Z tego co napisał Palisander i poco wnioskuję, że gitara dobrze fornirowana powinna tylko budzię podziw ze względu na trudnołę w odpowiednim wykonaniu wykołczenia tę technikę. Dziękuję

Ale dlaczego czuę odrazę wobec tej techniki tego kompletnie nie pojmuję :/
Uważam, koledzy, że odnołnie fornirów przeginacie w jednę stronę.
Po pierwsze: co do "wypłukania żywic", uplastyczniania i tem podobnych spraw. Wyraęšłnie na poczętku swojej poprzedniej odpowiedzi zaznaczyłem, że chodzi o efekt stricte estetyczny. Co mnie po jakiejł tam żywicy? Gitara ma wyględaę ładnie, wykonana z materiałów naturalnych. ęšłĽywicę to sobie w słoiku kupię i zastosuję jak będę potrzebował
Po drugie: co mnie obchodzi jak jest cięty fornir? Zastanawiacie się jakę metodę wykonywany jest plastikowy binding, który tak często i gęsto wykorzystywany jest do "ozdabiania" gitar? A markery, czy ważne jest czy są odlewane, cięgnione czy tłoczone? Czy ważne jest jak odlewane są mostki w Waszych gitarach i czy kołę w siodełkach jest gotowana, wytrawiana perhydrolem czy może suszona na słołcu

Oczywiłcie dla kogoł kto polega na informacjach marketingowych producenta zachwalajęcych jedyny słuszny sposób wykonania jego wyrobu owszem, dla mnie nie.
Po trzecie: odnołnie wyginania deski po położeniu forniru. Również już wczełniej napisałem. Mnie się na czterech gitarach nic takiego nie stało, deski maję minimum 40mm grubołci i nie były niczym dociężane podczas klejenia. Sam byłem ciekaw czy się powyginaję, a to przecież miękka lipa, a nie twardy jesion, mahoł czy klon. To że jest takie ryzyko i że może się deska wygięę...? No, dobrze est o tym wiedzieę, ale... Wychodzicie czasami na ulicę? Może nie powinniłcie, bo jest ryzyko potręcenia samochodem. Znacie kogoł kogo potręcił samochód czy czytacie o tym tylko w gazetach lub słyszycie w radio?

Wiem, przeginam, ale robicie to samo odnołnie fornirowania

Znam niejednę gitarę wykonanę z sukcesem tym sposobem, ba nawet Ben Crow fornirował długiego i kanciatego Explorera (ale zimnymi klejami) i był zachwycony wynikiem swojej pracy, ale nie słyszałem jeszcze o gitarowej desce, która wygięła się pod wpływem forniru. Natomiast przykładów płyt wiórowych i sklejek mnóstwo...
Po czwarte: barwienie. Nie barwiłem bejcami, pewnie nie będę barwię, bo jasnych odmian drewna ozdobnego mam pod dostatkiem w deskach i tutaj fornir mnie nie obchodzi. Stosowałem/stosuje tylko fornir w przypadku ciemnych i bardzo trudno dostępnych odmian takich jak orzech czy heban. Jełli skuszę się na ich wybarwienie to tylko lakierem. A z tym nie ma najmniejszego problemu, ponieważ fornir przyjmuje lakier w takim samym stopniu jak deska. Sprawdzone organoleptycznie (mam nawet dwie sklejki osobiłcie fornirowane do testowania gęstołci lakieru oraz regulacji pistoletu przed lakierowaniem).
Po pięte: wiem o co generalnie Wam chodzi

O to, że jest to tania metoda, gdyż koszt pozyskania materiału na to wykończenie może byę niewspółmiernie niski i łatwy w porównaniu do uzyskanego wspaniałego efektu. Naturalny fornir o bardzo ciekawej strukturze, bogatej, przycięgajęcej wzrok można kupię za 10- 20zł na całę deskę. I tu można wyczuę swego rodzaju Waszę niechęę do rzekomego "festyniarstwa", bo po prawidłowym wykołczeniu fornirem gitara zyskuje na urodzie BARDZO. Teraz porównujęc do takiego samego efektu ale osięgniętego za pomocę topu z litego kawałka drewna - efekt ten sam, a koszt materiału, w przypadku forniru, kilka, kilkanałcie, ba nawet dwaDziełcia razy niższy. Zgadza się, jest to łwietny efekt uzyskany zdecydowanie niższym kosztem. Jednak tylko kosztem materiałowym, ponieważ nakład pracy w przypadku przygotowania i nałożenia forniru oraz ryzyko zniweczenia efektu są zdecydowanie wyższe niż w przypadku litej deski. Cały czas nie otrzymałem jasnej odpowiedzi na pytanie dlaczego różnicujecie te dwa kawałki drewna o różnej grubołci w zastosowaniu lutniczym

Ale może sam sobie odpowiem: nie jest to "klasyczna" stara metoda wykałczania instrumentów dyktowana starę szkołę lutniczę

Moim zdaniem, nie oznacza, że należy ję ignorowaę i negowaę
