Defil Aster - moja wizja.
Moderator: Jan
Defil Aster - moja wizja.
Parę miesięcy temu, w piwnicy domu rodzinnego przypadkiem znalazłem moją starą gitarę - astera. Był w dość słabym stanie - trochę zardzewiały, brakowało paru detali a najgorzej, że gryf był wykrzywiony świdrokrętnie i to dość mocno - leżąc płasko na stole progami do dołu, trzy narożniki podstrunnicy dotykały powierzchni a czwarty był około 1 centymetra w powietrzu.
Wyglądał tak:
Postanowiłem sprawdzić, czy coś z niego da się jeszcze zrobić.
Na pierwszy ogień poszedł gryf, bo jeśliby z niego nic nie wyszło, nie byłoby sensu brnąć dalej. Zamocowałem go ściskami do prostej, grubej dechy i ogrzewałem suszarką przez półtorej godziny jednocześnie dociskając. Zostawiłem na noc i na drugi dzień operacje powtórzyłem. Potem zostawiłem w ściskach na dwa tygodnie, wyjąłem i trzymałem jeszcze tydzień w temperaturze pokojowej, żeby drewno doszło do siebie. Udało się - krzywizna wynosiła mniej niż 1mm.
Dalej już było z górki (prawie).
Zdarcie lakieru, zaklejenie wszystkich otworów po śrubkach, szlif podstrunnicy ze zmianą radiusa na 12 cali pod TOMa, nowe progi, szlif i obróbka, bejcowanie i poliuretan na wysoki połysk tyłu gryfu oraz główki. Podrstrunnicę tylko wybejcowałem i zakonserwowałem a czoło główki na czarny mat.
Z dechą było trochę więcej roboty - defilowski mostek miał inny rozstaw otworów mocujących niż TOM, którego zamierzałem użyć, więc wypełnienie starych otworów i wiercenie nowych. Wydłutowałem też powierzchnię pod klapkami maskującymi potencjometry, żeby je zlicować z dechą. Potem farba gruntująco - wypełniająca, podkład i czarny mat.
Z osprzętu zostały tylko pickupy, oklejone folią matową.
Zaekranowałem komory elektroniki, założyłem nowe potencjometry, przełącznik i gniazdo jacka.
Przy montażu całości wyszło, że trzeba zmienić kąt gryfu względem dechy, bo mostek jest trochę wyższy, a więc podkładka klinowa z kilku warstw forniru.
I gotowe.
Akcja strun 1.3 mm, nic nie brzęczy, sustain całkiem niezły (pewnie zasługa progu zerowego oraz większej niż standardowa odległości mostu od strunociągu i dzięki temu mniejszego kąta przełamania strun na siodełkach mostka), brzmienie nieco "defilowskie", ale nic z czym Pod by sobie nie mógł poradzić
Jestem z efektu zadowolony, choć parę drobiazgów nie wyszło dokładnie tak jak chciałem.
Więcej zdjęć po łykendzie, będę miał trochę czasu, wyciągnę softboxa i popstrykam jakieś zbliżenia.
Wyglądał tak:
Postanowiłem sprawdzić, czy coś z niego da się jeszcze zrobić.
Na pierwszy ogień poszedł gryf, bo jeśliby z niego nic nie wyszło, nie byłoby sensu brnąć dalej. Zamocowałem go ściskami do prostej, grubej dechy i ogrzewałem suszarką przez półtorej godziny jednocześnie dociskając. Zostawiłem na noc i na drugi dzień operacje powtórzyłem. Potem zostawiłem w ściskach na dwa tygodnie, wyjąłem i trzymałem jeszcze tydzień w temperaturze pokojowej, żeby drewno doszło do siebie. Udało się - krzywizna wynosiła mniej niż 1mm.
Dalej już było z górki (prawie).
Zdarcie lakieru, zaklejenie wszystkich otworów po śrubkach, szlif podstrunnicy ze zmianą radiusa na 12 cali pod TOMa, nowe progi, szlif i obróbka, bejcowanie i poliuretan na wysoki połysk tyłu gryfu oraz główki. Podrstrunnicę tylko wybejcowałem i zakonserwowałem a czoło główki na czarny mat.
