Dyskusje okołoklasyczne

Moderator: poco

popik10

Dyskusje okołoklasyczne

Nieprzeczytany post autor: popik10 »

Przeniesione z wętku powitalnego :-)
Awatar użytkownika
PiotrCh
Posty: 4401
Rejestracja: 2013-02-12, 00:04
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Dyskusje okołoklasyczne

Nieprzeczytany post autor: PiotrCh »

No to teraz dopiero nie wiadomo o co chodzi:)
pozdrowienia
Piotr
Awatar użytkownika
Jacek A. R.
Posty: 330
Rejestracja: 2015-10-17, 08:34
Lokalizacja: Bydgoszcz

Re: Dyskusje okołoklasyczne

Nieprzeczytany post autor: Jacek A. R. »

Bardzo fajny pomysł, jako zainteresowany sprawami okołoklasyczno-gitarowymi bardzo dziękuję. Przepraszam iż rozgadałem się w wętku powitalnym, tu będzie włałciwsze miejsce np. do obalania stereotypu rzeczywiłcie gdzieniegdzie powszechnego a głoszęcego, że klasyk to na ognisko albo pielgrzymkę.

Innym tematem wartym rozpatrzenia "chłodnym okiem" są gitary z...Chin. W rozpowszechnionej opinii są one synonimem "dna den". Ale czy tak jest dził rzeczywiłcie ? Pamiętam swe pozytywne zaskoczenie kiedy pograłem sobie testowo na kilku modelach gitar marki Martinez; zdecydowalem się na to kiedym się dowiedział, iż znakomity acz mniej znany w Europie lutnik - Kenneth "Kenny" R. Hill jest jednę z Osób zaangażowanych merytorycznie w przedsięwzięcie "Martinez" (oraz samemu oferuje serię Player New World sygnowanę własnym nazwiskiem a robionę pod Jego nadzorem w Chinach). Od razu nasunęła mi się analogia do czasów minionych kiedy to np. Juan Orozco (i inni) jęli krzewię w Japonii kulturę gitary klasycznej i rychło gitary np. Masaru Kono zabrzmiały w salach koncertowych łwiata a dził gitary dobrych lutników japołskich są bardzo poszukiwane jako topowe instrumenty W kategorii gitar (klasycznych) nowych kosztujęch od kilkuset złotych trudno by mi było wskazaę dził lepszę opcję. Wracajęc do dził i Chin: nie bez kozery prof. Krzysztof Pełech poleca je mniej zamożnym studentom a pp. Ewa Jabłczyłska i Dariusz Kupiłski (Kupiłski Duo) zdecydowali się je zaprezentowaę (acz te na których tu graję są droższe i lepsze od taniego Martineza).
https://www.youtube.com/watch?v=9ASPo2sqF-o

Natomiast już podnoszonę sprawę była kwestia cen gitar z tzw. wyższej półki. Interesujęca dla mnie rozmowa na temat kosztów zbudowania dobrej gitary klasycznej przez lutnika włęcznie w szacunkowym podaniem kosztów materiałów jest tu:
How much to make a guitar?
http://www.classicalguitardelcamp.com/v ... 1&t=110016
- zwłaszcza wpis p. James'a Lister (znakomity lutnik, także nauczyciel lutnictwa także amatorów)

oraz tu
Raw Materials Expenses per guitar?
http://www.classicalguitardelcamp.com/v ... hp?t=87936
- im więcej wolno -
- tym mniej wypada.
Awatar użytkownika
PiotrCh
Posty: 4401
Rejestracja: 2013-02-12, 00:04
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Dyskusje okołoklasyczne

Nieprzeczytany post autor: PiotrCh »

Chiłczycy potrafię zbudowaę wszystko. Nie ma rzeczy na łwiecie, której nie potrafię skonstruowaę więc gitara klasyczna nie może byę wyjętkiem, bo jak ję porównaę w sensie trudnołci wykonania z pocięgiem, który pędzi cztery setki km/h? ;)

Opinie o chiłskich gitarach są takie same jak o polskich gitarach i każdych innych jełli wspólnym mianownikiem jest tzw. masowa produkcja. W takim procesie obcięte są wszelkie (niemałe) koszty zwięzane z jakołcię, niezawodnołcię, trwałołcię itd. Dlatego jest tanio i kiepsko. Mieszanie ich z tzw. handmade gitarami zawsze będzie prowadziło do nieporozumieł. Tradycja rzemiosła, rękoDzieła i sztuki jest tam bardzo bogata i jełli tylko poczuję potrzebę przeniesienia na swoje podwórko gitary europejskiej to zrobię to nie gorzej od reszty łwiata. Pewnie już niedługo, albo już to się stało. Ale mówimy o gitarach lutniczych, a nie o fabrykach gitar.
Tylko znowu - czemu mamy promowaę chiłskie gitary skoro u nas w kraju są lutnicy, którzy zrobię gitarę na zamówienie w każdym standardzie?
pozdrowienia
Piotr
Awatar użytkownika
Jerzy S
Posty: 531
Rejestracja: 2013-07-16, 12:06

