Otóż:
W przypadku układów rezonansowych w elektrotechnice i elektronice funkcjonuje takie pojęcie jak "Dobroę" układu rezonujęcego.
Nieelektroników to zapewne łmieszy.
Mówi się że układ ma "niskę dobroę" lub "wysokę dobroę".
Pomine tutaj wzory, bo nie są one do niczego potrzebne w rozważaniach lutniczych, natomiast wszystko pokaże wykres:

Co my na nim mamy, otóż w osi poziomej jest rozpis częstotliwołci, obejmujęcy około półtorej oktawy, a w osi pionowej jest tłumienie/wzmacnianie DRGAł wyrażone w decybelach.
Układ o małej Dobroci (Q=1) wykazuje możliwołę wpadania w drgania w szerokim zakresie częstotliwołci, a układy o dużej Dobroci (Q=10, Q=100) maję możliwołę wpadania w drgania tylko w węskim przedziale częstotliwołci.
Otóż, uważam że występuje wyraęšłna analogia pomiedzy układami lutniczymi wpadajęcymi w drgania a układami elektrotechnicznymi wpadajęcymi w drgania.
Układ w postaci szerokiego i płaskiego drewnianego pudła z drgajęcymi płytami po obu stronach (gitara, skrzypce, ukulele) jest układem który owszem MA swoję charakterystycznę częstotliwołę rezonansowę (a nawet kilka, bo po to się robi go w ósemkę albo w migdał) ale równoczełnie jest to układ o małej Dobroci. Skutkiem tego przyjmuje od struny każdy TON (w rozsądnych granicach) i wzbudza się od tej struny (mechanicznie) wpadajęc w drgania.
Układ w postaci długiej i węskiej drewnianej rury z drgajęcymi łCIANKAMI tej rury jest dla odmiany układem o dużej Dobroci, co oznacza że łatwo wpada w rezonans tylko z konkretnym tonem.
Wnioski praktyczne oczywiste:
Wniosek praktyczny nieoczekiwany:Instrument lutniczy to nie jest fujarka ani piszczałka organowa, żeby miał mieę system kanałów. Instrument lutniczy potrzebuje mieę pudło, w którym to przypadku uzyskuje się rezonowanie w szerokim zakresie częstotliwołci (przyjmuje od struny każdy TON)
W przypadku fujarek i piszczałek organowych tak na prawdę nie drga TYLKO słup powietrza, bardzo ważne jest też drganie łcian bocznych "rury". W przypadku instrumentów lutniczych ekwiwalentem "łcianek rury" są gięte boczki. Otóż, tradycyjna technika robienia boczków (rozparzanie i gięcie drewna) niesprzyja ich "dęšłwięcznołci". Takie drewno jest, poprzez obróbkę, niejako "popsute" z punktu widzenia przenoszenia drgał.
To może tak właśnie ma byę?
Rozważania na temat piszczałek organowych i fujarek wydawałyby sie prowadzię do nieoczekiwanego spostrzeżenia:
Może właśnie to co lutnicy robia od stuleci - a więc "psucie drewna boczków" to jest właśnie TO co należy, a więc że niedęšłwięcznołę boczków połęczona z dęšłwięcznołcię płyt jest wskazana/korzystna by pudło jako całołę wykazywało niskę Dobroę?

https://pl.wikipedia.org/wiki/Dobro%C4%87