Ok, część obczajona, a teraz pytanie dotyczące "sklepienia dachu" od spodu. Patrząc na ustawione pod różnymi kątami rozpórki odnoszę wrażenie, że jest tam sporo nawierconych otworów zapobiegających ślizganiu się pręta i tym samym zmianie kierunku działania. Można by też papier ścierny nakleić.
Prawdopodobnie nie jest to konieczne, bo jednak tarcie drewno-drewno jest spore, ale przy oglądaniu tego ustawienia tak jakoś się nasuwa spostrzeżenie z tym "hamulcem" na suficie. ( to ustawienie jest tylko przykładowe?) Gładka powierzchnia ułatwia wprawdzie zmianę położenia górnego końca i może przejawiam nadmiar ostrożności w tej materii.
Wykonując płyty w tej samej wersji można porobić markery i tym samym odpuścić sobie kontrolowanie punktu podparcia u góry.
Co do uwagi związanej z prętami gwintowanymi, to prawda, ale jeżeli na zewnątrz rura, np. 3/4", a pręt wewnątrz tylko M8, to docisk i tak będzie pieroński i sztywność do bólu.
Ładniej wygląda z tym drewnem, tak cieplej, lekko i trzonek od narzędzi łatwiej kupić.
Rozpórki używasz jesionowe, czy inne drewno, dowolne? (pręty z włókna szklanego)
Dopisuje jeszcze trochę , bo tak na raty mi się przypomina. Rozumiem, że siła docisku jest kwestią tylko wyczucia i doświadczenia , a nie ustalona"odgórnie". Dlaczego pytanie, a to z tej przyczyny, że przy pomocy wagi łazienkowej lub kuchennej można by było ją wymierzyć i potem przy wymianie i kontroli deformacji prętów rozporowych, bo będą się ich parametry zmieniać, korygować tak, aby zawsze była to ta sama wartość.
Stąd moja sugestia z poprzedniego postu o rozporach sprężynowych, jako łatwiejszych w kontroli stałości parametrów.
Pozdrawiam, Ryszard