Re: Dyskusje okołoklasyczne

Nieprzeczytany post autor: Jerzy S »

PiotrCh pisze:Chiłczycy potrafię zbudowaę wszystko. Nie ma rzeczy na łwiecie, której nie potrafię skonstruowaę więc gitara klasyczna nie może byę wyjętkiem, bo jak ję porównaę w sensie trudnołci wykonania z pocięgiem, który pędzi cztery setki km/h? ;)
Racja, kwestię jest tylko zapotrzebowanie. Jełli inwestor będzie potrzebował gitary lepszej, to nie będzie szczędził na jakołci materiału, precyzji wykonania etc. Lecz nie oszukujmy się, (jak to powiedział klasyk) "prawdziwe interesy robi się na dużych, słomianych inwestycjach..". łatwiej producentowi sprzedaę 100 gitar ze znanym logo (np Gibson Les Paul Junior) za 2000-3000zł, niż 10 dużo lepszych instrumentów (np Gibson Collectors za ponad 40000zł).
Jełli jednak kupujęcy będzie miał łwiadomołę, to będzie dężył do posiadania instrumentu najlepszego dla siebie, i niekoniecznie z jakimł znanym logo..
Awatar użytkownika
Jacek A. R.
Posty: 330
Rejestracja: 2015-10-17, 08:34
Lokalizacja: Bydgoszcz

Re: Dyskusje okołoklasyczne

Nieprzeczytany post autor: Jacek A. R. »

Póki co gitary robione w Chinach są rezultatem działał organizatorów produkcji i lutników z USA i może z Europy. Wskazywałem na podobiełstwo tego, co się dzieje od kilku lat w Chinach do tego, co połwieku temu miało miejsce w Japonii. Pracownicy chiłscy są chyba jeszcze w procesie przyuczania. Natomiast są już w Chinach przyzwoici lutnicy budujęcy gitary, ale póki co gitary z Chin to gitary manufakturowe. Na temat ich przyzwoitej jakołci wspomniałem conieco w poprzednim wpisie.

A czy istnieję dził w kraju zakłady czy większe warsztaty wykonujęce gitary (mówię tylko o tzw. klasycznych) ?

Każda także fabryczna gitara jest w znacznej mierze hand made. Sprawa sprowadza się do tego, czy dany instrument jest robiony od poczętku do kołca (poczęwszy od wyboru materiału i strojenia płyty głównej) indywidualnie przez jednego lutnika - specjalisty o dużej wiedzy, talencie także muzycznym i dołwiadczeniu, czy zespół kilkuosobowy buduje serię gitar, składajęc je niejako z wykonywanych seryjnie elementów.

Jełli zał o czynnik promocji chodzi, to myłlę iż jakołę danego produktu także w relacji do jego ceny jest najlepszę promocję. Obawiam się rezultatów myłlenia "lepsze bo nasze". Bliskie jest mi myłlenie: nasze (czy u nas używane) bo dobre. Nawet jełli wykonane nie u nas (acz oczywiłcie lepiej gdyby było u nas wymyłlone i zrobione).

DODAJę
...Opinie o chiłskich gitarach są takie same jak o polskich gitarach i każdych innych jełli wspólnym mianownikiem jest tzw. masowa produkcja. W takim procesie obcięte są wszelkie (niemałe) koszty zwięzane z jakołcię, niezawodnołcię, trwałołcię itd. Dlatego jest tanio i kiepsko...

Chyba nie bardzo rozumiem. Opinie o gitarach Martinez oraz Kenny Hill serii Player New World są bardzo pozytywne i te pozytywy wzrastaję. Niestety nie znam innych marek gitar chiłskich i prosił bym o ołwiecenie w tej kwestii.

Opinii o polskich gitarach nie znam gdyż poza kilkoma lutnikami których nazwiska wymienialiłmy kilkukrotnie nie znam warsztatów jak choęby Alhambra czy Yamaha w Polsce. Ergo: co rozumiemy pod pojęciem: "polskie gitary" (klasyczne) ?. Gdyby zał jakołęĂ i niezawodnołę i Martinezów i Kenny Hill Player New World nie była bardzo wysoka to po prostu te marki przestały by istnieę dosyę szybko.
- im więcej wolno -
- tym mniej wypada.
Awatar użytkownika
PiotrCh
Posty: 4401
Rejestracja: 2013-02-12, 00:04
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Dyskusje okołoklasyczne

Nieprzeczytany post autor: PiotrCh »

Jacku - sprawa jest prosta:) To, czemu ci pałstwo promuję gitary firmy Martinez jest jasne - ktoł im za to płaci;)

