Z czego jest zrobiony chiński Epiphone
Moderator: Jan
Z czego jest zrobiony chiński Epiphone
@ kombinat - nie wytrzymałem, rozebrałem to coś i sprawdziłem z czego jest zrobiony gryf. To jakieś ewidentnie żółte drewno słoje na tym kawałku który oskrobałem rysunek słojów przypomina klon, ale to chyba jednak klon nie jest.
@ wszyscy - nie mam żadnego konta na photobucket i niespecjalnie mi się chce zakładać. Mam w tej chwili rozłożonego tego Epi, mogę go obfocić i dać komuś do wrzucenia, wtedy każdy kto jest ciekaw sam mógłby określić co to jest, ja lutnikiem nie jestem, coś tam wiem o drewnie, ale na pewno grubo mniej od Was.
Teraz do rzeczy. Oskrobałem z lakieru dwa fragmenty. Jeden pod płytką kryjącą potencjometry i jeden w kieszeni przzetwornika neck.
Korpus - po oskrobaniu z lakieru i bejcy jest bardzo jasny, bardzo blady, ale jest ewidentnie różowy. Ma charakterystyczne włókienka i delikatne bruzdy, spękania (nie wiem jak to określić, zdjecie makro by to pokazało) na powierzchni. Na pewno nie jest to olcha, na mój gust acajou. Na bokach korpusu widać, że to drewno jest miejscami nawet ciemniejsze od forniru którym zaklejony jest cały tył gitary. Fornir jednak może mieć zupełnie inne zadanie niż udawanie mahoniowego korpusu - to drewno może mieć zwyczajnie jakies defekty, jakieś sęki które zostały powycinane albo nawet nie powycinane tylko machnięte szpachlą. Z moim egzemplarzu boki wyglądają dość dobrze, ale co jest pod fornirem to Bóg raczy wiedzieć, tam faktycznie może być co chce.
Widać też, że korpus jest wykonany z ciemniejszego nieco drewna od szyjki, co biorąc pod uwagę fakt, że drewno koprusu jest bardzo jadne raczej nie nastraja pozytywnie.
Szyjka - jest w sumie sklejona z trzech kawałków drewna. Doklejona jest przede wszystkim większa część główki, a także kawałek tego elementu (nie wiem jak go nazwać) który wchodzi w korpus. Zupełnie jak by wzięli jedną deskę, która była za cienka żeby zrobić z niej całość i dokleili to co brakowało. Oskrobałem tylko to do czego miałem dostęp w kieszeni pickupa, czyli ren główny element. Te doklejone jednak przez lakierobejcę wyglądają podobnie, więc pradopodobnie cały gryf jest zrobiony z jednego materiału. Samo drewno w miejscu oskrobania jest żółte, raczej ciemniejsze niż klon, podobne do olchy. na olchę tez wskazują takie ciemne żyłki/włókienka (znów nie wiem jak to nazwać) jak na tym zdjęciu:
http://www.erbi.rzeszow.pl/produkty/p_f ... /olcha.jpg
Go olchy natomiast nie pasuje mi trochę rysunek słojów. Na oskrobanym fragmencie przypominają klon, ale klon to to nie jest na bank, natomiast na fragmentach tryśniętych lakierobejcą wygląda to jak coś mahoniowatego własnie. Nie wykluczam w sumie, że może być to biel, czyli w sumie jeszcze większa chamówa niż gdyby dali olchę. Wolę odejście od oryginału niż coś co jest zrobione z odpadu.
Brzmienie - długie dość wyrównane, minimalnie krócej odzywa się d2, zagrane na 10 progu struny e1, ale to różnica jest na tyle niewielka, że zauważyłem ją dopiero po pewnym czasie. Góra i wyższy środek są jednak ewidenenite zmulone, szczególnie na przestrze ciężko uzyskać jakies zróżnicowanie, jest jak rozpędzony tir. Ciężko go zatrzymać (ciągnie bardzo długo) ale też ciężko tym skręcać. Ogólnie jest jednak grywalna, przewidywalna w swoich reakcjach, nie trzeba z nią "walczyć" - jak na tą cenę to jest moim zdaniem OK. Ja ją kupiłem w ogóle śmiesznie tanio, za kilkaset złotych, ale nawet za te 1500 które wołają za ten sprzęt moim zdaniem się broni. Oczywiście mówię tutaj o wrażeniach z ogywania tego jednego egzemplarza. Innego chinola to miałem tylko raz w ręku, był to model LP studio, ale podpięty do wyjątkowo podłego wzmacniacza (Marshall MG 50) no i brzmiał paskudnie. Nie mulił w ogóle, zamiast tego jazgotał, paskudnie wyeksponowana była góra, która zabijała wszystko inne, zaś podkręcenie dołu we wzmacniaczu powodowało że totalnie się gubił, tracił jakąkolwiek selektywność, której zresztą i tak nie miał. Ewidentnie kaszasty wzmacniacz, dlatego trudno mi jakoś ocenić samo wiosło. Wczesniej to miałem w rękach koreańce i one też muliły, też wyraźnie bardziej niż Gibsony. nie porównywałem jednego i drugiego bezpośrednio, ale na tyle co mam w pamięci zarówno koreańca jak i tego chinola oceniłbym jako poprawny mebelek. Jeden i drugi przypadek odbiega od pierwowzoru w mnie więcej prodobnym stopniu, jeden i drugi nie ma dyskwalifikujących wad. Możliwe, że inne chińskie Epi są gorsze, możliwe że miałem wyjątkowe szczęście, bardziej jednak prawdopodobne moim zdaniem jest to, że Epi nie są takie złe jak się o nich mówi. Oczywiscie nie chcę przez to powiedzieć, że to jest jakiś mega wypas za jedyne 1500 złotych, ale ogrywałem różne wynalazki od kilkuset złotych do 5-6 tysięcy no i uważam, że w tej cenie nie ma się czego przyczepić.