Z dechą było trochę więcej roboty - defilowski mostek miał inny rozstaw otworów mocujących niż TOM, którego zamierzałem użyć, więc wypełnienie starych otworów i wiercenie nowych. Wydłutowałem też powierzchnię pod klapkami maskującymi potencjometry, żeby je zlicować z dechą. Potem farba gruntująco - wypełniająca, podkład i czarny mat.
Z osprzętu zostały tylko pickupy, oklejone folią matową.
Zaekranowałem komory elektroniki, założyłem nowe potencjometry, przełącznik i gniazdo jacka.
Przy montażu całości wyszło, że trzeba zmienić kąt gryfu względem dechy, bo mostek jest trochę wyższy, a więc podkładka klinowa z kilku warstw forniru.
I gotowe.
Akcja strun 1.3 mm, nic nie brzęczy, sustain całkiem niezły (pewnie zasługa progu zerowego oraz większej niż standardowa odległości mostu od strunociągu i dzięki temu mniejszego kąta przełamania strun na siodełkach mostka), brzmienie nieco "defilowskie", ale nic z czym Pod by sobie nie mógł poradzić
Jestem z efektu zadowolony, choć parę drobiazgów nie wyszło dokładnie tak jak chciałem.
Więcej zdjęć po łykendzie, będę miał trochę czasu, wyciągnę softboxa i popstrykam jakieś zbliżenia.
Dobrze, że kolejny Defil nie skończył w piecu i mam nadzieję że będzie służyć. Efekt OK, choć szczerze wykończenie na wysoki połysk byłoby bardziej efektowne.
Nie rozumiem dwóch rzeczy, po co wymieniałeś mostek (i później problemy z nim), skoro oryginalny jest niegorszy. Nie widać na zdjęciu czy jest rolkowy ten nowy TOM, ale oryginalny taki jest i mostki z siodełkami rolkowymi są droższe.
Druga sprawa to brzmienie defilowskie, nie wiem jakie to defilowskie a nie defilowskie, i tak większość brzmienia to głośnik, wzmacniacz i przetwornik i z tych 3 rzeczy jedynie przetwornik defilowski (a konkretnie Muzy), reszta jak w większości przypadków.
Osobiście znam brzmienie tych przetworników, na próżno oczekiwać brzmienia Les Paul, jak niektórzy myśłą po wyglądzie, bardziej do Strata ( w tych puszkach są dwa single ) więc nie jest to klasyczny humbucker. Stwierdziłbym że brzmienie unikalne dla tych co szukają czegoś nietuzinkowego. Jak chcesz pogadać więcej o Defilach to zapraszam na stronę Defilowców: www.Defil.org
Nie rozumiem dwóch rzeczy, po co wymieniałeś mostek (i później problemy z nim), skoro oryginalny jest niegorszy. Nie widać na zdjęciu czy jest rolkowy ten nowy TOM, ale oryginalny taki jest i mostki z siodełkami rolkowymi są droższe.
Druga sprawa to brzmienie defilowskie, nie wiem jakie to defilowskie a nie defilowskie, i tak większość brzmienia to głośnik, wzmacniacz i przetwornik i z tych 3 rzeczy jedynie przetwornik defilowski (a konkretnie Muzy), reszta jak w większości przypadków.
Osobiście znam brzmienie tych przetworników, na próżno oczekiwać brzmienia Les Paul, jak niektórzy myśłą po wyglądzie, bardziej do Strata ( w tych puszkach są dwa single ) więc nie jest to klasyczny humbucker. Stwierdziłbym że brzmienie unikalne dla tych co szukają czegoś nietuzinkowego. Jak chcesz pogadać więcej o Defilach to zapraszam na stronę Defilowców: www.Defil.org
Witam
mam ten sam problem z gryfem. Chyba spróbuję Twojego sposobu na jego wyprostowanie.
Mógłbyś jeszcze przybliżyć jak to wykonywałeś? Czy ogrzewałeś ten gryf zwykłą suszarką? Zastanawia mnie czy wytrzymała by te 1,5 h grzania? Czy lakier się nie topi przy grzaniu?
Jak dociskałeś i mocowałeś ten gryf?
Pozdr
petlica
mam ten sam problem z gryfem. Chyba spróbuję Twojego sposobu na jego wyprostowanie.
Mógłbyś jeszcze przybliżyć jak to wykonywałeś? Czy ogrzewałeś ten gryf zwykłą suszarką? Zastanawia mnie czy wytrzymała by te 1,5 h grzania? Czy lakier się nie topi przy grzaniu?