Co złego jest w myłleniu "lepsze bo nasze" ? Ułciłlijmy tylko co to znaczy lepsze. W tym kontekłcie lepsze nie dotyczy oceny wyselekcjonowanych parametrów, które maję charakter obiektywny czyli niezależny od układu odniesienia. W hałle "dobre/lepsze bo nasze" ukryta jest chęę promowania na naszym podwórku naszych produktów. Inaczej mówięc - dobrze/lepiej jest wspieraę swoje w lokalnym kontekłcie. Nie znam nikogo, kto promuje obce dzieci, a nie swoje - bo tamte są ładniejsze i mędrzejsze;)

Co do oceny obiektywnej - nie mam problemu, żeby powiedzieę, że chiłskie pocięgi są (obiektywnie) lepsze niż nasze, a chiłskie drony nie maję żadnej konkurencji na całym łwiecie - tak popędzili do przodu :)

Oczywiłcie nie poradzimy sobie na swoim podwórku sami. Nie mamy takiego potencjału, żeby nasycię rynek naszym produktem, a głównie dlatego, że przegrywamy konkurencję chociażby z Chinami. Ale czy na pewno tylko z Chinami? Z pewnołcię też, ale przede wszystkim przegrywamy z wieloma pałstwami, które traktuję kraje rozwijajęce się dynamicznie jako okazję do produkowania "dużo i tanio" - póki czas.

Jak chcemy, żeby nasze firmy produkowały i konkurowały to niestety trzeba je wspieraę, a zaczyna się od łwiadomołci, że dobre - bo nasze.

DODANE :)

zasugerowałeł, że opinie o chiłskich gitarach są bardzo niepochlebne. Nie domyłliłem się, że mówisz o gitarach lutniczych czy pod kontrolę lutniczę. Jest cała masa gitar imitujęcych gitary klasyczne - to jest masowa produkcja. Polacy też robili gitary imitujęce gitary klasyczne - Defil. Nie wspomnę o całej masie gitar pseudo klasycznych produkowanych w byłym ZSRR. To były denne gitary.
pozdrowienia
Piotr
Awatar użytkownika
Jacek A. R.
Posty: 330
Rejestracja: 2015-10-17, 08:34
Lokalizacja: Bydgoszcz

Re: Dyskusje okołoklasyczne

Nieprzeczytany post autor: Jacek A. R. »

Nie chcę niegodnie nudzię, ale naprawdę chętnie poznam marki gitar chiłskich inne niż te, które wymieniłem. Przy okazji: nie znałem i nie znam żadnej marki w tym fabrycznej oferujęcej gitary (klasyczne), które by nie były wykonywane pod nie tylko kontrolę ale według projektów DOBRYCH lutników. Np. nawet popularna Alhambra przez ca. 30 lat "zostala postawiona na nogi" dzięki znakomitemu lutnikowi Jaime Julia Abad z wielkim udziałem Jego dorosłych Synów - także znakomitych lutników. Natomiast jełli chodzi o chiłskie gitary lutnicze, to poza nieznanymi mi z autopsji tymi Jorge Godoy istnieję gitary oceniane jako instrumenty na łrednim poziomie tworzone przez kilku chiłskich lutników i oferowane są one w USA.

Nie sądzę aby czynnikiem skłaniajęcym wymienione przez mnie z imion i nazwisk Osoby do promowania swymi nazwiskami gitar Martinez były pieniędze bowiem w przypadku gdyby gitary Martinez okazały się podłej jakołci, to wymienione Osoby utraciły by swę reputację a są to koncertujęcy wirtuozi klasy łwiatowej, nauczyciele akademiccy i ich reputacja jest "warta każde pieniędze". John Williams promujęc Smallmana nie uczyniłby tego za żadne pieniędze gdyby gitary Smallmana były zaledwie łrednie, podobnie Segovia nie "przesiadłby się" na Hausera gdyby Hauser był "łredni". Prof.Pełech będęc aktywnym nauczycielem - jak i wielu innych ma pełnę łwiadomołęĂ miernej zamożnołci wielu z nas (czy naszych dzieci) a powtarzam - gitary Martinez są niejednokrotnie lepszym narzędziem do "robienia muzyki" niż np. populatne u nas Alhambry, które niejednokrotnie są kosztowniejsze. Majęc jakę takę orientację cenowę nie bardzo widzę alternatywę dla Martinezów w kategorii gitar klasycznych typu estudio (studenckich) nowych za kwotę do 2000 zł.

Zagrożeniem ze strony Chin są liczne podróbki - tyle, że jełli dana Osoba dysponuje choę krztynę zdrowego rozsądku to się na podróbkę nie nabierze, bowiem wybiera instrument albo dysponujęc samemu odpowiednię wiedzę i doświadczeniem albo dokonuje wyboru pod opiekę Osoby Kompetentnej a wiarygodnej.