@ wszyscy - nie mam żadnego konta na photobucket i niespecjalnie mi się chce zakładać. Mam w tej chwili rozłożonego tego Epi, mogę go obfocić i dać komuś do wrzucenia, wtedy każdy kto jest ciekaw sam mógłby określić co to jest, ja lutnikiem nie jestem, coś tam wiem o drewnie, ale na pewno grubo mniej od Was.
Teraz do rzeczy. Oskrobałem z lakieru dwa fragmenty. Jeden pod płytką kryjącą potencjometry i jeden w kieszeni przzetwornika neck.
Korpus - po oskrobaniu z lakieru i bejcy jest bardzo jasny, bardzo blady, ale jest ewidentnie różowy. Ma charakterystyczne włókienka i delikatne bruzdy, spękania (nie wiem jak to określić, zdjecie makro by to pokazało) na powierzchni. Na pewno nie jest to olcha, na mój gust acajou. Na bokach korpusu widać, że to drewno jest miejscami nawet ciemniejsze od forniru którym zaklejony jest cały tył gitary. Fornir jednak może mieć zupełnie inne zadanie niż udawanie mahoniowego korpusu - to drewno może mieć zwyczajnie jakies defekty, jakieś sęki które zostały powycinane albo nawet nie powycinane tylko machnięte szpachlą. Z moim egzemplarzu boki wyglądają dość dobrze, ale co jest pod fornirem to Bóg raczy wiedzieć, tam faktycznie może być co chce.
Widać też, że korpus jest wykonany z ciemniejszego nieco drewna od szyjki, co biorąc pod uwagę fakt, że drewno koprusu jest bardzo jadne raczej nie nastraja pozytywnie.
Szyjka - jest w sumie sklejona z trzech kawałków drewna. Doklejona jest przede wszystkim większa część główki, a także kawałek tego elementu (nie wiem jak go nazwać) który wchodzi w korpus. Zupełnie jak by wzięli jedną deskę, która była za cienka żeby zrobić z niej całość i dokleili to co brakowało. Oskrobałem tylko to do czego miałem dostęp w kieszeni pickupa, czyli ren główny element. Te doklejone jednak przez lakierobejcę wyglądają podobnie, więc pradopodobnie cały gryf jest zrobiony z jednego materiału. Samo drewno w miejscu oskrobania jest żółte, raczej ciemniejsze niż klon, podobne do olchy. na olchę tez wskazują takie ciemne żyłki/włókienka (znów nie wiem jak to nazwać) jak na tym zdjęciu:
http://www.erbi.rzeszow.pl/produkty/p_f ... /olcha.jpg
Go olchy natomiast nie pasuje mi trochę rysunek słojów. Na oskrobanym fragmencie przypominają klon, ale klon to to nie jest na bank, natomiast na fragmentach tryśniętych lakierobejcą wygląda to jak coś mahoniowatego własnie. Nie wykluczam w sumie, że może być to biel, czyli w sumie jeszcze większa chamówa niż gdyby dali olchę. Wolę odejście od oryginału niż coś co jest zrobione z odpadu.
Brzmienie - długie dość wyrównane, minimalnie krócej odzywa się d2, zagrane na 10 progu struny e1, ale to różnica jest na tyle niewielka, że zauważyłem ją dopiero po pewnym czasie. Góra i wyższy środek są jednak ewidenenite zmulone, szczególnie na przestrze ciężko uzyskać jakies zróżnicowanie, jest jak rozpędzony tir. Ciężko go zatrzymać (ciągnie bardzo długo) ale też ciężko tym skręcać. Ogólnie jest jednak grywalna, przewidywalna w swoich reakcjach, nie trzeba z nią "walczyć" - jak na tą cenę to jest moim zdaniem OK. Ja ją kupiłem w ogóle śmiesznie tanio, za kilkaset złotych, ale nawet za te 1500 które wołają za ten sprzęt moim zdaniem się broni. Oczywiście mówię tutaj o wrażeniach z ogywania tego jednego egzemplarza. Innego chinola to miałem tylko raz w ręku, był to model LP studio, ale podpięty do wyjątkowo podłego wzmacniacza (Marshall MG 50) no i brzmiał paskudnie. Nie mulił w ogóle, zamiast tego jazgotał, paskudnie wyeksponowana była góra, która zabijała wszystko inne, zaś podkręcenie dołu we wzmacniaczu powodowało że totalnie się gubił, tracił jakąkolwiek selektywność, której zresztą i tak nie miał. Ewidentnie kaszasty wzmacniacz, dlatego trudno mi jakoś ocenić samo wiosło. Wczesniej to miałem w rękach koreańce i one też muliły, też wyraźnie bardziej niż Gibsony. nie porównywałem jednego i drugiego bezpośrednio, ale na tyle co mam w pamięci zarówno koreańca jak i tego chinola oceniłbym jako poprawny mebelek. Jeden i drugi przypadek odbiega od pierwowzoru w mnie więcej prodobnym stopniu, jeden i drugi nie ma dyskwalifikujących wad. Możliwe, że inne chińskie Epi są gorsze, możliwe że miałem wyjątkowe szczęście, bardziej jednak prawdopodobne moim zdaniem jest to, że Epi nie są takie złe jak się o nich mówi. Oczywiscie nie chcę przez to powiedzieć, że to jest jakiś mega wypas za jedyne 1500 złotych, ale ogrywałem różne wynalazki od kilkuset złotych do 5-6 tysięcy no i uważam, że w tej cenie nie ma się czego przyczepić.
No to rozkminiłem jak to działa Wrzuciłem foty.
[img]http:/www.forumlutnicze.pl/album_pic.php?pic_id=165[/img]
Tutaj jest kawałek zeskrobanego lakieru, aż do gołego drewna. Foto było robione z lampą, więc jasne kolory są trochę bardziej blade niż w rzeczywistości, ale tylko trochę. Drewno jest lekko różowe, fakturę mniej więcej widać
[img]http:/www.forumlutnicze.pl/album_pic.php?pic_id=173[/img]
Tutaj jest pokazany rysunek słojów z bliska - specjalnie machnąłem bejcowany kawałek, ponieważ jest on większy, na tym małym oskrobanym niewiele widać poza kolorem drewna.
