Lutnia z włókna szklanego
Odpowiadajęc na pytania padajęce jak i omawiajęc pewne kwestie z poprzedniego wętku:
1. Popik - "A jak sam to oceniasz w porównaniu ze swoję drewnianę lutnię?"
Jest sporo cięższa, większa i ogólnie bardziej dopasowana do moich dłoni. Ma więcej łrodka oraz dołu i jest mniej lutniowa w brzmieniu, coś pomiędzy gitarę klasycznę a lutnię. Faktem jest, że ma założone struny od gitary klasycznej plus strunę g (0.49mm) od lutni i to pewnie ma spory wpływ na brzmienie.
Gra mi się na niej wygodniej, ale jest też minus. Trzy podwójne struny są zbyt blisko siebie i nie przyzwyczaiłem się jeszcze do ich rozstawu. Najzwyczajniej w łwiecie w nie nie trafiam

2. Wojtek - "Może jak był dał delikatniejsze żebrowanie to złapała by dynamiki".
Absolutnie się zgadzam. Dynamiki toto praktycznie wogóle nie ma, jest jak obój albo cicho albo głołno :P Dobrze, że chociaż jest dołę spora powierzchnia płyty rezonansowej, bo ma co drgaę. Użebrowanie jest tak pancerne ze względu na mój brak zaufania do materiałów, choę i tak wzięłem pod uwagę wszystkie sugestie o odchudzeniu listewek - żeber.
3. PiotrCh - "Jełli pozwolisz, to też zapytam o kształt instrumentu, skęd taki pomysł?"
Trochę z zafascynowania różnymi gitarami o dwóch i więcej gryfach, a trochę niechcęcy :P
Główny zamysł powstał na papierze (wtedy już miała mieę kształt niesymetryczny), potem coś nie wyszło (pomyłka przy szerokołci gryfu - mea culpa) i dalej już poszło w jazz. Oczywiłcie od pierwszego pomysłu zrodzonego kilka lat temu miał to byę instrument o jakimł dziwnym kształcie.
4. Nalewka propolisowa w charakterze politury się sprawdza, ładnie pachnie, nadała odpowiedni kolor i nie obciężyła dodatkowo płyty. Za to lakierobejca nijak.. Wyciera się co po pewnym czasie spowoduje niezbyt ładny efekt.
5. Klucze Grover od ukulele już trzymaję, instrument się ładnie ułożył.
Jedno jest pewne, jak dziecko dojrzeje zbuduję kolejnę, ale już z innę płytę (drewnianę) i innę podstrunnicę (także drewnianę), reszta mi odpowiada. Najbardziej podobaję mi się więzane progi, to jest coś niesamowitego.. Można sobie dowolnie zmieniaę rodzaj stroju dopasowujęc na wzór strojów dawnych

Mam takę refleksje.. Lutnistę trzeba się urodzię, ja niestety (dla lutni) urodziłem sie basisto-gitarzystę. Dlaczego? Dził miałem lekcję z uczennicę (uczę Ję gry na gitarze), która chciała spróbowac lutni, więc zawiozłem Jej tę drewnianę. Dziewczę wzięło instrument do ręki i po kilkudziesięciu minutach miałem wrażenie, że gra na lutni od zawsze. Instrument zabrzmiał tak jak powinien czyli delikatnie i z subtelnę grację
