Mojej mandoliny renowacja
Moderator: poco
- Waldzither9
- Posty: 1173
- Rejestracja: 2018-04-18, 23:05
Re: Mojej mandoliny renowacja
Co do instrumentu który naprawiasz, to zły dęšłwięk jaki miał ,prawdopodobnie wynikał z tego że mostek nie był z litej kołci i belki "zęb czasu" naruszył czyli wilgoę pozbawiła parametrów.
##############################
Ja jestem fanem instrumentów z lat 1920-1930 gitar, mandol, cytr lełnych, mandriol, banjo mandolinowych, skrzypiec etc
Były często dobrze zrobione i topy maję przeważnie dobry dęšłwięk, niestety klucze z reguły są do wymiany, progi też, często belki, a plecy tradycyjnie trzeba odchudzaę, zał podstrunnice rózne się trafiaję.Skrzypce to osobny temat. Najtrudniejsze w renowacji są mandoliny bowlback'i (Bauchmandoline) bo nie ma jak tego pewnie chwycię i kęty są nietypowe, a całołę giętka, trzeba umieę sobie w głowie kęty poukładaę (jak w bilardzie) nie jestem w tym dobry. Lepsze choę też wymagajęce inwencji sa instrumenty z też ale mniej zaokręglonymi plecami wykonanymi z lamelek czyli pasków drewna.
##############################
Ja jestem fanem instrumentów z lat 1920-1930 gitar, mandol, cytr lełnych, mandriol, banjo mandolinowych, skrzypiec etc
Były często dobrze zrobione i topy maję przeważnie dobry dęšłwięk, niestety klucze z reguły są do wymiany, progi też, często belki, a plecy tradycyjnie trzeba odchudzaę, zał podstrunnice rózne się trafiaję.Skrzypce to osobny temat. Najtrudniejsze w renowacji są mandoliny bowlback'i (Bauchmandoline) bo nie ma jak tego pewnie chwycię i kęty są nietypowe, a całołę giętka, trzeba umieę sobie w głowie kęty poukładaę (jak w bilardzie) nie jestem w tym dobry. Lepsze choę też wymagajęce inwencji sa instrumenty z też ale mniej zaokręglonymi plecami wykonanymi z lamelek czyli pasków drewna.
Pozdrawiam Andrzej
- SebastianL
- Posty: 751
- Rejestracja: 2020-06-16, 08:55
- Lokalizacja: Gliwice
Re: Mojej mandoliny renowacja
Przed weekendem zaczęłem znów pracowaę nad ożywieniem mandoliny.
Usunęłem z jej wnętrze dużo kleju i resztek pergaminu. Choę na zdjęciu różnica nie jest bardzo duża, to w rzeczywistołci warstwa kleju miejscami była bardzo gruba. Nie byłbym sobę zostawiajęc to w poprzednim stanie. Usuwanie polegało na moczeniu kleju ciepłę wodę i zeskrobywaniu tego tępę cyklinę oraz stalowym szpicem. Widaę że częłę bliżej gryfu oczyłciłem lepiej niż tył. Lepiej się nie dało bez ryzyka uszkodzenia żeber. Miejscami żebra od wody się odkształciły, lecz po wyschnięciu wróciły do pierwotnego kształtu.
Oprócz porzędków w pudle wzięłem się za wykonanie wierzchu. Jak pisałem w innym wętku, płyty które dostałem na mandolinę są wielkołci płyt gitarowych oraz o bardzo nierównomiernym kształcie. Wyrównałem je do około 4,0 - 4,5 mm. Dopiero po ostruganiu dostrzegłem duży sąk (oprócz tego wyciętego do strugania) blisko łrodka płyt, który dyskwalifikuje ję do wykonania z niej gitary. Nic więc dziwnego że sprzedali mi ję do budowy mandoli lub oud.
Po łcieniowaniu płyt, jeszcze zanim zaczęłem strugaę krawędęšłdo klejenia, dostrzegłem dołę dużę niesymetrycznołę płyt. Ostrugałem ich krawędzie tak, by były one na tych samych słojach. Bez tego płyta nie byłaby symetryczna.
Gdy płyta wyschła, ostrugałem ję i po wybraniu bardziej równej strony wybrałem fragment z którego będzie płyta do instrumentu. Reszta materiału przyda mi się na różne wzmocnienia w kolejnych instrumentach.
