Czełę ! Podgladam Was od ponad roku i tak mnie w kołcu tknęło, żeby się ujawnię, bo ileż tak można, to przecie aż nie wypada. Dłubie trochę w starych akordeonach no i grywam też, ale w życiu by mi we łbie nie załwitało, że można coś samemu budowaę. Może nie będę Was bardzo zamęczał, forum przeczytałem pewnie ze dwa razy, ale że daleko mi do ołwiecenia, to i tak raczej czasem o coś zapytam. Warsztat jako taki mam, bo od lat dłubię w starych meblach, czyli z niemal wyłacznie narzędzia ręczne, klej kostny i takie tam tradycjonalizmy, tak to wyględa.
Ostatnio jeden typek zaraził mnie cymbałami, inny sukę a koniec kołców wyszło na to, że buduję lirę dziadoskę (reszta póęšłniej). Wydziabałem już skrzynkę i klucze tangentowe, tę częłę z tyłu na klucze do strojenia (kurcze, nawet nie wiem jak to się nazywa), teraz rozrzynam foszta jaworowego na pudło - normalnie masakra, łykowate to jakieł takie, twarde jak przysłowiowa jasna cholera :/
No i tak się bawię - podrepczę chwilę w miejscu, potem jeden krok do przodu i znowu...
