Posiadanie perkusji Szpaderskiego, to była nobilitacja w łwiecie muzyki "terenowej", a nawet na szczeblu województwa i perkusista miał zagwarantowane granie tylko z tego tytułu. 

  Dla pospólstwa  były wyroby firmy masowe, a jednak wg rozdzielnika.  W gronie grajęcych unosił się duch Ludwiga, jako marzenie. Trudno było nabyę perkusję nie majęc pleców w wydziałach kultury urzędów stosownych lub w dowództwach jednostek wojskowych, jeżeli takowe były w zasięgu, bo oni mieli wszystko, a dodatkowo funkcjonował tam termin "przydatnołę do spożycia" dosyę krótki. 

  Nie zmienia to faktu, że posiadanie własnej perkusji było trudne. Nie powiem, żeby nie było werbli, bo w Składnicy harcerskiej można było kupię. Kocioł centralny z orkiestry dętej, blachy również, ale brek maszyny i innych obecnie powszechnych częłci składowych nie było można dostaę w sposób powiedzmy delikatnie legalny. Ale za to był pęd do grania, zapał graniczęcy z szalełstwem, bo wszak Stanek łpiewała "300 tysięcy gitar nam gra". 

  Ech. 
ę?wczesny perkusista gdyby zobaczył zestawy współczesne, to pewnie by walnęł w kalendarz lub nie wiedział co z tym zrobię. Temat ciekawy, ale nie lutniczy.
Pozdrawiam, Ryszard
Temat przeniesiony w trosce dla przejrzystołci forum