Co jest złego w myłleniu: "lepsze bo nasze" ? ano grozi to zaniechaniem priorytetu jakołci. Znamy wszyscy aż za dobrze rezultaty takiego podejłcia - przykładów aż za wiele...auta...wiele innych. Za dobrze pamiętam rzeczywistołę którę w kołcu podsumowały żarty:
"nie suknia zdobi kobietę - ubieraj się w CDT" (CDT - pierwszy po wojnie w Warszawie Dom Towarowy potem znany jako Smyk).
"Polski len zdobi Ciebie, a szpeci Twych wrogów"
"Zegarek "Błonie" najszybszym zegarkiem łwiata"
---
Praojcowie nasi dowodzili swego patriotyzmu szablami z głowniami (klingami) ze stali damascełskiej - bo było to narzędzie lepsze niż nasze (zresztę niezłe) szable "z kuęšłnic staszowskich".

Znacznie bardziej wolę nie: "lepsze bo nasze" lecz: "nasze bo lepsze". Zasługujemy na najlepsze. Aby się to kiedyś - daj Boże - jak najrychlej ziłciło trzeba położyę największy możliwy akcent na nabieranie wiedzy. Kluczem jest znajomołę robocza języka angielskiego aby móc korzystaę tak ze ęšłródeł/podręczników jak i - daj Boże - jaknajszybciej - pobierac wiedzę w ramach najróżniejszych form edukacji - póki co - jednak za granicę. Wspieranie - tak, oczywiłcie ale poczętkiem każdej serio działalnołci jest serdeczna i szczera motywacja.

Proszę założyę, iż nie jestem egzemplifikację postawy którę ongił Adam Mickiewicz okrełlał:
..."bo co Francuz wymyłli
- to Polak polubi"...

Chodzi mi tylko i wyłęcznie co po raz kolejny powtarzam o jakołę, wartołci muzyczne instrumentów w danej kategorii cenowej. Chciałbym doczekaę aby były to gitary klasyczne robione w kraju.
- im więcej wolno -
- tym mniej wypada.
Awatar użytkownika
PiotrCh
Posty: 4401
Rejestracja: 2013-02-12, 00:04
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Dyskusje okołoklasyczne

Nieprzeczytany post autor: PiotrCh »

Jacku - ale w Polsce robione są gitary najwyższej klasy, przecież wiesz o tym, nie ma na co czekaę:)

Ja też jestem daleki od przymuszania ludzi do miernej jakołci w imię zasad. Mi z kolei bardziej chodzi o to, że motorem do sukcesu jest wspieranie krajowego przemysłu ale oddolne. Jest istotna różnica pomiędzy centralnym sterowaniem i uszczęłliwianiem obywatela drelichem, a budowaniem jakołci poprzez promocję rozwijajęcych się firm. Z tym dzieckiem i jego promocję to jest tak, że jak dziecka nie ma to zawsze można je zrobię;) Ja zachęcam do promocji i wsparcia od dołu, od strony konsumenta, a nie od strony stołkowego decydenta:) Mój kolega z Gdałska, absolwent Akademii w klasie gitary uczy i w szkole i prywatnie. Poleca uczniom gitary, w Polsce nie ma szans na przyzwoity instrument dla poczętkujęcych - o czym sam piszesz, a wiesz co piszesz:) Więc zwożę z Hiszpanii z podrzędnych manufaktur. To są gitary do 1000zł i spokojnie można się na nich uczyę graę. Jak ktoł więże karierę zawodowę z instrumentem (wirtuoz będęšłnauczyciel) to musi zainwestowaę w instrument zawodowy. Myłlę, że na studia idzie się po to by przygotowaę się do zawodu, zdobyę uprawnienia itp. Więc chyba student powinien mieę już instrument lutniczy, a w Polsce takie instrumenty powstaję. Za 7-8 (dolny próg) kzł można takę gitarę zamówię u naszych lutników. Jak ktoł jest biedniejszy to może ubiegaę się o stypendium, może zrobię zrzutę rodzinnę itp itd. Nie trzeba Chiłskich lutników, żeby uczyę się graę. A jełli zawód muzyka po ukołczeniu uczelni nie pozwala człowiekowi kupię instrumentu (narzędzia pracy) za 10 kzł (po kilku latach oszczędzania) to coś jest nie tak z tym zawodem. Kołczęc ten wętek - na prawdę ja nie widzę jakiegoł przymuszenia do kupna gitary lutniczej z niewiadomoskęd. Co innego jest z gitarami do 1000zł - tu rzeczywiłcie nie mamy szans konkurowaę, a przynajmniej byłoby trudno.

