PiotrCh pisze: 2021-01-23, 20:01 Wiem, ale to nie takie proste:) Nazwisko mam za długie
Odradzam umieszczania na główce polskich nazwisk, bo są zazwyczaj nie do wypowiedzenia dla większołci ludzi za granicę. Nazwa musi byę intenationalna i przebadana jak brzmi i co znaczy w obcych językach.
PiotrCh pisze: 2021-01-23, 20:18
Albo bez nazwy. Mi się podobaję czyste główki.
Często ludzie sprzedaję gitary bez logo na główce i pojawiaję się komentarze, że to pewnie tani chiłczyk z którego ktoł usunęł logo i chce sprzedaę jako gitarę lutniczę. Jak chcesz sprzedawaę swoje gitary nazwa jest absolutnie konieczna, bo to twój podpis, symbol profesionalizmu i informacja dla kupujęcego, że ma do czynienia z towarem za które ktoł ręczy swoim dobrym imieniem,
Byłem kiedyś na SBB i A. Apostolis grał na fajnym stracie z czystę główkę. Spodobało mi się to, że nie Fender, że nikt się nie podpisał na stracie. Strat to strat. Jak ktoł będzie chciał ode mnie kupię gitarę to musi mi zaufaę, że nie wstawiłem do niej żadnego słabego elementu, wszystko jest solidne i porzędne, od drewna po potencjometry. Ale ta i tak nie jest na sprzedaż.
Jest rozwięzanie tej rozterki, stosuj skromne logo lub etykietkę na tylnej częłci główki. Tak się robiło dawno temu, gdy otwory rezonansowe instrumentów zakryte były ozdobnymi różami i rozetami. Przykładowo jak na zdjęciu poniżej. Podpis może oczywiłcie byę w innym stylu i rozmiarze.
PiotrCh pisze: 2021-01-23, 20:38
Byłem kiedyś na SBB i A. Apostolis grał na fajnym stracie z czystę główkę. Spodobało mi się to, że nie Fender, że nikt się nie podpisał na stracie. Strat to strat. Jak ktoł będzie chciał ode mnie kupię gitarę to musi mi zaufaę, że nie wstawiłem do niej żadnego słabego elementu, wszystko jest solidne i porzędne, od drewna po potencjometry. Ale ta i tak nie jest na sprzedaż.
Rozumiem tę łredniowiecznę logikę, ale marketingowo to kompletna klapa dla osoby która zrobiła gitarę dla Apostolisa, bo miał okazję się zareklamowaę, a nie skorzystał z tego.
Ps. Gwiazdy gitary graję niemal zawsze na gitarach topowych fabryk gitarowych, bo robię za słupy ogłoszeniowe, maję podpisane umowy endorserskie i nawet najlepszym lutnikom bardzo trudno przebię ofertę Fendera i innych leaderów branży.
No i dlatego taki rodzynek jak czysty strat w SBB bardziej przycięga i zaciekawia niż największy marketingowy podpis.
Sebastian - fajny pomysł, ale to co pokazałeł to też kunszt, do którego jeszcze nie dorosłem;)