Witam wszystkich.
Nie jestem lutnikiem, lecz zwykłym bluesowo-rockowym gitarzystę.
Kocham Gibsony oraz wszelkie inne gibsonowsko brzmięce gitary.
Szczególnym upodobaniem darzę LP i ES335, acz SG (np. Duan Allman's/Derek Truck's gear) też wielce szanuję.
Moim wieloletnim marzeniem jest "zwykły" Gibson Les Paul z lat 70-tych.
pozdrawiam
Dzieł Dobry
Moderator: Jan
Dzieł Dobry
Ostatnio zmieniony 2012-12-09, 09:32 przez Grey, łącznie zmieniany 1 raz.
Oj... wolę od razu się przyznaę - prędzej uzbieram i kupię niż wystrugam.poco pisze:Witam i sądzęc z trełci powitania będziesz chciał samemu wystrugaę taki instrument.
Dłubaę lubię i coś tam nawet potrafię... ale struganie leży poza granicę moich skromnych umiejętnołci.. a i paluszki już nie tak zgrabne, bo podagrę lekko okraszone - rano spuchnięte, wieczorem obolałe..

ale nigdy nie mówię nigdy..
Kiedyś, majęc lat 13 i pół, wycięłem z czasopisma "Panorama" czarno-białe zdjęcie Rolling Stones z Keithem Richardsem na pierwszym planie, który w ręku trzymał pięknego kremowego (chyba) ES335. Zrobiłem przy użyciu pantografu fachowe proporcjonalne powiększenie i wystrugałem z jednego klocka korpus... nie pamiętam dokładnie dalszych dziejów, ale utknęłem gDzieł na poziomie gryfu... Potem dostałem pierwszego ruskiego akustyka, wstawiłem metalowe struny, zamontowałem zakupiony za ciężkę kasą przetwornik i podpięłem ów wynalazek do starego radia marki RadioBell (dobra lampowa niemiecka konstrukcja z lat 30-tych). Oj , działo się.. sąsiedzi polecieli na posterunek milicji, ale skołczyło się na pouczeniu rodziców, by lepiej dbali o morale synalka.
Potem powstał mój pierwszy booster-fooz .. wyględał jak pajęczyna, ale rzęził pięknie i w kołcu rozwalił głołnik, który przetrwał i Niemców i Ruskich, ale rockenerollowi się nie oparł.
Lutnikiem nie zostałem, ale pasja pozostała..

pzodro