[img]http:/www.forumlutnicze.pl/album_pic.php?pic_id=166[/img]
łączenie gryfu z korpusem - nawet przez lakierobejcę widać, ze szyjka jest zrobiona z jaśniejszego drewna.
[img]http:/www.forumlutnicze.pl/album_pic.php?pic_id=167[/img]
A tak wygląda gryf od strony kieszeni pickupa. Też lampa zrobiła ten element trochę bledszym niż w rzeczywistości, ale tutaj nie chciało mi się zbyt ambitnie skrobać lakieru (ten element był pokryty lakierem bezbarwnym). Nie potrafię powiedzieć co to za drewno, ale na moje nic co potocznie nazywa się mahoniem to to nie jest.
[img]http:/www.forumlutnicze.pl/album_pic.php?pic_id=169[/img]
A tak wygląda szyjka z tyłu. Widoczne są te ciemne "żyłki", które mi trochę trącą olchą.
[img]http:/www.forumlutnicze.pl/album_pic.php?pic_id=171[/img]
...z drugiej strony tutaj ta sama szyjka lekko faktycznie trąci mahoniem - sam nie wiem...
[img]http:/www.forumlutnicze.pl/album_pic.php?pic_id=172[/img]
Główka i jej łączenie z resztą szyjki - słabo to widać,ale jest taka kreska po lewej stronie foty.Trochę to dziwne, ale własnie w tym miejcu doklejona jest główka. Doklejona jest tak, jak by ktoś jeszcze przed rozpocząciem obróbki dokleił kawałek deski, ponieważ łączenie jeśli spojrzeć na wszystko z boku przebiega równolegle do podstrunnicy.
[img]http:/www.forumlutnicze.pl/album_pic.php?pic_id=168[/img]
A to jest element dosztukowany przy wejściu dryfu w korpus. Bardzo słabo widać, trzeba się mocno przyjrzeć, niestety nie pomogę, nie wiem jak opisać w którym miejscu to szukać. W każdym razie wygląda to jak by użyli tej samej metody - tam gdzie gryf musiał być grubszy dokleili drugą deskę.
[img]http:/www.forumlutnicze.pl/album_pic.php?pic_id=170[/img]
A tak połączyli deski w korpusie - chyba mogło być gorzej.
[img]http:/www.forumlutnicze.pl/album_pic.php?pic_id=165[/img]
Tutaj jest kawałek zeskrobanego lakieru, aż do gołego drewna. Foto było robione z lampą, więc jasne kolory są trochę bardziej blade niż w rzeczywistości, ale tylko trochę. Drewno jest lekko różowe, fakturę mniej więcej widać
[img]http:/www.forumlutnicze.pl/album_pic.php?pic_id=173[/img]
Tutaj jest pokazany rysunek słojów z bliska - specjalnie machnąłem bejcowany kawałek, ponieważ jest on większy, na tym małym oskrobanym niewiele widać poza kolorem drewna.
[img]http:/www.forumlutnicze.pl/album_pic.php?pic_id=166[/img]
łączenie gryfu z korpusem - nawet przez lakierobejcę widać, ze szyjka jest zrobiona z jaśniejszego drewna.
[img]http:/www.forumlutnicze.pl/album_pic.php?pic_id=167[/img]
A tak wygląda gryf od strony kieszeni pickupa. Też lampa zrobiła ten element trochę bledszym niż w rzeczywistości, ale tutaj nie chciało mi się zbyt ambitnie skrobać lakieru (ten element był pokryty lakierem bezbarwnym). Nie potrafię powiedzieć co to za drewno, ale na moje nic co potocznie nazywa się mahoniem to to nie jest.
[img]http:/www.forumlutnicze.pl/album_pic.php?pic_id=169[/img]
A tak wygląda szyjka z tyłu. Widoczne są te ciemne "żyłki", które mi trochę trącą olchą.
[img]http:/www.forumlutnicze.pl/album_pic.php?pic_id=171[/img]
...z drugiej strony tutaj ta sama szyjka lekko faktycznie trąci mahoniem - sam nie wiem...
[img]http:/www.forumlutnicze.pl/album_pic.php?pic_id=172[/img]
Główka i jej łączenie z resztą szyjki - słabo to widać,ale jest taka kreska po lewej stronie foty.Trochę to dziwne, ale własnie w tym miejcu doklejona jest główka. Doklejona jest tak, jak by ktoś jeszcze przed rozpocząciem obróbki dokleił kawałek deski, ponieważ łączenie jeśli spojrzeć na wszystko z boku przebiega równolegle do podstrunnicy.
[img]http:/www.forumlutnicze.pl/album_pic.php?pic_id=168[/img]
A to jest element dosztukowany przy wejściu dryfu w korpus. Bardzo słabo widać, trzeba się mocno przyjrzeć, niestety nie pomogę, nie wiem jak opisać w którym miejscu to szukać. W każdym razie wygląda to jak by użyli tej samej metody - tam gdzie gryf musiał być grubszy dokleili drugą deskę.
[img]http:/www.forumlutnicze.pl/album_pic.php?pic_id=170[/img]
A tak połączyli deski w korpusie - chyba mogło być gorzej.
Metoda pogrubiania gryfu przy nasadzie-połączenie z korpusem jest stosowana w wielu gitarach nawet tych b. drogich. Lutnicy tak wykonują połączenia klasyków/akustyków z pudłem. Oczywiście im mniej widoczne połączenie , tym lepiej, ale jak się przyjrzysz dokładnie, to widać. Chodzi o wykorzystanie drewna, a w masowej produkcji normalka.
Połączenie główki z szyjką, we wszystkich /prawie/ gitarach z odchyloną główką wykonane z użyciem materiału pochodzącego z rozcięcia beleczki bazowej. Standard. Również przy klasykach i akustykach. Takie doklejanie ma na celu zwiększenie wytrzymałości główki i jednocześnie odporności na przypadkowe uderzenie lub upadek, które zwykle kończą się poważną awarią.
Reasumując, te "mankamenty" to jest normalna technologia.
