę na YT, cały wywiad z tym gołciem. W dalszej częłci zaprzecza sobie, bo jednak nastroił i grał ale za wysoka akcja w Defilu więc przerzucił się na bas o takiej samej akcji (???). Wogole to jeden wielki belkot, najlepsze stwierdzenie, ze cisza to tez dzwiek, tylko o innej czestotliwosci. I takie autorytety wydaja opinie o Defilu.