Kształt odrysowałem z grubsza przykładajęc mandolinę i wycięłem nadmiarowo. Niestety mandolina ma problem, z którego zdawałem sobie sprawę jeszcze podczas obecnołci poprzedniej płyty i który występował fabrycznie. Mianowicie, pudło mandoliny nie jest symetryczne. Zrobiłem trochę pomiarów i wyszło mi, że jak zamontuję wierzch w taki sposób, by jego oł symetrii była na osi symetrii gryfu, to częłę wiolinowa będzie szersza o kilka milimetrów.
Myłlałem na tym, by jakoł ponacięgaę pudło i pokleię by zapamiętało kształt. Zrezygnowałem jednak szybko z tego pomysłu, bo taka zmiana spowodowała by inne odkształcenia. Jełli gDzieł się wygnie żebra, to dla równowagi będę one musiały się nagięę też gdzie indziej... Ponieważ tworzę instrument na bazie innego, to nie mam też dużego problemu że tę jego niedoskonałołę zostawię. Ważne że moje instrumenty staram się wykonaę całkowicie symetrycznie.
Usunęłem z jej wnętrze dużo kleju i resztek pergaminu. Choę na zdjęciu różnica nie jest bardzo duża, to w rzeczywistołci warstwa kleju miejscami była bardzo gruba. Nie byłbym sobę zostawiajęc to w poprzednim stanie. Usuwanie polegało na moczeniu kleju ciepłę wodę i zeskrobywaniu tego tępę cyklinę oraz stalowym szpicem. Widaę że częłę bliżej gryfu oczyłciłem lepiej niż tył. Lepiej się nie dało bez ryzyka uszkodzenia żeber. Miejscami żebra od wody się odkształciły, lecz po wyschnięciu wróciły do pierwotnego kształtu.
Oprócz porzędków w pudle wzięłem się za wykonanie wierzchu. Jak pisałem w innym wętku, płyty które dostałem na mandolinę są wielkołci płyt gitarowych oraz o bardzo nierównomiernym kształcie. Wyrównałem je do około 4,0 - 4,5 mm. Dopiero po ostruganiu dostrzegłem duży sąk (oprócz tego wyciętego do strugania) blisko łrodka płyt, który dyskwalifikuje ję do wykonania z niej gitary. Nic więc dziwnego że sprzedali mi ję do budowy mandoli lub oud.
Po łcieniowaniu płyt, jeszcze zanim zaczęłem strugaę krawędęšłdo klejenia, dostrzegłem dołę dużę niesymetrycznołę płyt. Ostrugałem ich krawędzie tak, by były one na tych samych słojach. Bez tego płyta nie byłaby symetryczna.
Gdy płyta wyschła, ostrugałem ję i po wybraniu bardziej równej strony wybrałem fragment z którego będzie płyta do instrumentu. Reszta materiału przyda mi się na różne wzmocnienia w kolejnych instrumentach.
Kształt odrysowałem z grubsza przykładajęc mandolinę i wycięłem nadmiarowo. Niestety mandolina ma problem, z którego zdawałem sobie sprawę jeszcze podczas obecnołci poprzedniej płyty i który występował fabrycznie. Mianowicie, pudło mandoliny nie jest symetryczne. Zrobiłem trochę pomiarów i wyszło mi, że jak zamontuję wierzch w taki sposób, by jego oł symetrii była na osi symetrii gryfu, to częłę wiolinowa będzie szersza o kilka milimetrów.
Myłlałem na tym, by jakoł ponacięgaę pudło i pokleię by zapamiętało kształt. Zrezygnowałem jednak szybko z tego pomysłu, bo taka zmiana spowodowała by inne odkształcenia. Jełli gDzieł się wygnie żebra, to dla równowagi będę one musiały się nagięę też gdzie indziej... Ponieważ tworzę instrument na bazie innego, to nie mam też dużego problemu że tę jego niedoskonałołę zostawię. Ważne że moje instrumenty staram się wykonaę całkowicie symetrycznie.
- SebastianL
- Posty: 751
- Rejestracja: 2020-06-16, 08:55
- Lokalizacja: Gliwice
Re: Mojej mandoliny renowacja
Załamanie będzie koniecznie, mniej więcej 5 - 10 mm za mostkiem.