Jak dociskałeś i mocowałeś ten gryf?
Pozdr
petlica
OK, po kolei wszystkim.
Markery - rzeczywiście, długo myślałem, czy by się za nie brać, ale jak wiadomo, są dość duże, zmiejszyć ciężko, a znowu perłowe prostokąty czy trapezy kłóciłyby się z wizją. Na zdjęciu podciągałem kontrast, w rzeczywistości nie są tak białe, przyjęły nieco bejcy (choć pewnie się wytrą prędzej czy później). Naprawdę źle nie wygląda, osobiście dużo bardziej mnie rażą chromowane śrubki od przetworników.
Mostek i problemy - po pierwsze - jakie problemy? wyzwanie, czyli to co lubimy najbardziej .
Stary rzeczywiście był rolkowy, ale niekompletny i pordzewiały, dlatego zdecydowałem się na wymianę, zresztą miałem akurat dobrego dawcę organów (czytaj - czarnego osprzętu).
Przetworniki - tu nie wiem co napisać, mają brzmienie charakterystyczne, nie do końca humbuckerowe, może się podobać lub nie, póki co - zostają .
Prostowanie gryfu - jak pisałem, prostowałem na samym początku prac, przed wyjęciem progów i zdarciem lakieru, dlatego się wykończeniem specjalnie nie przejmowałem, choć nie zauważyłem, żeby lakier się topił. Grzałem zwykłą suszarką 25 - 30 minut i 10 minut przerwy na papieroska, dociągnięcie ścisków i tak trzy razy. I na drugi dzień znowu.
Gryf mocowałem do grubej, dębowej, płaskiej dechy, po zdemontowaniu siodełka, aby najniższym punktem były progi. Z uwagi na to, że nie miałem żadnego klocka radiusowego, gryf leżał na desce, a pod krawędzie progów podkładałem brzeszczoty od piłki, żeby ustabilizować go poziomo. Po takim prostowaniu jeszcze nie było idealnie, jakiś 1 mm wichru został, ale to już zgubiłem szlifem podstrunnicy po wyjęciu progów.
Parę zdjęć:
Tutaj po opisanym wyżej wstępnym prostowaniu:
Tutaj już po szlifie i ze świeżynkami (progami):
Tutaj gitara ogołocona doszczętnie:
Tu po pierwszej warstwie gruntu wypełniającego:
Wstępne pasowanie kąta gryfu:
I tu już prace montażowe:
Markery - rzeczywiście, długo myślałem, czy by się za nie brać, ale jak wiadomo, są dość duże, zmiejszyć ciężko, a znowu perłowe prostokąty czy trapezy kłóciłyby się z wizją. Na zdjęciu podciągałem kontrast, w rzeczywistości nie są tak białe, przyjęły nieco bejcy (choć pewnie się wytrą prędzej czy później). Naprawdę źle nie wygląda, osobiście dużo bardziej mnie rażą chromowane śrubki od przetworników.
Mostek i problemy - po pierwsze - jakie problemy? wyzwanie, czyli to co lubimy najbardziej .
Stary rzeczywiście był rolkowy, ale niekompletny i pordzewiały, dlatego zdecydowałem się na wymianę, zresztą miałem akurat dobrego dawcę organów (czytaj - czarnego osprzętu).
Przetworniki - tu nie wiem co napisać, mają brzmienie charakterystyczne, nie do końca humbuckerowe, może się podobać lub nie, póki co - zostają .
Prostowanie gryfu - jak pisałem, prostowałem na samym początku prac, przed wyjęciem progów i zdarciem lakieru, dlatego się wykończeniem specjalnie nie przejmowałem, choć nie zauważyłem, żeby lakier się topił. Grzałem zwykłą suszarką 25 - 30 minut i 10 minut przerwy na papieroska, dociągnięcie ścisków i tak trzy razy. I na drugi dzień znowu.
Gryf mocowałem do grubej, dębowej, płaskiej dechy, po zdemontowaniu siodełka, aby najniższym punktem były progi. Z uwagi na to, że nie miałem żadnego klocka radiusowego, gryf leżał na desce, a pod krawędzie progów podkładałem brzeszczoty od piłki, żeby ustabilizować go poziomo. Po takim prostowaniu jeszcze nie było idealnie, jakiś 1 mm wichru został, ale to już zgubiłem szlifem podstrunnicy po wyjęciu progów.
