Witam,
prace posuwaję się naprzód, więc wrzucam kilka fotek. Jak zwykle nie ma mowy o braku niespodzianek i czasem trzeba się pogłowię jak z kałabani wybrnęę, ale jak się nie przewrócisz to się nie nauczysz;) Ukulele jest polakierowane, lecz nie finalnie. Ostatnia faza za kilka dni jak zasadnicze warstwy stwardnieję dobrze. Ostatnia faza czyli małoprocentowa politura, aż do wytrawiania oleju. W międzyczasie pewnie nabiję progi i powiercę otwory pod klucze i wpusty strun oraz gniazdo jack będęce zarazem uchwytem strunocięgu. Na koniec ustawianie akcji strun i dokołczenie mostka (na górze będzie drewniany strunnik - z twardego drewna). Zastanawiam się nad radiusem. Pewnie przeszlifuję podstrunnicę, ale decyzja nie zapadła, na tak węskim gryfie nie wydaje się byę konieczny, ale jeszcze nie wiem. Jak skołczę politurowanie to napiszę z czym miałem problemy, a co mi szło lepiej niż poprzednim razem.
Jak widaę od spodu - barwienie przebiło deseczkę na wskroł. Bejca wodna przepenetrowała strukturę drewna. Na szczęłcie spodu już nie widaę:) Belki zrobiłem z wenge i nakleiłem na klej z żelatyny (jak wszystkie połęczenia). W gnieęšłdzie gryfu też są wklejki z wenge. Pierwotnie chciałem gryf przykręcię, więc poluzowałem sobie z pasowaniem na wcisk. W międzyczasie zachciało się wklejenia, więc trochę gniazdo poszerzyłem i dokleiłem boczki, żeby gryf wszedł jednak z wciłnięciem. Zrobiłem to porzędnie wybierajęc spory zapas i wklejajęc na kostny lite elementy. Po doszlifowaniu spasowałem gniazdo z gryfem. Wyględa jak wyględa, trochę tu "sztuki" jest, ale efekt (wizualny) nie jest tragiczny z bliska. Bindingu nie będzie - nawet podoba mi się, że widaę po rancie, że bejcowane drewno (dwoma kolorami), jest to taki element kontrowersyjny, bo odbiega od "perfekcji" (jak wszystko na razie u mnie

), ale zaakceptowałem ten efekt i jak wspomniałem - podoba mi się (chciałem pierwotnie zabejcowaę rant na czarno, ale jednak nie). c.d.n.