- Waldzither9
- Posty: 1173
- Rejestracja: 2018-04-18, 23:05
Re: Mojej mandoliny renowacja
Przy naprawianiu staroci jest całkiem inaczej niż przy budowie nowego instrumentu.
Jesteł w cudzym "królestwie " które ktoł stworzył i musisz zaakceptowaę realia.
Inna droga to brak akceptacji tych realiów i pieczołowite poprawianie wszystkich niedoróbek i niedoskonałołci.
Ja zawsze podchodzę do sprawy logicznie tzn dzielę usterki na takie które szybko, łatwo i tanio naprawię lub muszę naprawię i takie których lepiej nie robię bo zajmę dużo czasu, energii, kasy i są skomplikowane.
Wiele takich starych instrumentów robiono masowo w manufakturach i jak majster płacił za sztukę to pracownik robił szybko i nie bawił się w detale, ewentualne niedoskonałołci miały odbicie w niższej cenie sprzedaży.
Jak zabrakło 2mm materiału to instrument stawał się niesymetryczny.
Ingerencja w geometrię pocięga za sobę rozklejanie klocka przy gryfie, a to by wymagało formy/kopyta i roboty doszłoby wiele.
Można, ale jaki będzie nakład pracy, a jaka wartołę uzyskanego instrumentu i ile wyjdzie roboczogodzin na tę wartołę?
Z drugiej strony nauka nie znosi kompromisów i jak robię to raz a dobrze... bo umiejętnołci to kapitał.
Ja jednak jestem kompromisowy a moja mandolina też do kołca nie jest symetryczna...
Jesteł w cudzym "królestwie " które ktoł stworzył i musisz zaakceptowaę realia.
Inna droga to brak akceptacji tych realiów i pieczołowite poprawianie wszystkich niedoróbek i niedoskonałołci.
Ja zawsze podchodzę do sprawy logicznie tzn dzielę usterki na takie które szybko, łatwo i tanio naprawię lub muszę naprawię i takie których lepiej nie robię bo zajmę dużo czasu, energii, kasy i są skomplikowane.
Wiele takich starych instrumentów robiono masowo w manufakturach i jak majster płacił za sztukę to pracownik robił szybko i nie bawił się w detale, ewentualne niedoskonałołci miały odbicie w niższej cenie sprzedaży.
Jak zabrakło 2mm materiału to instrument stawał się niesymetryczny.
Ingerencja w geometrię pocięga za sobę rozklejanie klocka przy gryfie, a to by wymagało formy/kopyta i roboty doszłoby wiele.
Można, ale jaki będzie nakład pracy, a jaka wartołę uzyskanego instrumentu i ile wyjdzie roboczogodzin na tę wartołę?
Z drugiej strony nauka nie znosi kompromisów i jak robię to raz a dobrze... bo umiejętnołci to kapitał.
Ja jednak jestem kompromisowy a moja mandolina też do kołca nie jest symetryczna...
Pozdrawiam Andrzej
- SebastianL
- Posty: 751
- Rejestracja: 2020-06-16, 08:55
- Lokalizacja: Gliwice
Re: Mojej mandoliny renowacja
Trochę ostatnio dłubałem przy mandolinie i w pracach restauracyjnych następił przełom... Nie, tył nie jest jeszcze gotowy
Otóż nie jestem zadowolony z wyniku moich prób odnowienia kopuły. Wczoraj odłożyłem mandolinę na półkę i zrezygnowany uznałem, że dam jej więcej czasu. Może jakił pomysł przyjdzie mi do głowy. I wiecie co? Przyszedł 
Opowiem o tym na kołcu posta. Najpierw opiszę jakie prace wyszły pomyłlnie, a potem pokażę jak wyględała nierówna walka z kopułę.
Przed opisem prac mam jeszcze prołbę. Pisaliłcie kiedyś, że lakier najlepiej zmyę przeznaczonę do tego chemię. Czy możecie polecię o jaki specyfik dokładnie chodzi? Wyobraęšłnia podpowiada mi że można użyę rozciełczalnika nitro, ftalowego lub innego w zależnołci od lakieru, ale może jest dostępne włałciwsze mazidło?
