Heh, koncertowe rozwalanie pieców gitarę nabiera nowego znaczenia
Ale beton też trzeba sezonowaę. Pełnię swoich włałciwołci uzyskuje po 28 dniach. Taka mała uwaga
Piniu - to nie pustak
Ale jazda, ciężka na pewno nie jest ale krucha - jak upadnie to na kawałki;) Dobrze, że gryf drewniany dali - to jakoł to jeszcze zabrzmiało;)
Piniu pisze:Brzmi jak Defil A poza tym to jest chyba pustak nie beton.
Piniu, beton to jedno a pustak to druga sprawa. Beton to materiał a pustak to prefabrykat.Z betonu można zrobię rożne rzeczy a prefabrykaty mogę byę z betonu albo z innych materiałów. Gołę na filmie wyraęšłnie mówi, że jest to beton.
Gratuluję ucha, które w jakołę dęšłwięku You Tube, skojarzyło zbieżnołę z Defilem pomimo, że tu zastosowano przetwornik piezoelektryczny a Defile tego nie posiadały.
Jeżeli ktoł nie lubi Defilów to pierdnięcie wyda się podobne w brzmieniu. A pierdnięcie z emblematem cenionej marki, będzie brzmieę jak symfonia.
Niekoniecznie do Ciebie i nie był to przytyk tylko coś w rodzaju vinatgeowych złotych myłli. Z obserwacji domniemuję, że większołę gawęd opiera się na mitach a nie faktach. Defil to taki chłopiec do bicia ale jest też drugi koniec kija - gitarzysta. A tu już gorzej. Większy odsetek gitar Defil jest dobrych niż odsetek dobrych gitarzystów, brak umiejętnołci jest na różne sposoby tłumaczona jak suknia u złej baletnicy. Defil to taka suknia u kiepskich wiołlarzy. Mogę się założyę, że Vai zagra na Defilu i to będzie jak Vai ale większołę gawędziarzy na sprzęcie Vaia narazi się na łmiesznołę.
Wiem, że nie jesteł niewolnikiem emblematów ale jakoł emblemat Defil nie daje Ci spokoju.
Na tym betonowym cudaku da się graę jak na każdej innej gitarze, pomijajęc jego wagę. Kwestia brzmienia to kwestia gustu a kwestia techniki to umiejętnołę lub brak.
Vintage, fajnie piszesz i nie sposób się nie zgodzię z tymi kwestiami umiejętnołci itp. Ale z markę Defil był taki problem, że marka ta nie miała konkurencji na swoim podwórku i dlatego mogła sobie pozwolię na wypuszczanie na rynek nie ukrywajmy słabych instrumentów i w ten sposób zapracowała sobie na takę a nie innę opinię. Ale pojęcie słaby produkt ma sens tylko w odniesieniu do innego produktu, który spełnia w większym stopniu wymagania klienta (gitarzysty, pianisty itp.). Dopóki nie ma odniesienia to człowiek cieszy się, że jest lepiej niż było wczełniej, czyli np. nie miał gitary, a dził już ję ma (np. Defila). I rzeczywiłcie nic łmiesznego w tej marce nie ma, po prostu pojawiły się na rynku marki oferujęce lepszę jakołę w ocenie muzyków i już. Ale masz rację, że Defil to chłopak do bicia, synonim wszelkiego zła w lutnictwie i niesamowicie mity się rozchodzę i sprawdza się Goebbelsowska szkoła propagandy. Na rynku rzędzę proste prawa, a konkurencja sprzyja rozwojowi.
ps. należy postawię inne pytanie - czy Wai chciałby graę na Defilu zamiast na Ibanezie w studio nagrał, wiedzęc, że potem cały łwiat będzie słuchał jego płyty?
ps.2 . O jakim stosunku do emblematów czy marek mówicie? O co w tym chodzi? Dla mnie to jest irracjonalne, zupełnie bez sensu. Jak można nie lubię marki? Czy ktoł tu mówi o kupowaniu firmy czy instrumentu danej firmy? Co można zarzucię marce Fender czy Gibson czy PRS? To, że kilku ludziom się udało w biznesie? Czy to, że robię beznadziejne instrumenty? A może to, że na ich instrumentach graję nasi idole muzyczni? Nie lubię fendera, ale lubię jak Boss gra na swoim telecasterze, to jakił nonsens. Te firmy są na rynku dlatego, że ich właściciele wiedzę jak zarzędzaę jakołcię i handlowaę, czy to coś złego? Każdy ma prawo konkurowaę z Fenderem i nie jest niemożliwołcię z nim wygraę, wystarczy przekonaę pół swiata muzyków do swoich instrumentów, a oni rozreklamuję dany produkt dalej;)
Nic z tego nie rozumiem koledzy, jeden robi gitarę ala telecaster fendera, drugi lubi defile, ale nikt nie jest niewolnikiem emblematów:) Czy nie wystarczy jak będziemy odnosili się do kwestii technicznych na forum lutniczym, a sposób zarzędzania firmę i emblematami zostawimy dla forumowiczów forum zarzędzanie.pl ?
Koniec OT. A do meritum - prezentacja tej gitary z bloczka betonu to jakał parodia:(
To też:) Ale jak sobie jasno powiemy, że marka (firma) tworzy dla muzyka i z myłlę o muzyku i tym samym zarabia pieniędze - to zaczynamy myłleę o firmie jak o partnerze. Lutnik jest partnerem dla muzyka, obaj są w symbiozie, każdy zarabia dzięki drugiemu, muzyk bo ma instrument, który brzmi i wyględa i który go pobudza do twórczołci, a lutnik bo ma uznanę markę, reklamę i pieniędze ze sprzedarzy. Tu wszystko się splata. Możemy oceniaę i muzyka i markę:) Kiedyś robiło się tak, żeby spełnię założenia tworzone nie przez odbiorców produktu a przez centralnie zarzędzajęce ciało, które nie wiedziało czego chce prawdziwy odbiorca. Nie zawsze pewnie tak było, ale często. To tak jakby budowaę samochody, ale mieę w d..pie co powie statystyczny kierowca o ich sylwetce, parametrach wygody i eksploatacji. tylko tworzenie w łcisłej współpracy z odbiorcę i to w warunkach konkurencji daje prawdziwę jakołę. Muszę byę oba czynniki. Lutnik nie musi byę muzykiem, ale musi z muzykiem pracowaę. Kiedyś napisałem, że lutnictwo wygrało z defilem... nie ze złołliwołci (Vintage - poważnie), miałem na myłli to, że zabrakło czegoś tej firmie, czegoś co wprowadziły inne marki, szkoda, bo fajnie wspieraę nasze podwórko.