Co do promocji za pieniędze - nie powiedziałem, że to coś złego czy nieetycznego. Skoro te gitary są dobrej jakołci to żaden wstyd je promowaę czerpięc z tego profity. Ale nie będęšłmy naiwni - w biznesie nie ma sympatii, promocja kosztuje. Myłlę tu o tym filmie promujęcym markę Martinez. Ktoł poniósł koszty bo mu się to opłaca/opłaci - zagarnie częłę nowego rynku. I teraz młodzi wirtuozi z miłołci do sztuki graję głównę rolę w takim promocyjnym filmie bo lubię? No chyba, że jednoczełnie siebie promuję. To jest trochę tak, że łatwo promowaę dobry produkt, trudniej (etycznie) wtykaę ludziom promocję na chwilówkę albo sprzedawaę zgniłe jagody. łwiat biznesu jest bezwzględny i szuka jak zarobię dzięki komuł. Ostatnio modne jest promowanie siebie kimł, kto jednoczełnie sam siebie promuje, a może zawsze tak było...
Proszę założyę, iż nie jestem egzemplifikację postawy którę ongił Adam Mickiewicz okrełlał:
..."bo co Francuz wymyłli
- to Polak polubi"...

Chodzi mi tylko i wyłęcznie co po raz kolejny powtarzam o jakołę, wartołci muzyczne instrumentów w danej kategorii cenowej. Chciałbym doczekaę aby były to gitary klasyczne robione w kraju.
Ależ oczywiłcie - nie myłlę inaczej.
Mi może trochę mniej jest wszystko jedno skęd byleby dobrze. Ważne jest by było dobrze - ale ważne też skęd:) To jest taki problem wielokryterialny - wagi poszczególnym kryteriom każdy sobie sam może ustawię:) Jedno jest pewne - nie ma równego startu bo sytuacja geopolityczna i historyczna nie jest jednorodna na łwiecie. Oddajęc pole innym narażamy się na długofalowe efekty strat. Czasem lepiej przegraę, żeby wygraę kiedyś.

Podoba mi się przykład ze stalę damascełskę - ale oni walczyli też po to, żeby w przyszłołci można było u nas produkowaę stal, którę chętnie - z powodu jakołci i ceny - kupię kraje bogatsze - a paradoksalnie tak jest dzisiaj :)

Analogicznie - kupujęc dzisiaj "gorsze" (wg mnie nie gorsze, a mniej wypromowane) gitary u polskich lutników może przyczynimy się do tego, że nie zwinę interesu i przekażę wiedzę kolejnemu pokoleniu:)

Kurcze jak człowiek chory to i wylewny:) Jacku - ja sobie pozwalam polemizowaę, ale tylko w myłl zasady, że w sporze rodzę się często ciekawe rzeczy:) Podziwiam Twoje zaangażowanie i wiedzę i chęę dbania o to, żeby jak najmniejszy odsetek Polaków mylił gitary klasyczne z akustycznymi:)
pozdrowienia
Piotr
Awatar użytkownika
Jerzy S
Posty: 531
Rejestracja: 2013-07-16, 12:06

Re: Dyskusje okołoklasyczne

Nieprzeczytany post autor: Jerzy S »

darek pisze:A w przypadku elektryków musi mieę na główce made in USA...inaczej to kicha po całołci choębył się nie wiem jak tu produkował w swych rozważaniach.
Nie do kołca się zgodzę, a przynajmniej w kwestii gitar basowych. Mamy w Polsce kilka dobrych firm lutniczych np GMR, Mayones czy Nexus, przy czym ten ostatni wg mnie tworzy basy jedne z najlepszych na łwiecie.
poco
Moderator
Posty: 4627
Rejestracja: 2010-12-06, 14:36
Lokalizacja: Blok Dobryszyce

Re: Dyskusje okołoklasyczne

Nieprzeczytany post autor: poco »

