Stało się - po namowie Janka i Poco postanowiłem odnowię gitarę, której historia jest ciekawa. Kupiona kilka dni temu za równowartołę flaszki, przyniesiona w dwóch workach na łmieci prosto z piwnicy. Wczełniej posłużyła jako reszta, bo sprzedawca nie miał jak wydaę przy sprzedaży cebuli na targu.
Krótko o jej stanie: poprzedni użytkownik postanowił przerobię ję na akustyka, co poskutkowało wyrwaniem mostka. Tenże wygięł się w banan, jednoczełnie wyrywajęc płytę, która odkleiła się od wzmocnieł poprzecznych. Gitara skrzypi przy lekkim naciłnięciu płyty wierzchniej. Do tego doszło wyrębane z kawałka drewna i wklejone na wikol siodełko. Gryf jest prosty, pudło bez dziur, mała szczelina przy łęczeniu gryfu i pudła. Lakier popękany. Klucze lekko podrdzewiałe, ale chodziły.
Plan prac:
1. Rentgen żarówkę;
2. Otworzenie pudła i podklejenie wzmocnieł;
3. Zamkniecie pudła, ogarnięcie lakieru;
4. Znalezienie / wykonanie mostka oraz siodełka i podstrunnicy z kołci wołowej;
5. Ogarnięcie gryfu (malowanie?), zaokręglenie progów;
6. Strojenie;
7. Podrywanie lasek na ogniskach.
Poniżej zamieszczam zdjęcia: Moje pytania:
- Otworzyę pudło mogę podgrzewajęc jego krawędzie żelazkiem przez łcierkę, czy też jak ktoł pisał okładajęc je ciepłymi, wilgotnymi ręcznikami?
- Da się coś zrobię z tymi kluczami (szczególnie z niebiałym już plastikiem) ?
- Zajęłbym się tym nieszczęsnym gryfem równolegle do pudła, ale nie wiem czym "ożywię" ten kolor.
Na koniec chciałbym zaznaczyę, że ma to byę budżetowa gitara i szukam kompromisu pomiędzy cenę i brzmieniem. Mam nadzieję, że coś takiego istnieje
