Re: Jak zostać lutnikiem?
: 2020-11-11, 00:33
No i ok:) Niech się kolega uczy. Do nauki nie trzeba wiele.
Zapiszę to sobie Ostatnio kupiłem książkę: https://payhip.com/luthierbooks (link informacyjnie) i gość pisze mniej więcej w tym tonie. Co więcej stwierdza nawet, że żeby zostawić tę "romantyczność" i artyzm w lutnictwie to trzeba mieć wszystko, to o czym wspominasz, ustawione jak w zegarku.jakze pisze: ↑2020-11-10, 23:36Moim zdaniem jak myślisz poważnie o tym zawodzie to od początku musisz myśleć tak jakbyś otwierał fabrykę, a fabryka to jest projekt, park maszynowy, linia produkcyjna, zorganizowana dystrybucja, marketing, endorserzy itd. Mało to romantyczne, ale czas lutników dłubiących kilka instrumentów rocznie się skończył.
Może się wybrać na kurs obsługi takich maszyn, załatwić sobie kilka godzin w tygodniu pracy w stolarni gdzie takich maszyn używają i ocenić jakie zastosowanie w jego planach zawodowych ma dany model.SebastianL pisze: ↑2020-11-11, 01:00Nie nauczy się obsługiwać cnc operując cykliną. Nie kupi obecnie również samej obrabiarki cnc. Co teraz?
Weźmie piłę taśmową, wytnie zgrubnie kształt, a potem weźmie frezarkę z formatką i zrobi detale. To jest absolutnie w tym momencie nieważne. W poście pytałem co mi może być potrzebne i jakie ludzie mają doświadczenia. Sam też trochę wiem, ale lepiej uczyć się na błędach innych (po to po części są fora takie jak to). Nie pytam czy stać mnie na obrabiarkę cnc, piłę czy szlifierkę. Pytam czy są jakieś inne maszyny, o których na przykład nie wiem. Pytam o rady dotyczące urządzenia warsztatu (np. jaki metraż), a nie czy stać mnie na jego wynajem.SebastianL pisze: ↑2020-11-11, 01:00Nie nauczy się obsługiwać cnc operując cykliną. Nie kupi obecnie również samej obrabiarki cnc. Co teraz?
Cena biletu staje się problemem kiedy chce się intensywnie odkładać. 40 zł tygodniowo to jest 160 miesięcznie prawie 2000 rocznie. Pół szlifierki się właśnie ufundowało.
Nawet jeżeli tak jest, to w innych działach siedzą ludzie którzy obmyślają jak tę przeklętą cyklinę wyeliminować, bo z jeszcze innego działu dochodzą informację wyplute przez Exela, że stosowanie tego rodzaju narzędzi generuje zbędne koszty pracy i żeby się utrzymać na powierzchni trzeba je eliminować. W wykładzie którym wkleiłem, Godin mówi, że nie można nawet produkować w jednej fabryce gitar z różnych półek cenowych, bo pracownicy w takiej sytuacji są zdezorientowani i nie wiedzą jaką jakość produkcji trzymać. Pozdrawiam
Maszyny numeryczne wycinają elementy z dokładnością 0.1 mm, więc o żadnym dopasowywaniu elementów nie ma mowy, to jest zwykły montaż przemysłowy. Na otarcie łez lutników romantyków można tylko powiedzieć, że nawet w najbardziej umaszynowionych i uprzemysłowionych fabrykach jest miejsce dla nich, ale nie w roli operatorów cykliny tylko projektantów instrumentów, które zostaną wdrożone do produkcji. PozdrawiamSebastianL pisze: ↑2020-11-11, 11:26Gdy mowa na przykład o wiolonczeli lub innych pudłach, to maszyneria wiele pomaga, ale wciąż najwięcej pracy jest w dopasowywaniu części i ich łączeniu... to zupełnie inne realia jak w przypadku powiedzmy, lutni.
Ależ oczywiście, że jest. Ilu rodziców jest w stanie zapłacić za instrument dla swojego dziecka chodzącego do szkoły muzycznej 20000zł? Garstka. Te pracownie lutnicze produkujące drogie instrumenty bazują głównie na zamówieniach publicznych od filharmonii itp, czyli korzystają z tego, że państwo siłą odbiera podatnikom pieniądze i wydaje na tego typu instrumenty. Jest to bardzo płytki rynek i wejście na niego graniczy z cudem.