I proszę, ile niesamowitej wiedzy płynie w temacie, jeżeli prowadzi się normalnę rozmowę, a ile przyczynków, aby pewne poruszone wętki zgłębiaę

.
Filozofię pojęcia lutnik prawie mamy rozkminionę - prawie, bo do kołca nigdy nie zdefiniujemy jej na gruncie współczesnego oględu procesów tworzenia/produkcji instrumentów lutniczych.
Co do dotychczasowych wpisów pełna zgoda, natomiast, jak mniemam, diabeł tkwi w szczegółach, a tych jest tyle, że należało by je najpierw skatalogowaę, a potem ustalię wspólny mianownik.
Ja chciałbym się tutaj odniełę tylko do jednego elementu tych "puzli", a mianowicie tworzywa, w którym działa nasz lutnik.
Drewno u niego jest przygotowywane wg tradycyjnych metod, czyli z wykorzystaniem naturalnych procesów przechodzenia drewna od łcinki do produkcji. On sam wybiera - na podstawie posiadanej wiedzy gatunek, pochodzenie, wiek, miejsce w pniu, itd., gdyż to gwarantuje mu powtarzalnołę i jakołę.
Nie sądzę, aby drewno to było suszone zaraz po zrywce. Ono X lat po zgrubnym wyselekcjonowaniu "sezonuje się"; potem następuje rozkrój i znowu sezonowanie - my tu często używamy okrełlenia "odpoczywa" po kolejnych etapach ingerencji w jego strukturę. W dalszej kolejnołci poszczególne etapy kontrolowane są co do jakołci brzmieniowych itd. - nie będę opisywał procesu technologicznego, bo to wymagało by napisania księżki.
I tutaj dochodzę do momentu, w którym na każdym etapie pozyskiwania drewna, nadawania mu kształtu styka się on z narzędziem, a tym samym metodę usuwania jego nadmiaru z konkretnego miejsca, na konkretny wymiar - tu następuje zderzenie clou dysputy zwięzanej z zastosowaniem przemysłowych metod (CNC) i narzędzi ręcznych.
Zwracam uwagę, że na obrabiarkach z narzędziem wirujęcym (frez) drewno jest obrabiane poprzez poprzeczne cięcie/rozrywanie włókien - wyjętek stanowi strugarka.
Czy są opisy/badania nad skutkami dla drewna lutniczego ? Czy nie powoduje to istotnych zmian we włałciwołciach onego? Dla małego detalu mogę byę nie istotne, ale czy dla płyty rezonansowej gitary/ instrumentu nie pozostaję one bez wpływu lub czy można mówię o granicy, do której nie ma to znaczenia?
Sztuka wytwarzania narzędzi ręcznych i ich użytkowania została najlepiej pokazana na przykładzie Japonii i cóż się okazuje? Tam jest ona dobrem/skarbem narodowym !
I nie za CNC, a za rzemiełlnicze wyroby płacimy krocie, bo w nich jest zawarte tysięce lat pracy i myłli twórczej człowieka.
Zbyt filozoficzne rozważania? nie sądzę, gdyż filozofia jest podstawę mędrołci we wszystkich aspektach naszego życia, w tym i tworzenia instrumentów.
Znakiem naszych czasów jest masowy, tani i łatwy dostęp do wszelkich dóbr, a to może zapewnię produkcja wielkoprzemysłowa, zautomatyzowana do granic absurdu, dajęca nieskołczonę ilołę klonów, nastawiona na wielki zysk, tak jest i z fabrykami instrumentów .
I ok! Ale nie wszędzie da się to zastosowaę, bo tam, gdzie występuję subtelnołci nieosięgalne dla masówki, jest właśnie miejsce na wytwory ludzkich, wspaniałych ręk, czyli np. LUTNICTWO, rękoDzieło.
Pozdrawiam, Ryszard