1. Co udało się zrobię:
- Płyta wierzchnia jest gotowa by wykonaę na niej rozetę. Rozeta będzie się składała z samych pasków, głównie białych i czarnych, między które gdzieniegdzie trafię paski zielone, czerwone i może niebieskie. - Z resztek palisandru i jaworu, które zalegały mi na półce postanowiłem wykonaę binding. Co prawda zanim go zamontuję, to wiele prac jeszcze będzie trzeba wykonaę, jednak już teraz miałem na niego pomysł, więc go wykonałem. Ponieważ deska palisandrowa była o niecałe dwa milimetry grubsza od jaworowej, to postanowiłem jawor pogrubię z obu stron fornirem zielonym oraz naturalnym jaworowym. Sami zobaczcie na zdjęciach jak to wyszło. 2. Przebieg renowacji kopuły.
Jak pisałem w poprzednich postach, kopuła w wielu miejscach jest popękana i porozklejana. Ponadto niektóre żebra maję dziury i przetarcia niemalże do zera. Postanowiłem że będę rozcinał każde łęczenie i wklejał tam ozdobny pasek z forniru (czarny-biały-czarny) równoczełnie dbajęc o prawidłowe sklejenie ze sobę krawędzi żeber. Pomysł wydał mi się dobry, ale efekt prac nie bardzo mnie zadowolił. Szczegóły w opisach zdjęę. Tak miałem sobie wklejaę te wstawki po jednej dziennie. Postanowiłem jednak w kilku miejscach oczyłcię je z nadmiaru kleju oraz sprawdzię jak będę się prezentowały na gotowym instrumencie. Efekt mnie nie zadowolił. Czarny fornir zdominował resztę, prawdopodobnie pęczniejęc od kleju. Nie widzę jednak sposobu by to wykonaę bez pęcznienia. W tym celu trzeba by to zrobię od zera, dopasowujęc każde żebro do sąsiadów i dociskajęc ładnie podczas klejenia. Ponadto pod światło patrzęc okazało się, że nie wszędzie mam dobry styk żeber z wstawkami i światło przełwituje przez cienkę warstwę kleju. Na gotowym instrumencie z politurę będzie to widoczne. Postanowiłem na razie wstrzymaę się z robotę...
Pewnie każdy z nas tak ma, że jak nabędzie nowe deski, to je oględa z każdej strony, podziwia ich estetykę oraz próbuje sobie wyobrazię jak wykonany z nich instrument będzie wyględał. Otóż wczoraj przyszła do mnie paczka z fornirem, takim zwykłym tanim jaworowym 0,6 mm, z którego robię rozety oraz żyłki wszelakie. Rozłożyłem kilka listków forniru na blacie i leżała tam też mandolina...
Wtedy dotarło do mnie, że fornir jest bardzo ładny i ma estetycznę falę. Postanowiłem więc porzucię wczełniejszę metodę remontu na rzecz obklejenia mandoliny tym fornirem. Rozwięże to następujęce problemy:
- żebra każde z różnej parafii.
- dziurawe żebra które chciałem łataę.
- spasowanie wstawek forniru na łęczeniach
Mój pomysł jak to zrobię:
- posklejam luęšłne żebra klejem cyjanoakrylowym od zewnętrz, tak by kopuła nie była nigdzie luęšłna.
- łęczenia podkleję fornirem od wewnętrz, a przestrzenie między nimi również, ale fornirem w kontrastowym kolorze, tak żeby nie było widaę resztek kleju których nie mogłem usunęę z wewnętrz.
- Do krawędzi pudła przykleję kilka poprzeczek w równych odstępach, tak jak żebra pod płytę. Będę one wystawaę poza jego krawędęšłi posłużę do usztywnienia pudła na czas jego obklejania. Po skołczonej pracy zostanę usunięte.
- wykołczonę wewnętrz oraz usztywnionę kopułę oszlifuję z zewnętrz, tak by była jak najbardziej równa i kolista. Będę mógł ję trochę łcieniowaę.
- Dopasuję nowe żebra, których krawędzie podkleję czarnym fornirem.
- ęšłĽebra będę przyklejał po jednym, dociskajęc je sznurkiem. Sznurek będzie owijany o wystajęce kołcówki pseudożeber o których wczełniej pisałem. Myłlę również o gumkach.
Tak wyględa plan.
Na koniec prezentacja nowego forniru i mandoliny. Na zdjęciu widaę też dwie wklejone między żebra wstawki.


Opowiem o tym na kołcu posta. Najpierw opiszę jakie prace wyszły pomyłlnie, a potem pokażę jak wyględała nierówna walka z kopułę.
