No OK , co do piłowania, ale mnie to słowo kojarzy się z usuwaniem poważnej ilości materiału,(oczami wyobraźni widzę takiego ślusarza z pilnikiem zdzierakiem walczącego ze stalowym elementem) a w przypadku progów gitary , to ledwie przecierka. Dlatego najczęściej używane słowo, to szlifowanie progów.
Etymologicznie, to są dwa różne słowa, chociaż oba dotyczą operacji usuwania nadmiaru materiału i stąd moje "oburzenie".
Lutnik może nie chciał się bawić z Twoim gryfem i to z różnych przyczyn, a pretekst mógł znaleźć właśnie taki.
Co do podkładania czegokolwiek tak pod mostek, jak i siodełko, to żaden szanujący się serwisant gitar tego nie zrobi z własnej woli. Oba te elementy muszą być jako jedna całość i dlatego powinny być wymienione, gdy wykazują ślady zużycia lub poważnego uszkodzenia, a czasami przy zmianie grubości strun. Każdy dodatkowy element pomiędzy korpusem gitary, a strunami będzie miał tendencje tłumienia dźwięku lub innych nieprzewidzianych zachowań. Dlatego też nie należy podkładać czegokolwiek pod te elementy.
Nie jest to oczywiście dogmat,ale takich "cepeliowskich" działań się nie poleca.
Bywa, że klienci się obruszają i mówią o naciąganiu ich na koszty, kiedy proponuje im się wymianę. Ja słucham tych zarzutów i informuję tylko, że nie biorę na siebie odpowiedzialności gwarancyjnej w przypadku wadliwego wybrzmiewania instrumentu. I to nie ważne, czy z tego powodu, czy innego, bo nie będę bawił się w szukanie ewentualnych innych powodów, jeżeli wystąpi zjawisko niekorzystne. Oczywiście klient powinien to słyszeć przed i po, bo inaczej stajemy się niewiarygodni.
Ale to takie dywagacje na marginesie tematu.
Pozdrawiam, Ryszard