Parę zdjęć:
Tutaj po opisanym wyżej wstępnym prostowaniu:
Tutaj już po szlifie i ze świeżynkami (progami):
Tutaj gitara ogołocona doszczętnie:
Tu po pierwszej warstwie gruntu wypełniającego:
Wstępne pasowanie kąta gryfu:
I tu już prace montażowe:
witam
co do przetwornikow - troche sie "pogubilem"??:)
co znaczy dwa single a nie klasyczny humbucker?????
odkad pamietam humb to dwa single - czy to Seymour, Tesla czy Muza
roznice w humbach wynikaja ze sposobu ulozenia singli - obok siebie (rownolegle, szeregowo) lub jeden nad drugim ( stacked) jak w noislessach
a te humby akurat sa naprawde dobre
Muza robila dwa rodzaje humbow - zamkniete( jak na zdjeciu) - wersja Blues - ok 7 kOhm
i otwarte wersja Rock - 15 kOhm
z tego co kojarze to byly to kopie Dimarzio.( wschod kopiowal wtedy co sie dalo)
Mam bluesowe w swoim Defilu Tosca - graja bardzo fajnie - cieplutko,okraglo, nie siarza,.
z wad to potrafia sie sprzegac , zwlaszcza jak jest glosno.
wersje Rock czesto mozna spotkac w gitarach lutniczych z tamtych czasow.
pozdrawiam
Mirek
co do przetwornikow - troche sie "pogubilem"??:)
co znaczy dwa single a nie klasyczny humbucker?????
odkad pamietam humb to dwa single - czy to Seymour, Tesla czy Muza
roznice w humbach wynikaja ze sposobu ulozenia singli - obok siebie (rownolegle, szeregowo) lub jeden nad drugim ( stacked) jak w noislessach
a te humby akurat sa naprawde dobre
Muza robila dwa rodzaje humbow - zamkniete( jak na zdjeciu) - wersja Blues - ok 7 kOhm
i otwarte wersja Rock - 15 kOhm
z tego co kojarze to byly to kopie Dimarzio.( wschod kopiowal wtedy co sie dalo)
Mam bluesowe w swoim Defilu Tosca - graja bardzo fajnie - cieplutko,okraglo, nie siarza,.
z wad to potrafia sie sprzegac , zwlaszcza jak jest glosno.
wersje Rock czesto mozna spotkac w gitarach lutniczych z tamtych czasow.
pozdrawiam
Mirek
Też kiedyś myślałem, że to humbuckery ale natrafiłem gdzieś na fajny artykuł i zdaje się Merlina o działaniu i budowie humbuckerów, w tym świetle nie spełniają one wymagań budowy humbuckera. Naukowo tego nie wyjaśnię ale chodzi o fakt, że w humbuckerze oprócz dwóch cewek połączonych szeregowo w przeciwfazie jeszcze musi być połączone pole magnetyczne o przeciwnych biegunach (od dołu) tak aby struna od góry je zamykała. Jak znajdę ten artykuł to podrzucę link, choć pewnie na tym forum są spece od przetworników to może coś od siebie dorzucą. Wracając do tych przetworników w zamkniętych puszkach, otóż posiadaja one dwie cewki obok siebie z otwartymi polami magnetycznymi zalane żywicą, magnesy są w środku cewki i posiadaja taka samą polaryzację, więc pod względem magnetycznym nie spełniają wymogów humbuckera.
Natomiast ten o którym wspominasz, że stosowano a Aster Rock, to jest w 100% humbucker, kopia DP100 i jest całkiem inaczej zbudowany niż ten z Astera pierwszego.
Natomiast ten o którym wspominasz, że stosowano a Aster Rock, to jest w 100% humbucker, kopia DP100 i jest całkiem inaczej zbudowany niż ten z Astera pierwszego.
Tutaj zapewne chodzi o prawo indukcji elektromagnetycznej, przy którym SEM indukowane w uzwojeniu ma taki kierunek, aby wytworzone pole w cewce przeciwstawiało się przyczynie powodującej jej powstanie. Stąd nie tylko sprawa równoległości i szeregowości połączeń, ale tez początku i końca poszczególnych uzwojeń oraz kierunku uzwajania.
Pozdrawiam, Ryszard
Pozdrawiam, Ryszard
via vita curva est