Klejenie korpusu z kilku kawałków j.w 1. związane z wykorzystaniem materiału, 2. zabezpieczeniem przed wypaczaniem się materiału po dłuższym czasie z powodu utraty wilgoci, jeżeli drewno nie było należycie przygotowane lutniczo. Przy masowej produkcji rzecz nie do uniknięcia.
Możliwe, że jak pisał Zenek wiele gatunków drzew zostało objętych ochroną i stąd trzeba sobie radzić z niedoborem drewna rezonansowego-tutaj raczej na gitary solid body jakie jest pod ręką , a nie klasyki. Nie obniża to znacząco wartości użytkowej instrumentu, a jedynie subiektywne odczucia grających zaczynają być przedmiotem rozmów na forach gitarowych. Co nie zmienia faktu, że jak gałami pokręci tak będzie miał.
Sam zresztą dałeś dowód swoim wnikliwym opisem na prawdziwość moich słów nie odbierając temu sprzętowi prawa do nazywania się gitarą. Pozdrawiam, Ryszard
Połączenie główki z szyjką, we wszystkich /prawie/ gitarach z odchyloną główką wykonane z użyciem materiału pochodzącego z rozcięcia beleczki bazowej. Standard. Również przy klasykach i akustykach. Takie doklejanie ma na celu zwiększenie wytrzymałości główki i jednocześnie odporności na przypadkowe uderzenie lub upadek, które zwykle kończą się poważną awarią.
Reasumując, te "mankamenty" to jest normalna technologia.
Klejenie korpusu z kilku kawałków j.w 1. związane z wykorzystaniem materiału, 2. zabezpieczeniem przed wypaczaniem się materiału po dłuższym czasie z powodu utraty wilgoci, jeżeli drewno nie było należycie przygotowane lutniczo. Przy masowej produkcji rzecz nie do uniknięcia.
Możliwe, że jak pisał Zenek wiele gatunków drzew zostało objętych ochroną i stąd trzeba sobie radzić z niedoborem drewna rezonansowego-tutaj raczej na gitary solid body jakie jest pod ręką , a nie klasyki. Nie obniża to znacząco wartości użytkowej instrumentu, a jedynie subiektywne odczucia grających zaczynają być przedmiotem rozmów na forach gitarowych. Co nie zmienia faktu, że jak gałami pokręci tak będzie miał.
Sam zresztą dałeś dowód swoim wnikliwym opisem na prawdziwość moich słów nie odbierając temu sprzętowi prawa do nazywania się gitarą. Pozdrawiam, Ryszard
via vita curva est
@poco
Ja nie uważam tego co opisałem za mankamenty, po prostu chciałem pokazać jak ta gitara naprawdę jest zrobiona, ponieważ chodzą różne, z reguły bardzo złe opinie i moim zdaniem niezasłużone. Nawet jeśli coś jest zrobione na skróty to generalnie za te 1500 PLN niespecjalnie jest na czym psy wieszać.
Jeśli chodzi o łączenie główki to nie widziałem tego nigdzie wcześniej, ale też ogólnie niewiele widziałem. rozwiązanie jakie mi się wbiło do głowy do doklejenie główki na poziomie drugiego progu, dlatego to mi się wydało trochę dziwne, niemniej jednak Twoja argumentacja, że takie coś łatwiej naprawić w razie dzwona do mnie trafia.
To co budzi moje lekkie wątpliwości to fornir na "plecach", to może być próba ukrycia czegoś, faktem jest że w czasach "koreańskich" Epi tgo nie miały. Druga rzecz to drewno z jakiego jest zrobiona szyjka, jak na mój gust trochę "żółte", ale tutaj też zastrzegam, że nie jestem ekspertem w temacie drewna. Korpus w każdym razie na pewno jest z jakiejś odmiany mahoniu. Samo łączenie formatek w korpusie wygląda na dość przemyślane, nie skleili tego jak leci jak się to robiło w Mayonesach z przełomu lat 80/90. a trzy kawałki to i tak mało jak na tak tanią gitarę - w droższych rzeczach zdarzało mi się naliczyć pięć.
Generalnie nie zależy mi ani na gloryfikowaniu Epi, ani na zjechaniu go i pokazaniu jaki to śmietnik. Fotki wrzuciłem po to,żeby mogli się na ten temat wypowiedzieć ludzie którzy znają się na rzeczy. Uważam, żąe jedna taka wypowiedź jak Twoja ma większą wartość niż setki opinii malolatów, którzy w ten sposób poprawiają sobie samopoczucie. Moje zdanie o tym instrumencie jest takie jak napisałem kilka razy - jest grywalny, przewidywalny, pewnie że nie jest to wysoka półka, ale jak najbardziej można na tym ćwiczyć, robić próby a i nawet grać koncerty. Ostatnio zreszta na top-trendach czy jakoś tak mignął mi PRS SE - zdaje się że gitarzysta Kamila Bednarka go używał - znam to wiosło i jest ono z podobnej bajki co Epi. Pewnie, że lepsze wiosło dałoby pewnie większe możliwości, ale i przy użyciu czegoś takiego można było dac dobry koncert. Pewnie jak się chłopak dorobi sprawi sobie coś bardziej rasowego, ale jak się nie ma co się lubi to i takie wiosełko nie przekreśla możliwości dobrego grania. I takie wiosełka tez są potrzebne, oczywiście to nie znaczy, że nie są potrzebne lepsze wiosła, ale lekko denerwuje mnie takie gadanie że to syf, że nie nadaje się do grania itd itp. Moim zdaniem, jako osoby grającej nadaje się jak najbardziej. Jedyne co mnie interesuje to własnie ocena tego jak to wygląda od czysto lutniczej strony, nie mam za specjalnej wiedzy żeby to ocenić. Nie wiem co myśleć o tej szyjce jeśli jest to olcha no to jest kwestia zgodności kopii z oryginałem, no, a jeśli jest to nie daj Boże biel no to już w ogóle niezbyt dobrze, ale też jest taka prawda, że we wiosłach za taką kasę to nie wiadomo tak naprawdę co siedzi.