Przed opisem prac mam jeszcze prołbę. Pisaliłcie kiedyś, że lakier najlepiej zmyę przeznaczonę do tego chemię. Czy możecie polecię o jaki specyfik dokładnie chodzi? Wyobraęšłnia podpowiada mi że można użyę rozciełczalnika nitro, ftalowego lub innego w zależnołci od lakieru, ale może jest dostępne włałciwsze mazidło?
1. Co udało się zrobię:
- Płyta wierzchnia jest gotowa by wykonaę na niej rozetę. Rozeta będzie się składała z samych pasków, głównie białych i czarnych, między które gdzieniegdzie trafię paski zielone, czerwone i może niebieskie. - Z resztek palisandru i jaworu, które zalegały mi na półce postanowiłem wykonaę binding. Co prawda zanim go zamontuję, to wiele prac jeszcze będzie trzeba wykonaę, jednak już teraz miałem na niego pomysł, więc go wykonałem. Ponieważ deska palisandrowa była o niecałe dwa milimetry grubsza od jaworowej, to postanowiłem jawor pogrubię z obu stron fornirem zielonym oraz naturalnym jaworowym. Sami zobaczcie na zdjęciach jak to wyszło. 2. Przebieg renowacji kopuły.
Jak pisałem w poprzednich postach, kopuła w wielu miejscach jest popękana i porozklejana. Ponadto niektóre żebra maję dziury i przetarcia niemalże do zera. Postanowiłem że będę rozcinał każde łęczenie i wklejał tam ozdobny pasek z forniru (czarny-biały-czarny) równoczełnie dbajęc o prawidłowe sklejenie ze sobę krawędzi żeber. Pomysł wydał mi się dobry, ale efekt prac nie bardzo mnie zadowolił. Szczegóły w opisach zdjęę. Tak miałem sobie wklejaę te wstawki po jednej dziennie. Postanowiłem jednak w kilku miejscach oczyłcię je z nadmiaru kleju oraz sprawdzię jak będę się prezentowały na gotowym instrumencie. Efekt mnie nie zadowolił. Czarny fornir zdominował resztę, prawdopodobnie pęczniejęc od kleju. Nie widzę jednak sposobu by to wykonaę bez pęcznienia. W tym celu trzeba by to zrobię od zera, dopasowujęc każde żebro do sąsiadów i dociskajęc ładnie podczas klejenia. Ponadto pod światło patrzęc okazało się, że nie wszędzie mam dobry styk żeber z wstawkami i światło przełwituje przez cienkę warstwę kleju. Na gotowym instrumencie z politurę będzie to widoczne. Postanowiłem na razie wstrzymaę się z robotę...
Pewnie każdy z nas tak ma, że jak nabędzie nowe deski, to je oględa z każdej strony, podziwia ich estetykę oraz próbuje sobie wyobrazię jak wykonany z nich instrument będzie wyględał. Otóż wczoraj przyszła do mnie paczka z fornirem, takim zwykłym tanim jaworowym 0,6 mm, z którego robię rozety oraz żyłki wszelakie. Rozłożyłem kilka listków forniru na blacie i leżała tam też mandolina...
Wtedy dotarło do mnie, że fornir jest bardzo ładny i ma estetycznę falę. Postanowiłem więc porzucię wczełniejszę metodę remontu na rzecz obklejenia mandoliny tym fornirem. Rozwięże to następujęce problemy:
- żebra każde z różnej parafii.
- dziurawe żebra które chciałem łataę.
- spasowanie wstawek forniru na łęczeniach
Mój pomysł jak to zrobię:
- posklejam luęšłne żebra klejem cyjanoakrylowym od zewnętrz, tak by kopuła nie była nigdzie luęšłna.
- łęczenia podkleję fornirem od wewnętrz, a przestrzenie między nimi również, ale fornirem w kontrastowym kolorze, tak żeby nie było widaę resztek kleju których nie mogłem usunęę z wewnętrz.
- Do krawędzi pudła przykleję kilka poprzeczek w równych odstępach, tak jak żebra pod płytę. Będę one wystawaę poza jego krawędęšłi posłużę do usztywnienia pudła na czas jego obklejania. Po skołczonej pracy zostanę usunięte.
- wykołczonę wewnętrz oraz usztywnionę kopułę oszlifuję z zewnętrz, tak by była jak najbardziej równa i kolista. Będę mógł ję trochę łcieniowaę.
