Zdaję sobie sprawę że okrełlenie 'niskobudżetowe' kłóci się odrobinę z dężeniem do osięgnięcia perfekcji i najwyższej jakołci które powinno kierowaę każdym lutnikiem, ale tak już w życiu bywa, że czasami trzeba szukaę kompromisu.
Szukam takiego właśnie kompromisu pomiędzy swoję wizję, dostępnołcię i cenę. Co prawda znalazłem przetworniki które odpowiadaję mi wyględem, jednak decyzję o zakupie blokuje niepewnołę co to jest warte. Stęd moja prołba do osób które miały stycznołę i możliwołę porównania przetworników niskobudżetowych z czymł bardziej markowym (np. Wilkinson ), o opinię na temat takich zakupów i ryzyka wywalenia pieniędzy w błoto. Choę równie istotna jest strata czasu oczekiwania na przesyłkę.
Tanto pisze:
Najchętniej to i to żeby porównaę efekt kołcowy.
Ja bym sobie odpułcił , jak doliczysz koszt przesyłki , czas i loterię ( jak to będzie brzmiało )
to lepiej kupię używkę sprawdzonego merlina , albo nowę tesle , albo zamówię customa u nas
na forum .
Podobno można trafię że takie Chiłskie no name jakoł tam gadaję , mi się nie udało , a miałem ich kilka .
Nigdy nie wiadomo, tak jak Andrzej pisze. te niby jakęł nazwę maję więc ktoł się do tego przyznaje Mam w domu dwa single do strata no-name z chin. Zostały się po wymianie w jakieł gitarze. Beznadzieje. Płaski dęšłwięk i włałciwie to tylko góra i łrodek - nic więcej.
Ale takich jak pokazałeł nie znam.
Kupilem kiedys chinskie "no Name" do jazz bassa ... No i zaczal sie problem. Rozstaw uszu tego picka byl inny niz w normalnym przetworniku tego typu. Nie da rady go pozniej wymienic na nic innego bo nic nie pasuje . Brzmieniowo przystawka byla rowniez rozczarowaniem ...
Artec (http://artecsound.com/) to nie takie 'no name', maję sporę ofertę, szkoda tylko że to co mnie interesuje jest w kategorii OEM, a nie sygnowanej przez konstruktorów, co dawało by szansą na lepsza jakołę.