Niewętpliwie mam słabołę do tych instrumentów. Może dlatego, że to połęczenie tego co lubię najbardziej, czyli renesansu i gitary klasycznej. Pierwszy taki instrument dostałem od ukochanej mi osoby w stanie idealnym (jak na 100 lat), także nie musiałem nic przy nim specjalnie robię, ewentualnie troche podczyłcię i założyę dobrej jakołci struny.
Drugi taki instrument, który poddałem renowacji, kupiłem za grosze w fatalnym stanie, rozklejona gruszka, pęknięta płyta wierzchnia, pęknięty mostek.
Po długim i mozolnym klejeniu wszystkich elementów (udało się bez rozkładania na częłci pierwsze) zabrałem się za kolor. Jak już pisałem w innym temacie, nie jestem zwolennikiem usuwania oryginalnego lakieru w zabytkowych instrumentach, jednak ten niebardzo mi się podobał i postanowiłem go trochę ocieplię. Po usunięciu starego lakieru pomalowałem instrument bejcę o kolorze dojrzałej gruszy i ponownie polakierowałem. Oprócz tego wkleiłem własnoręcznie zrobionę rozetkę, której wczesniej nie było. Oto kilka zdjęę co mi z tego wszystkiego wyszło:
Renowacja gitarolutni
Moderator: Jan