- Dopasuję nowe żebra, których krawędzie podkleję czarnym fornirem.
- ęšłĽebra będę przyklejał po jednym, dociskajęc je sznurkiem. Sznurek będzie owijany o wystajęce kołcówki pseudożeber o których wczełniej pisałem. Myłlę również o gumkach.
Tak wyględa plan.
Na koniec prezentacja nowego forniru i mandoliny. Na zdjęciu widaę też dwie wklejone między żebra wstawki.
Re: Mojej mandoliny renowacja
Sebastian ja najpierw bym wklejał wstawki między łęczenia, następnie je oszlifował od łrodka a póęšłniej dawał wzmocnienie łęczeł a nie najpierw.
Gdzie kupujesz fornir jaworowy?
Gdzie kupujesz fornir jaworowy?
Pozdrawiam Janek
- SebastianL
- Posty: 751
- Rejestracja: 2020-06-16, 08:55
- Lokalizacja: Gliwice
Re: Mojej mandoliny renowacja
Janie. Włałnie taki był plan i zaczęłem go realizowaę, lecz efekt mnie nie zadowolił. obklejajęc to pozbywam się wszelkich problemów. Nie będę musiał już dopasowywaę wstawek. Czy nowa metoda da lepszy efekt? To się okaże w praniu.
Fornir zakupiłem u sprzedawcy z linka poniżej.
Forniry jaworowe ma w niskiej cenie oraz w różnych wymiarach, trzeba przeględaę poszczególne oferty. Ja kupiłem 24 liłcie o wymiarze 90 x 12 cm (2,59 m2) za 16,24 zł + 8,99 za dostawę. Jest to więc taniej niż jaworowy fornir który kupowałem na przykład w Madinterze, płaci się 8,90 euro netto za metr kwadratowy (co ciekawe zawsze dostawałem w tej cenie więcej niż metr, nawet porównywalnie do paczki którę kupiłem w Polsce). Różnica jest bardzo duża.
Dołę intensywnie myłlę nad rozpoczęciem prób barwienia forniru. Raz, że barwiony fornir jest bardzo drogi, a dwa że nie każdy odcieł mi pasuje. Do tego od jakiegoł czasu Madinter i Maderas Barber nie maję w ofercie forniru palisandrowego i nie ma jak dodaę bręzu w rozetach i żyłkach.
https://allegro.pl/uzytkownik/magariall ... u-1-3-0717
Fornir zakupiłem u sprzedawcy z linka poniżej.
Forniry jaworowe ma w niskiej cenie oraz w różnych wymiarach, trzeba przeględaę poszczególne oferty. Ja kupiłem 24 liłcie o wymiarze 90 x 12 cm (2,59 m2) za 16,24 zł + 8,99 za dostawę. Jest to więc taniej niż jaworowy fornir który kupowałem na przykład w Madinterze, płaci się 8,90 euro netto za metr kwadratowy (co ciekawe zawsze dostawałem w tej cenie więcej niż metr, nawet porównywalnie do paczki którę kupiłem w Polsce). Różnica jest bardzo duża.
Dołę intensywnie myłlę nad rozpoczęciem prób barwienia forniru. Raz, że barwiony fornir jest bardzo drogi, a dwa że nie każdy odcieł mi pasuje. Do tego od jakiegoł czasu Madinter i Maderas Barber nie maję w ofercie forniru palisandrowego i nie ma jak dodaę bręzu w rozetach i żyłkach.
https://allegro.pl/uzytkownik/magariall ... u-1-3-0717
- Waldzither9
- Posty: 1173
- Rejestracja: 2018-04-18, 23:05
Re: Mojej mandoliny renowacja
Może takie coś wyjdzie szybciej? Tylko trzeba by mieę plany.
Drugi wariant to skopiowanie tego co masz w ręku, i budowa według technologii jak w filmiku o Ud.
https://www.forumlutnicze.pl/viewtopic.php?f=8&t=4611
Drugi wariant to skopiowanie tego co masz w ręku, i budowa według technologii jak w filmiku o Ud.
https://www.forumlutnicze.pl/viewtopic.php?f=8&t=4611
Pozdrawiam Andrzej
- SebastianL
- Posty: 751
- Rejestracja: 2020-06-16, 08:55
- Lokalizacja: Gliwice
Re: Mojej mandoliny renowacja
Do dalszych prac musiałem doprowadzię płytę wierzchnię do grubołci docelowej dla montażu, którę ustaliłem jako 2,5 mm. Myłlę W internecie znalazłem informację, że typowa grubołę dla takich mandolin wynosi 3,0 mm. Myłlę że dla strun nylonowych 2,5 powinno byę okej. Potem pozostaje jeszcze możliwołę cieniowania płyty na gotowym instrumencie.