Ja nie uważam tego co opisałem za mankamenty, po prostu chciałem pokazać jak ta gitara naprawdę jest zrobiona, ponieważ chodzą różne, z reguły bardzo złe opinie i moim zdaniem niezasłużone. Nawet jeśli coś jest zrobione na skróty to generalnie za te 1500 PLN niespecjalnie jest na czym psy wieszać.
Jeśli chodzi o łączenie główki to nie widziałem tego nigdzie wcześniej, ale też ogólnie niewiele widziałem. rozwiązanie jakie mi się wbiło do głowy do doklejenie główki na poziomie drugiego progu, dlatego to mi się wydało trochę dziwne, niemniej jednak Twoja argumentacja, że takie coś łatwiej naprawić w razie dzwona do mnie trafia.
To co budzi moje lekkie wątpliwości to fornir na "plecach", to może być próba ukrycia czegoś, faktem jest że w czasach "koreańskich" Epi tgo nie miały. Druga rzecz to drewno z jakiego jest zrobiona szyjka, jak na mój gust trochę "żółte", ale tutaj też zastrzegam, że nie jestem ekspertem w temacie drewna. Korpus w każdym razie na pewno jest z jakiejś odmiany mahoniu. Samo łączenie formatek w korpusie wygląda na dość przemyślane, nie skleili tego jak leci jak się to robiło w Mayonesach z przełomu lat 80/90. a trzy kawałki to i tak mało jak na tak tanią gitarę - w droższych rzeczach zdarzało mi się naliczyć pięć.
Generalnie nie zależy mi ani na gloryfikowaniu Epi, ani na zjechaniu go i pokazaniu jaki to śmietnik. Fotki wrzuciłem po to,żeby mogli się na ten temat wypowiedzieć ludzie którzy znają się na rzeczy. Uważam, żąe jedna taka wypowiedź jak Twoja ma większą wartość niż setki opinii malolatów, którzy w ten sposób poprawiają sobie samopoczucie. Moje zdanie o tym instrumencie jest takie jak napisałem kilka razy - jest grywalny, przewidywalny, pewnie że nie jest to wysoka półka, ale jak najbardziej można na tym ćwiczyć, robić próby a i nawet grać koncerty. Ostatnio zreszta na top-trendach czy jakoś tak mignął mi PRS SE - zdaje się że gitarzysta Kamila Bednarka go używał - znam to wiosło i jest ono z podobnej bajki co Epi. Pewnie, że lepsze wiosło dałoby pewnie większe możliwości, ale i przy użyciu czegoś takiego można było dac dobry koncert. Pewnie jak się chłopak dorobi sprawi sobie coś bardziej rasowego, ale jak się nie ma co się lubi to i takie wiosełko nie przekreśla możliwości dobrego grania. I takie wiosełka tez są potrzebne, oczywiście to nie znaczy, że nie są potrzebne lepsze wiosła, ale lekko denerwuje mnie takie gadanie że to syf, że nie nadaje się do grania itd itp. Moim zdaniem, jako osoby grającej nadaje się jak najbardziej. Jedyne co mnie interesuje to własnie ocena tego jak to wygląda od czysto lutniczej strony, nie mam za specjalnej wiedzy żeby to ocenić. Nie wiem co myśleć o tej szyjce jeśli jest to olcha no to jest kwestia zgodności kopii z oryginałem, no, a jeśli jest to nie daj Boże biel no to już w ogóle niezbyt dobrze, ale też jest taka prawda, że we wiosłach za taką kasę to nie wiadomo tak naprawdę co siedzi.
Ja prezentuję stanowisko, że nigdy nie da się wykonać dwóch identycznych gitar. To nie mennica i bicie monet. Już wielokrotnie wyrażałem swoja opinię na temat gitar i tego, co my , a raczej jakie my mity tworzymy wokół tego zagadnienia. Ponieważ gitara gitarze nierówna-patrz powyżej ,więc i gitarzyści tworzą sobie kolekcje instrumentów, które używa na scenie zamiennie , zależnie od utworu, który gra.
Ostatnio słuchałem wypowiedzi lidera Kombi, który pytany o ilość gitar i dlaczego tyle, użył takiej argumentacji, że po to aby nie kręcić gałami używa różnych gitar, z których każda ma inna artykulację, stosowną do granego utworu. To wcale nie świadczy o tym, że jedna jest lepsza od drugiej. Ona po prostu inaczej przetwarza drgania strun. A dlaczego tak jest?, bo na efekt końcowy wpływa zbyt wiele zmiennych, żeby można było z góry ustalić to, co będzie na końcu linii produkcyjnej!
Dlatego też nie zawsze użyty materiał jest miernikiem rzeczywistej wartości instrumentu, ale mitologizowanie tworzy wartość, którą potem słuchający powtarzają jako prawdę objawioną, a już aż pieją , gdy padnie z ust autorytetu-czytaj lobbysty. Stąd sygnowanie modeli itd.
Jak ktoś nie potrafi grać, to i najlepszy instrument tego nie zmieni.
Nie będę na ten temat więcej pisał, bo i tak każdy z nas ma swoje zdanie na ten temat i będzie go bronił jak reduty Ordon. Nie da się ustalić jednego zdania , bo to jest niemożliwe i bezsensowne.
Pozdrawiam, Ryszard
Ostatnio słuchałem wypowiedzi lidera Kombi, który pytany o ilość gitar i dlaczego tyle, użył takiej argumentacji, że po to aby nie kręcić gałami używa różnych gitar, z których każda ma inna artykulację, stosowną do granego utworu. To wcale nie świadczy o tym, że jedna jest lepsza od drugiej. Ona po prostu inaczej przetwarza drgania strun. A dlaczego tak jest?, bo na efekt końcowy wpływa zbyt wiele zmiennych, żeby można było z góry ustalić to, co będzie na końcu linii produkcyjnej!