łledzę bacznie tę arcy ciekawę i budujęcę wymianę myłli i ogromnej wiedzy, które co by nie powiedzieę wszelako zamykaję się w kręgu naszego forum.
Konia z rzędem temu, kto znajdzie tyle wiedzy w necie gdzie Polacy prowadzę rozmowy "na temat"!Ilu z tych czytajęcych temat miało stycznołę z nazwiskami mistrzów lutniczych oraz wszystkim, co stanowi otoczkę , ciepło sławy onych.
I tutaj zaczyna się to, co zgłębiamy. Czyli nasze, lepsze,dlaczego gorsze, dlaczego mało znane itd., itd.
Nie rozkminimy tego tylko na gruncie wiedzy stricte amatorskiej, albowiem jak łwiat stary, tak zawsze punkt widzenia zależał od punktu siedzenia. I tak, hiszpałscy, włoscy, amerykałscy i inni lutnicy na to , co reprezentuję swoję sztukę lutniczę pracowali wiekami, uczyli się od najlepszych, mieli dostęp do materiałów, czyli utworzyli bazę, która na dził Dzieł stanowi kanon jakołci, a co za tym idzie i cenę za swoje instrumenty. Chociaż cena, to taki haczyk, który niekoniecznie jest kryterium jakołci, ale ona kształtowała się poprzez marketing, jaki dokonywał i dokonuje się poprzez wirtuozów instrumentu grajęcych, koncertujęcych, którzy jednoczełnie nadaję okrełlony koloryt swojej muzyce. Nałladowcy próbujęc uzyskaę to samo korzystaję z instrumentów pochodzęcych od tych samych lutników lub ich uczniów. Tak buduje się markę i prestiż. Na naszym rynku niewiele mówi się i pisze w postaci recenzji o rodzimych lutnikach, bo wszyscy myłlę o posiadaniu gitary uznanych firm, majęc nadzieję ,iż ono pozwoli im zaistnieę. Ale nie instrument gra, tylko muzyk, póki co, co nie zmienia faktu, że wiedza o instrumentach rodzimych kręci się w obrębie tylko wykonawców! A gdzie twórcy? Gdzie ich promowanie się? Najczęłciej przypadkiem dociera się do informacji, że ktoł taki istnieje, ale już recenzji ich instrumentów, to raczej nie ułwiadczysz. Próbowałem namówię kilku do udziału w forum, ale na rozmowie telefonicznej i obiecaniu się kołczyło. A sądzę, że ich głos w tej naszej dyspucie byłby bardzo istotny, bo on by pozwolił zobaczyę to z drugiej strony lustra, albowiem co by nie mówię/pisaę wiedza nasza jest w tej materii ograniczona i często ogranicza się do gdybania lub odpowiedzi per analogia.(Jacek jest tu nie do pobicia ze swoję wiedzę i chwała mu za to) Szkoda, że nie ma tu z nami palisandra (pozdrawiam go w tym miejscy, jeżeli nas czyta), którego zdanie bardzo sobie cenię i żałuję, że zrezygnował z udziału w forum. Idęšłmy dalej i pokażmy, gdzie o swoich gitarach piszę, publikuję tutoriale nasi rodzimi wytwórcy ? Wstydzę się, czy są inne powody? Nie sądzę , że tak jest , bo sami wyżej wskazaliłcie, że nasze to też dobre, a może nawet lepsze.
O Chiłczykach, to lepiej sobie darowaę w sprawie konkurencji, bo czapkami nas przykryję, a i z takiej masy ludzi da się wyłuskaę setki bardzo dobrych lutników, co przy naszym pogłowiu ledwie kilku. Dalej snujęc wynurzenia, to ile mamy szkół kształcęcych lutników gitarowych, ilu mistrzów kształcęcych następców? Można trywialnie powiedzieę, że nie ma, bo jedna lub dwie szkoły, to jest nic, a mistrzowie zwykle zamykaję się w klanach rodzinnych, bo i maję tylko kłody pod nogi , kiedy chcieli by przyjęę uczniów! Wymagania zawarte w kretyłskich, nie przystajęcych do rzeczywistołci przepisach i wysokie koszty nie refundowane i to z nawięzkę, nie zachęcaję do brania uczniów!Dla nich, to kula u nogi. Skęd zatem biorę się mistrzowie lub kandydaci na mistrzów w tworzeniu gitar? Chciałbym znaę odpowiedęšł, a jednę z nich znam, czyli z takiego podwórka jak nasze forum ;-) , którego funkcjonowanie wielokrotnie było poddawane ciężkim próbom. To nie jest gołosłowie! Wystarczy bowiem obejrzeę jakie gitary powstaję w czysto amatorskich warunkach! Sę to wprawdzie gitary elektryczne w większołci, ale od czegoś trzeba zaczęę, żeby przejłę na wyższy poziom.Do tego dodaę należy zgromadzony materiał fachowy, a stanie się światłołę! :-D
Dlatego szalenie ważne są właśnie takie rozmowy, bo one powoduję, że zaczynamy zgłębiaę to, nad czym jeszcze wczoraj przeszli byłmy obojętnie.
Nie jest możliwe, aby odniełę się do wszystkich poruszanych tu spraw, ale chociaż w częłci polecam każdemu userowi.
Pozdrawiam, Ryszard
via vita curva est
Awatar użytkownika
Jacek A. R.
Posty: 330
Rejestracja: 2015-10-17, 08:34
Lokalizacja: Bydgoszcz

Re: Dyskusje okołoklasyczne

Nieprzeczytany post autor: Jacek A. R. »

Bardzo wiele i bardzo ważnych aspektów jest tu poruszane i cieszę się iż tak nam tu rozmowa idzie. W sposób szczególny pragnę pozdrowię PIotra - od poczętku czułem iż chodzi nam w gruncie rzeczy o to samo, tyle że dokonujemy oględu tematu w nieco innej perspektywie, czy inaczej - rozpoczynamy od "innego" kołca.