Zaczęłem od wykonania rozety. Rozetę wykonałem z samych kolorowych pasków. Postanowiłem wypróbowaę metodę składania rozety, której jeszcze nie próbowałem. Dotychczas rozetę wykonywałem w całołci na specjalnej ramce i potem wklejałem ję do kanału wyciętego w płycie. Metoda ta ma zalety i wady. Zaleta jest taka, że jełli kanał i rozeta idealnie do siebie pasuję, to wklejenie obędzie się bez problemów. Wady są następujęce: trzeba się postaraę by podczas klejenia rozety miała ona takę samę szerokołę na całym obwodzie, co niestety czasem się nie udaje; jełli rozeta i kanał nie są w jakimł miejscu dopasowane, to zostanie tam dziura; wycięcie kanału na całę rozetę na raz jest czasochłonne.
Tym razem postanowiłem rozetę wklejaę fragmentami. Taka metoda zapewnia ponoę najlepsze dopasowanie elementów i daje większę kontrolę nad wklejanymi elementami. Chodzi o to, że wycina się kanały szerokołci na przykład 7 mm i wkleja okrełlonę ilołę elementów. Gdy to wyschnie, to się to wyrównuje (to też jest łatwiejsze w przypadku węskiego paska zamiast całej rozety), wycina kolejny kanał i wkleja kolejne fragmenty. Wycięcie takiego węskiego kanału jest dużo prostsze, bo dłuto wybiera zwykle całę szerokołę na raz i mniej czasu spędza się na wyrównywaniu dna oraz upewnianiu się czy kanał ma wszędzie równę głębokołę. W kołcu, wklejane elementy (pierłcienie, drabinki, jodełki itd.) nie są ze sobę wczełniej sklejone, dlatego po umieszczeniu ich w kanale, w którym był klej, dopasowuję się one do niego i spada ryzyko szpar między rozetę a powierzchnię płyty.
Oczywiłcie, podczas stosowania tej nowej dla mnie metody popełniłem pewien głupi błęd, ale o tym opowiem w komentarzu pod zdjęciem.
Zaczęłem od wykonania rozety. Rozetę wykonałem z samych kolorowych pasków. Postanowiłem wypróbowaę metodę składania rozety, której jeszcze nie próbowałem. Dotychczas rozetę wykonywałem w całołci na specjalnej ramce i potem wklejałem ję do kanału wyciętego w płycie. Metoda ta ma zalety i wady. Zaleta jest taka, że jełli kanał i rozeta idealnie do siebie pasuję, to wklejenie obędzie się bez problemów. Wady są następujęce: trzeba się postaraę by podczas klejenia rozety miała ona takę samę szerokołę na całym obwodzie, co niestety czasem się nie udaje; jełli rozeta i kanał nie są w jakimł miejscu dopasowane, to zostanie tam dziura; wycięcie kanału na całę rozetę na raz jest czasochłonne.
Tym razem postanowiłem rozetę wklejaę fragmentami. Taka metoda zapewnia ponoę najlepsze dopasowanie elementów i daje większę kontrolę nad wklejanymi elementami. Chodzi o to, że wycina się kanały szerokołci na przykład 7 mm i wkleja okrełlonę ilołę elementów. Gdy to wyschnie, to się to wyrównuje (to też jest łatwiejsze w przypadku węskiego paska zamiast całej rozety), wycina kolejny kanał i wkleja kolejne fragmenty. Wycięcie takiego węskiego kanału jest dużo prostsze, bo dłuto wybiera zwykle całę szerokołę na raz i mniej czasu spędza się na wyrównywaniu dna oraz upewnianiu się czy kanał ma wszędzie równę głębokołę. W kołcu, wklejane elementy (pierłcienie, drabinki, jodełki itd.) nie są ze sobę wczełniej sklejone, dlatego po umieszczeniu ich w kanale, w którym był klej, dopasowuję się one do niego i spada ryzyko szpar między rozetę a powierzchnię płyty.
