... z dumę prezentuję najlepszę mandolinę na łwiecie!

Od pewnego czasu mandolina jest najbliższym mi instrumentem. Posiadam starego Defila, Ibaneza M615OPN oraz bardzo stary egzemplarz nieznanego mi autorstwa. Czerpięc z doświadczenia gry na tych trzech bardzo różnych instrumentach, postanowiłem wykonaę idealny dla siebie instrument.
Kształt gryfu postanowiłem zaczerpnęę z Ibaneza, jednak jego długołę zredukowaę do najczęłciej używanych progów 12'tu. Kęt jego pochylenia postanowiłem zastosowaę bliski temu w Ibanezie. Kształt pudła patrzęc z przodu, zaczerpnięty ze starej, nieznanej mi marki, ale patrzęc z boku... płaska jak Defil.
Tył, boki, gryf - jesion
Top - łwierk, który miał byę podłogę
podstrunnica, mostek - heban.
I żeby nie było tak słodko.....
... założenie pierwszych strun przyniosło zachwyt brzmieniem..... założenie kolejnych rozczarowanie i strach... nacisk napinanych strun na mostek okazał się zbyt duży dla cieniutkiej płyty wierzchniej, o bardzo słabym belkowaniu..... kilka dni potrzeba było na zebranie sił i odwagi na otwarcie instrumentu. Jestem bardzo poczętkujęcy i dla mnie to operacja na otwartym sercu. Jednak nie ma tego złego, zdjęłem tylnę płytę, przemyłlałem od nowa belkowanie, poprawiłem przy okazji główkę i gryf, który stał się wygodniejszy.
Chwile grozy z trzeszczęcym drewnem na kolanach, o krok od wepchnięcia pięknego hebanowego mostka wgłęb rezonansowego pudełka z pewnołcię zaprocentuję bardziej pokornym projektowaniem kolejnych instrumentów.
Teraz kiedy strach już minęł, pozostało zadowolenie... i przyjemnołę z gry. Postaram się jeszcze dził dołożyę kilka poprawnych zdjęę, ew. krótki filmik z brzmieniem.... jełli oczywiłcie kogoł interesuje efekt mojego samozwałczego, domorosłego lutnictwa. Serdecznie pozdrawiam.