Dlatego też nie zawsze użyty materiał jest miernikiem rzeczywistej wartości instrumentu, ale mitologizowanie tworzy wartość, którą potem słuchający powtarzają jako prawdę objawioną, a już aż pieją , gdy padnie z ust autorytetu-czytaj lobbysty. Stąd sygnowanie modeli itd.
Jak ktoś nie potrafi grać, to i najlepszy instrument tego nie zmieni.
Nie będę na ten temat więcej pisał, bo i tak każdy z nas ma swoje zdanie na ten temat i będzie go bronił jak reduty Ordon. Nie da się ustalić jednego zdania , bo to jest niemożliwe i bezsensowne.
Pozdrawiam, Ryszard
via vita curva est
Najprawdopodobniej gitara jest mahoniowa. Trzeba jeszcze wyjasnic jedno... Mahon tak jak i palisander na przyklad , to handlowa nazwa drewna obejmujaca prawie 200 roznych rodzai. Mahoniem nazywa sie gatunki afrykanskie jak Khaya , sipo , sapele poludniowoamerykanskie swietenia , antiroba itd itd, Niektore sa tansze inne kosztuja znacznie wiecej.
Klejenie szyjki z trzech kawalkow to znana metoda usztywnienia gryfu i zapobiezenia wypaczaniu , stosuje ja na przyklad Ruokangas. Rowniez klejenie glowki robi sie w celu usztywnienia konstrukcji , bez tego jest ona narazona na pekniecia ... Wielu znakomitych lutnikow jak Carl Thompson uzywa tej opcji. Epiphone nalezy do Gibsona i jest odpowiedzia tej firmy na zalew tanich kopii. Ponadto trzeba wspomniec , ze Epiphone to firma z piekna tradycja siegajaca dziewietnastego wieku. Gralo na jej instrumentach wielu pierwszorzednych muzykow. Znakomita firma Guild zostala czesciowo utworzona przez lutnikow , ktorzy odeszli od Epiphone w latach 50-tych.
Edyta:
Nie widze tego forniru "plecowego" na zdjeciach , wrecz przeciwnie , na pierwszej fotce obok otworu na elektronike widac sloje wprzebiegajace zarowno na boku jaki i "plecach"... to chyba nie fornir ?
Klejenie szyjki z trzech kawalkow to znana metoda usztywnienia gryfu i zapobiezenia wypaczaniu , stosuje ja na przyklad Ruokangas. Rowniez klejenie glowki robi sie w celu usztywnienia konstrukcji , bez tego jest ona narazona na pekniecia ... Wielu znakomitych lutnikow jak Carl Thompson uzywa tej opcji. Epiphone nalezy do Gibsona i jest odpowiedzia tej firmy na zalew tanich kopii. Ponadto trzeba wspomniec , ze Epiphone to firma z piekna tradycja siegajaca dziewietnastego wieku. Gralo na jej instrumentach wielu pierwszorzednych muzykow. Znakomita firma Guild zostala czesciowo utworzona przez lutnikow , ktorzy odeszli od Epiphone w latach 50-tych.
Edyta:
Nie widze tego forniru "plecowego" na zdjeciach , wrecz przeciwnie , na pierwszej fotce obok otworu na elektronike widac sloje wprzebiegajace zarowno na boku jaki i "plecach"... to chyba nie fornir ?
@ Zenek - Z tego że jest wiele rodzajów drewna które określa się mianem mahoniu to zdaję sobie sprawę, jednak zdawało mi się,ze wszystkie są mniej lub bardziej czerwone. Jedne różowe, inne pomarańczowe, jeszcze inne ciemno czerwone, tutaj jestem zdziwiony bo szyjka jest żółta.
Jeśli chodzi o ten "plecowy" fornir to spróbuję jeszcze jutro machnąć jakieś dokładniejsze fotki. On jest generalnie bardzo sprytnie położony, trzeba się bardzo dokładnie przyjrzeć, żeby się zorientować, na pierwszy rzut oka wszystko wygląda jak by na plecach były te same słoje co na bokach, ale niestety tak nie jest. Ja na tym zdjęciu z odkręconą płytką maskującą elektronikę widzę krawędź forniru, ale to dlatego,że ja po prostu wiem gdzie on się kończy Może ułatwię a może nie - fornir prawdopodobnie został przyklejony a dopiero później był zaokrąglany kant, niczego nie gięli, przykleili fornir na płaskim. Widać taką delikatną kreskę na samym końcu tego zaokrąglenia, tam się własnie zaczyna fornir. Przykrywa praktycznie wszystko poza bokami gitary, a z drugiej strony wszystko przykrywa klonowy top. Jeśli drewno ma jakieś defekty (choć wcale nie twierdzę że tak jest) no to ta okleinka pięknie to maskuje. Możliwe, że po prostu za dużo się naczytałem rozmaitych opinii i stałem się zbyt podejrzliwy, może ten fornir jest tam wyłącznie ze względów estetycznych i pod spodem nie ma nic strasznego.
Jeśli chodzi o ten "plecowy" fornir to spróbuję jeszcze jutro machnąć jakieś dokładniejsze fotki. On jest generalnie bardzo sprytnie położony, trzeba się bardzo dokładnie przyjrzeć, żeby się zorientować, na pierwszy rzut oka wszystko wygląda jak by na plecach były te same słoje co na bokach, ale niestety tak nie jest. Ja na tym zdjęciu z odkręconą płytką maskującą elektronikę widzę krawędź forniru, ale to dlatego,że ja po prostu wiem gdzie on się kończy Może ułatwię a może nie - fornir prawdopodobnie został przyklejony a dopiero później był zaokrąglany kant, niczego nie gięli, przykleili fornir na płaskim. Widać taką delikatną kreskę na samym końcu tego zaokrąglenia, tam się własnie zaczyna fornir. Przykrywa praktycznie wszystko poza bokami gitary, a z drugiej strony wszystko przykrywa klonowy top. Jeśli drewno ma jakieś defekty (choć wcale nie twierdzę że tak jest) no to ta okleinka pięknie to maskuje. Możliwe, że po prostu za dużo się naczytałem rozmaitych opinii i stałem się zbyt podejrzliwy, może ten fornir jest tam wyłącznie ze względów estetycznych i pod spodem nie ma nic strasznego.