Oczywiłcie, podczas stosowania tej nowej dla mnie metody popełniłem pewien głupi błęd, ale o tym opowiem w komentarzu pod zdjęciem.
- SebastianL
- Posty: 751
- Rejestracja: 2020-06-16, 08:55
- Lokalizacja: Gliwice
Re: Mojej mandoliny renowacja
Jak pisałem tyDzieł temu. Postanowiłem nie odnawiaę starej powierzchni kopuły. Uznałem za syzyfowę pracę poprawę pęknięę, nierównołci i niespasowanych elementy oraz wyględa na to, że nie udałoby mi się uzyskaę pożędanej estetyki. Warto dodaę, że choę na zdjęciach tego nie widaę, to drewno jest szarawe, jakby brudne. Przypuszczam że mogło pociemnieę przez swoje wiele lat istnienia jako ta mandolina, zwłaszcza pod ciemnym lakierem.
Postanowiłem więc, że okleję mandolinę, dzięki czemu pozbędę się niedoskonałołci oraz będę mógł postaraę się o estetyczne wykonanie. Procedura jakę wymyłliłem jest następujęca:
1. Wnętrze kopuły podkleję solidnie na łęczeniach włałciwych wręg, tak by była ona sztywna.
2. Gdy wnętrze będzie zabezpieczone, łcieniuję kopułę od zewnętrz, tak by jak najbardziej wyrównaę jej powierzchnię oraz usunęę częłę materiału, skoro z obu stron doklejam kolejne warstwy. Nadmiar materiału to zbędna masa.
3. Obkleję kopułę.
Mam dużo zdjęę i opisów, więc nie zmieszczę się w jednym połcie. Pierwsza porcja poniżej.
Postanowiłem więc, że okleję mandolinę, dzięki czemu pozbędę się niedoskonałołci oraz będę mógł postaraę się o estetyczne wykonanie. Procedura jakę wymyłliłem jest następujęca:
1. Wnętrze kopuły podkleję solidnie na łęczeniach włałciwych wręg, tak by była ona sztywna.
2. Gdy wnętrze będzie zabezpieczone, łcieniuję kopułę od zewnętrz, tak by jak najbardziej wyrównaę jej powierzchnię oraz usunęę częłę materiału, skoro z obu stron doklejam kolejne warstwy. Nadmiar materiału to zbędna masa.
3. Obkleję kopułę.
Mam dużo zdjęę i opisów, więc nie zmieszczę się w jednym połcie. Pierwsza porcja poniżej.
- SebastianL
- Posty: 751
- Rejestracja: 2020-06-16, 08:55
- Lokalizacja: Gliwice
Re: Mojej mandoliny renowacja
Stara płyta wierzchnia miała grubołę 3 mm, więc musiałem zadbaę, by znalazła się ona na odpowiednim poziomie na krawędziach kopuły. Podczas demontażu wierzchu i tak uszkodziły się one, więc trzeba było je odbudowaę. W ten sposób przygotowałem wstępnie mandolinę na przyjęcie płyty wierzchniej. Szczegóły na zdjęciach.
- Waldzither9
- Posty: 1173
- Rejestracja: 2018-04-18, 23:05
Re: Mojej mandoliny renowacja
Te "wcięcia" po bokach utrudnię potencjalnę możliwołę zmiany ożebrowania, a stosowanie kleju CA w miejscach gdzie występuję naprężenia w ilołciach zauważalnych może okazaę się nietrwałe.
Suma sumarum ma szanse że będzie ładna.
Suma sumarum ma szanse że będzie ładna.
Pozdrawiam Andrzej
Re: Mojej mandoliny renowacja
Bez obaw Andrzeju, Sebastian odwala kawał dobrej roboty i ja nie mam obaw, że coś nie będzie trzymało bo jak widaę wszystko co mogłoby stanowię potencjalne problemy w przyszłołci wymienia i zastępuje zdrowym drewnem. Pracy włożonej jest tyle, że powstałby nowy instrument ale nie oto chodzi. Teraz Sebastian nabywa bezcennej wiedzy i praktyki co zaowocuje przy budowie a napewno popełniłby sporo błędów przy budowie pierwszej lutni. Teraz liczba potencjalnych błędów spadła do minimum i o to chodzi.
Pozdrawiam Janek