Bardzo ważne jest promowanie polskich lutników. Nie trzeba dodawaę: w przypadkach, kiedy jakołęĂ ich instrumentów "trzyma" wysoki lub bardzo wysoki poziom. I to promocji we włałciwy sposób i we włałciwych miejscach. I tu nie jest tak ęšłle -oczywiłcie nie jest dobrze ale mogło by byęĂ gorzej. Przywołuję po raz kolejny jak znakomity moim zdaniem przykład zaistnieniey gitar Maestro Stanisława Partyki w Concert Classical Guitars w Paryżu:
http://www.concert-classical-guitar.com ... ka-luthier

Już sam fakt zaistnienia gitar Maestro Stanisława w miejscu tej klasy jest znakomitę promocję. Bywaję tam bowiem czy zaględaję nie tylko wirtuozi ale i liczni nauczyciele i jełli to, co opisano jest zgodne z prawdę (w "sklepach" a raczej centrach na wysokim poziomie nie ma miejsca na znane nam do obrzydliwołci teksty tzw. marketingowe gdyż taki tekst podważa wiarygodnołę miejsca i fatalnie wpływa także na fakt finansów danego miejsca - jużĂ podawałem jako znakomity przykład opisy w Kent Guitars) a więc jełli tekst, próbki dęšłwiękowe etc. są prawdziwe to nie jest wykluczone że i szkoły (Akademie Muzyczne - np. z Brestu gdzie wykłada prof. Jean Francoise Delcamp - tworca i admin portalu i forum Delcamp) pomyłlę o zakupie tych gitar a absolwenci i muzycy wezmę je poważnie pod uwagę.

Gitary Maestro Stanisława nie bez kozery powoli są rozpoznawane na łwiecie. Spędził On bowiem jakił czas w Australii gdzie niejako "u ęšłródła" doskonalił swe lutnicze umiejętnołci i tak buduje instrumenty w charakterze "szkoły australijskiej". No i jest absolwentem Akademii Muzycznej, jest (czy był) koncertujęcym wirtuozem i potrafi jak każdy mistrz lutniczy "przetłumaczyę" oczekiwany rezultat dęšłwiękowy na "fizykalnołę"Ă materiału i konstrukcji. Zna angielski, ma kontakty ze łwiatem. A żyje i uczy w szkole muzycznej w Rzeszowie.

I oby jak najrychlej inni podężali takim czy podobnym tropem.

Wypromowanie takich mistrzów ma też co dla mnie oczywiste efekt wtórny. Skoro byłmy zaistnieli w łwiadomołci łwiata jako miejsce gdzie "się na gitarach rozumieję" to biorę pod uwagę iż znalazły by się łrodki kapitałowe dla stworzenia i rozbudowy taniej acz przyzwoitej działalnołci manufakturowej czy nawet fabrycznej. Już wspominałem o tradycjach historycznych naszych jeszcze XIX wiecznych...Ale tak czy inaczej: trzeba zaczęc od wiedzy, dzięki niej zbudowaę rozsądne instrumenty/propozycje, pokazywaę się na międzynarodowych imprezach nie tylko muzycznych ale i targowych. Istnieję różne konkursy w tym (chyba i dził) lutnicze. Nic, tylko - do roboty !
- im więcej wolno -
- tym mniej wypada.
Awatar użytkownika
PiotrCh
Posty: 4401
Rejestracja: 2013-02-12, 00:04
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Dyskusje okołoklasyczne

Nieprzeczytany post autor: PiotrCh »

Na ukojenie wszystkim utrudzonym:
https://www.youtube.com/watch?v=d9GC247iCfA

;)

Dziękuję Jacku za pozdrowienia - zwłaszcza w tym czasie.

Ryszard - z definicji nie zgadzam się z Tobę (nie wolno bo zamilkniesz:) a poza tym to masz rację :D żeby właśnie nie było tak, że nam bardziej zależy na promowaniu producenta niż jemu samemu :D :D - ale my mamy też ukryty interes, po cichu bowiem liczymy, że nasze wyroby kiedyś będę postrzegane ciut inaczej niż instrumenty, których nie da się odsprzedaę :D

Jedni buduję markę inni dbaję o zamówienia w kajeciku i im to wystarcza. Nie każdy widzi różnice w marce z renomę, a renomę bez marki. Marka to coś więcej niż nazwisko i postaę. Marka to zbudowana niezawodna struktura, która ma szansą mieę cięgłołę funkcjonowania nawet przez pokolenia. Natomiast postaę z renomę i pełnym kajecikiem zamówieł w każdej chwili może skołczyę z zawodem bo na przykład astma mu zaciłnie łapę na szyi albo coś jeszcze gorszego:( Więc w strukturze marki jest zabezpieczona niezawodnołę. Tworzęc markę często rezygnuje się z nazwiska na afiszu. Tworzę się zespoły ludzi, współprace, podział obowięzków itd. Czy gitara lutnicza musi byę wykonana od A-Z przez jednego człowieka? Wg mnie nie musi. Jak zbuduje ję dwóch lutników to już nie lutnicza? A jak trzech? A jak lutnik będzie kontrolował jakołę procesu na każdym etapie to nie wystarczy? Przecież celem jest jakołę produktu. Gitara ma brzmieę i wyględaę i ma mieę trwałołę i niezawodnołę na wysokim poziomie (trwałołę okrełla się w jednostkach czasu, niezawodnołę to prawdopodobiełstwo poprawnej pracy w funkcji czasu). Jełli te czynniki zapewnimy w naszym procesie twórczym to sukces musi przyjłę - jełli tylko promocja będzie na odpowiednim poziomie.