- palisander
- Posty: 1003
- Rejestracja: 2009-04-17, 12:55
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
Szyjka to mi bardziej wygląda na klon... i raczej jestem pewien, że to jest to właśnie drewno. Na zdjęciach ciężko rozpoznać bo przekłamują i jeszcze ta lakierobejca... ale ,,negatyw" w usłojeniu jaki powstał na tyle główki pod numerem seryjnym raczej wskazuje na Klon. Mógł się trochę przebarwić od lakierobejcy i masz wrażenie , ze jest żółty... Klon występuje w wielu odmianach i może mieć dość szeroką gamę odcieni... zachowując oczywiście raczej jasną barwę naturalną. To drewno ogólnodostępne i po sezonowaniu i ustabilowaniu jest jednym z lepszych drewien do użytku lutniczego. W zasadzie co byś z niego nie zrobił , to się świetnie spisze... Gryf, deska, podstrunnica, boczki do klasyka lub akustyka... łącznie z cienkim topem do akustyka... czyli płytą wierzchnią.
podstawa to dokładność
@ Zenek
[img]http:/www.forumlutnicze.pl/album_pic.php?pic_id=174[/img]
Dorzucam foto które wyjaśni jak jest położony fornir - akurat tutaj widać, że słoje tyłu nie zgadzają się ze słojami boków. widać też wyraźnie,że na plecach nie ma łączenia desek które widać z boku.
@ palisander - ten odrapany kawałek mnie najbardziej na klon własnie wygląda, ale to wiosło nie gra jak by miało klonową szyjkę. Ciągnie bardzo długo i ma wyrównane "pasmo", ale oryginalny, cały mahoniowy Gib ma więcej tego co się potocznie nazywa "szklanką" i tego właśnie bym chciał mieć więcej w tym wiośle (choć nie oszukujmy się, za takie grosze trzeba lubić co się ma). No, chyba że korpus tak muli, że ten klon już niewiele mu pomaga.
Jeśli chodzi o przebarwienie od lakierobejcy to akurat w tym miejcu mam wrażenie że jest tylko lakier bezbarwny, choć w sumie głowy nie dam, że nie dobarwili tego czymś lekko żółtym.
[img]http:/www.forumlutnicze.pl/album_pic.php?pic_id=174[/img]
Dorzucam foto które wyjaśni jak jest położony fornir - akurat tutaj widać, że słoje tyłu nie zgadzają się ze słojami boków. widać też wyraźnie,że na plecach nie ma łączenia desek które widać z boku.
@ palisander - ten odrapany kawałek mnie najbardziej na klon własnie wygląda, ale to wiosło nie gra jak by miało klonową szyjkę. Ciągnie bardzo długo i ma wyrównane "pasmo", ale oryginalny, cały mahoniowy Gib ma więcej tego co się potocznie nazywa "szklanką" i tego właśnie bym chciał mieć więcej w tym wiośle (choć nie oszukujmy się, za takie grosze trzeba lubić co się ma). No, chyba że korpus tak muli, że ten klon już niewiele mu pomaga.
Jeśli chodzi o przebarwienie od lakierobejcy to akurat w tym miejcu mam wrażenie że jest tylko lakier bezbarwny, choć w sumie głowy nie dam, że nie dobarwili tego czymś lekko żółtym.
Nie znam wioseł o których piszesz z wyjątkiem Meksykańskiego Fendera i Vintage'a. Kumpel miał meksykańskiego Strata z pierwszej połowy lat 90tych. Mogę nie być do końca obiektywny, bo mnie Fendery generalnie nie specjalnie leżą, ale o ile jeszcze amerykański Jaguar miał coś fajnego w brzmieniu, dźwięki były jakby pełniejsze to ten meksykaniec sprawiał wrażenie jak by był trzaskany na jednej linii ze Squierami i tylko logo miał inne, w ogóle mi się nie podobał.
Z kolei Vintage pozostawił po sobie wrażenie lekko innego, ale na pewno nie lepszego wiosła, przy czym porównanie może nie być do końca miarodajne. Ja kupiłem tego Epiphone'a bez elektroniki, wpakowałem do niego pickupy, które od kogoś wyhaczyłem i które ponoć zostały wymontowane z jakiegoś japońskiego wiosła z przed 30 lat, ale nie wiadomo jakiego i czy na pewno. Na bank są lepsze od stockowych Epi, ale czy jest to klasa Wilkinsonów czy może czegoś lepszego to nie wiem, mozliwe,że dają temu Epi przewagę, której normalnie by nie miał. Jeśli chodzi o wykonanie to w Vintage'u niestety denerwowało mnie znaczeni więcej rzeczy. Na sposób klejenia drewna to nie zwróciłem uwagi, ale miałem nieprzyjemność ustawiać to wiosło. Akcji strun nie dało się ustawić tak niskiej jak w Epi, ale było w normie. Natomiast mostek i klucze no to już wołały o pomstę do nieba. W Epi są takie sobie, ale w Vintage'u te elementy są paskudne, trzeba było lekko spiłować siodełka w mostku, żeby w ogóle można było regulować ich położenie. Mostek Epi ma jakieś tam luzy na śrubkach regulacyjnych, ale siodełka chodzą bez żadnych problemów, w Vintage'u klinowały się tak, że wyłaziły do góry samiast przesuwać się do przodu lub do tyłu.