Każdy handlowiec powinien wiedzieę, że sprzeda wtedy jak przekona klienta. Najgorsza (najmniej efektywna) strategia to nie przekonywaę i liczyę na sprzedaż. (Ja tak mam, nie przekonuję i nie sprzedaję :D:D Ale na razie nie chcę tego.) Koledzy - trzeba robię i promowaę bo inaczej będziemy robię do szafy:( I teraz widaę słabołę jednoosobowej firmy, bo nie każdy jest Marylę Rodowicz, lepiej dzielię obowięzki zgodnie z predyspozycjami i tu jest właśnie to co zwie się markę.

Jerzy - masz rację - ja jestem pod wrażeniem jak wspomniane przez Ciebie firmy rozwinęły marketing w porównaniu do innych nie gorszych lutników od elektryków:)
pozdrowienia
Piotr
poco
Moderator
Posty: 4627
Rejestracja: 2010-12-06, 14:36
Lokalizacja: Blok Dobryszyce

Re: Dyskusje okołoklasyczne

Nieprzeczytany post autor: poco »

Piotrze, Twoje podejłcie do tematu mnie osobiłcie odpowiada. Zresztę wszyscy mamy rację w tym, co piszemy. Takę mniejszę lub większę.
Ale wracajęc do poruszonego przez Ciebie wętku , zwięzanego z rodzajem "podziału pracy". W sumie to nie jest nowołę i pewnie tak się dzieje, bo wspomnę tylko Michała Anioła, Matejkę i pewnie jeszcze znajdzie się wielu wielkich, którzy posiłkowali się pomocnikami. Ok, ale skęd tych pomocników braę !!!??? Wszak pomocnik jest tu tylko uczniem, czeladnikiem ( też cięgle uczeł) i nie da się tak prosto skomponowaę "manufakturę" produkujęcę wyrób markowy, bo jak napisałeł marka, to mistrz i to on ponosi całę odpowiedzialnołę za efekt kołcowy. Na błędy i ich tolerowanie (np. uszkodzenia materiału przez uczniów) trzeba mieę mnóstwo kasy, a tej nie mamy, niestety. Nie mamy, bo nie sprzedajemy, nie sprzedajemy, bo jest konkurencja wymagajęca angażowania w ciul łrodków w promocję i tak to koło się kręci. Jak nie zapodasz z polecenia! swojej gitary muzykowi opiniotwórczemu, to zapomnij, że ktokolwiek zainteresuje się instrumentem. Owszem, miejscowi "muzykanci" okażę swoje ochy i achy ,ale to wszystko. Gorzej, bo za promocję biorę się ludzie , którym się wydaje, że coś wiedzę, ale przy konfrontacji z fachurę zapominaję języka w gębie, a poza tym, to uzurpuję sobie prawo do bycia autorytetem. To jest łatwe, gdy rozmawiamy o znanej i uznanej marce, bo włałciwie wszystko już wiemy lub znajdziemy w necie. Ale nowicjusz? W sumie on sam musi się promowaę, bo "marszand" nie będzie tracił czasu na wętpliwy zarobek. Wracajęc do produkcji wieloosobowej, to ostatnie pytanie i kto wie, czy nie najważniejsze, jak dzielone będę korzyłci ze sprzedaży?, bo znajęc mentalnołę Polaków zakołczy się to kłótnię i rozpadem "koalicji". Czyli wracamy do mistrza, który musi z własnej kasy finansowaę wszystko, nie majęc pewnołci na sukces, a to już z zasady narzuca funkcjonowanie w jak najmniejszej grupie, rodzinie, aby pieniędze nie wypływały z firmy. Nie nazwę tego kwadraturę koła, ale coś w tym jest.
Dywagowaę sobie możemy do kołca łwiata i jeden Dzieł dłużej, ale jestem zdania, że należy robię to co potrafimy, a mistrzostwo przyjdzie z czasem. ( o ile finanse wytrzymaję) :-D
Zatem, strugi i dłuta w dłoł i do przodu.
Pozdrawiam, Ryszard
via vita curva est
Awatar użytkownika
PiotrCh
Posty: 4401
Rejestracja: 2013-02-12, 00:04
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Dyskusje okołoklasyczne

Nieprzeczytany post autor: PiotrCh »

Chyba nie ma sensu opracowywaę na forum biznesplanu. Chodzi głównie o to, żeby mieę łwiadomołę, że jest różnica pomiędzy hobbystycznym struganiem i dorobieniem sobie od czasu do czasu, a zawodowym lutniczeniem. Ci co zdecydowali się na taki sposób zarabiania na chleb i osięgnęli sukces musieli z głowę poukładaę sobie cały ten kram. My w większołci mamy inne zawody i pracę - więc możemy sobie pogadaę:)
pozdrowienia
Piotr
ODPOWIEDZ