Oczywiście biorę pod uwagę, że mój egzemplarz może być z tych bardziej udanych dźwiękowo (inne aspekty nie mają dla mnie aż takiego znaczenia), ale nie zakładam tego. Większość ludzi zwykle myśli odwrotnie, kupią najpierw coś (nie koniecznie gitarę, cokolwiek) a potem wmawiają sobie, że ich egzemplarz jest wyjątkowo dobry - ja jestem daleki od wmawiania tego sobie, tylko jesli jestem z mojego dość zadowolony i nie widzę specjalnych rozbieżności w porównaniu do innych gitar które widziałem w tej cenie i wyższej to po prostu zaczynam się zastanawiać, czy przynajmniej część z tych pomstujących ludzi nie ma racji. Przy zakupie nie rozważałem innych opcji, prawdę mówiąc kupiłem to w ciemno jako wiosło niekompletne i za śmieszne pieniądze. Po uzbrojeniu wyszło ciut ponad 6 stów, nawet nie wiedziałem jak gada, nie spodziewałem się cudów, a kupiłemwychodząc z założenia, że za takie grosze to nawet jak mu nie przypasi to się to pożeni bez trudu i bez straty. Później dopiero, po zmontowaniu i porównaniu tego z paroma innymi wiosłami doszedłem do takich wniosków jak przedstawiłem powyżej.
Edit: Rzecz jasna nie porównywałem Epi z dokładnie wszystkimi rzeczami dostępnymi na rynku. Przejrzałem w necie na razie jak wygląda oferta Corta no i to faktycznie wygląda na to że to sensowniejsza propozycja od Epi. co prawda g260 to akurat nie moja bajka, ale patrząc na drewno z jakiego jest zrobiony to faktycznie to bardzo ciekawa propozycja dla miłośników super-stratów. Mnie bardziej zaciekawił model M520, to już jest coś co można jakoś porównać do Epi no i jeżeli nawet nie jest od niego lepiej wykonany to zdecydowanie wygrywa ceną. Chyba też lepiej trafia w moje oczekiwania, dla mnie LP jest zbyt masywny i nie chodzi tu o wrzynający się pasek tylko o to jakie to ma konsekwencje dla dźwięku. Dużo pisałem o wykonaniu PRSa, że w porównaniu do Epi wcale nie wymiata, ale sam fakt, że drewna jest ponad pół kilograma mniej powoduje, że zupełnie inaczej reaguje na atykulację, jednocześnie zachowując dobry dół. Będę miał możliwość to na pewno wypróbuję to wiosło, do tej pory jeszcze jakoś nie trafiłem na to w żadnym sklepie.
Z kolei Vintage pozostawił po sobie wrażenie lekko innego, ale na pewno nie lepszego wiosła, przy czym porównanie może nie być do końca miarodajne. Ja kupiłem tego Epiphone'a bez elektroniki, wpakowałem do niego pickupy, które od kogoś wyhaczyłem i które ponoć zostały wymontowane z jakiegoś japońskiego wiosła z przed 30 lat, ale nie wiadomo jakiego i czy na pewno. Na bank są lepsze od stockowych Epi, ale czy jest to klasa Wilkinsonów czy może czegoś lepszego to nie wiem, mozliwe,że dają temu Epi przewagę, której normalnie by nie miał. Jeśli chodzi o wykonanie to w Vintage'u niestety denerwowało mnie znaczeni więcej rzeczy. Na sposób klejenia drewna to nie zwróciłem uwagi, ale miałem nieprzyjemność ustawiać to wiosło. Akcji strun nie dało się ustawić tak niskiej jak w Epi, ale było w normie. Natomiast mostek i klucze no to już wołały o pomstę do nieba. W Epi są takie sobie, ale w Vintage'u te elementy są paskudne, trzeba było lekko spiłować siodełka w mostku, żeby w ogóle można było regulować ich położenie. Mostek Epi ma jakieś tam luzy na śrubkach regulacyjnych, ale siodełka chodzą bez żadnych problemów, w Vintage'u klinowały się tak, że wyłaziły do góry samiast przesuwać się do przodu lub do tyłu.
Oczywiście biorę pod uwagę, że mój egzemplarz może być z tych bardziej udanych dźwiękowo (inne aspekty nie mają dla mnie aż takiego znaczenia), ale nie zakładam tego. Większość ludzi zwykle myśli odwrotnie, kupią najpierw coś (nie koniecznie gitarę, cokolwiek) a potem wmawiają sobie, że ich egzemplarz jest wyjątkowo dobry - ja jestem daleki od wmawiania tego sobie, tylko jesli jestem z mojego dość zadowolony i nie widzę specjalnych rozbieżności w porównaniu do innych gitar które widziałem w tej cenie i wyższej to po prostu zaczynam się zastanawiać, czy przynajmniej część z tych pomstujących ludzi nie ma racji. Przy zakupie nie rozważałem innych opcji, prawdę mówiąc kupiłem to w ciemno jako wiosło niekompletne i za śmieszne pieniądze. Po uzbrojeniu wyszło ciut ponad 6 stów, nawet nie wiedziałem jak gada, nie spodziewałem się cudów, a kupiłemwychodząc z założenia, że za takie grosze to nawet jak mu nie przypasi to się to pożeni bez trudu i bez straty. Później dopiero, po zmontowaniu i porównaniu tego z paroma innymi wiosłami doszedłem do takich wniosków jak przedstawiłem powyżej.
Edit: Rzecz jasna nie porównywałem Epi z dokładnie wszystkimi rzeczami dostępnymi na rynku. Przejrzałem w necie na razie jak wygląda oferta Corta no i to faktycznie wygląda na to że to sensowniejsza propozycja od Epi. co prawda g260 to akurat nie moja bajka, ale patrząc na drewno z jakiego jest zrobiony to faktycznie to bardzo ciekawa propozycja dla miłośników super-stratów. Mnie bardziej zaciekawił model M520, to już jest coś co można jakoś porównać do Epi no i jeżeli nawet nie jest od niego lepiej wykonany to zdecydowanie wygrywa ceną. Chyba też lepiej trafia w moje oczekiwania, dla mnie LP jest zbyt masywny i nie chodzi tu o wrzynający się pasek tylko o to jakie to ma konsekwencje dla dźwięku. Dużo pisałem o wykonaniu PRSa, że w porównaniu do Epi wcale nie wymiata, ale sam fakt, że drewna jest ponad pół kilograma mniej powoduje, że zupełnie inaczej reaguje na atykulację, jednocześnie zachowując dobry dół. Będę miał możliwość to na pewno wypróbuję to wiosło, do tej pory jeszcze jakoś nie trafiłem na to w żadnym sklepie.