Jacek przeczytaj post Zenka !! napisał dwa razy taniej !
Cło i podatek wszyscy omijaję , ludzie w Polsce kombinuję ile lat mieszkasz w tym kraju.
Wysyłka to wujek lecęcy w odwiedziny
Andrzej ile kosztuje złożenie gitary u Warmotha dobrze wiem ( W wielu wypadkach drożej od oryginału z tym się również zgodzę)
Ale Warmoth to Warmoth.
To taka firma ROLLS ROYCE i na tym kołczy się dyskusja.
Raczej tak, na tym się dyskusja kołczy, gdyż mi osobiłcie nie ułmiecha się gonię masówki, która musi byę u nas najwyższej jakołci rodem z USA za cene z Chrl.
Produkowac gryf za 300 zł ni kija nie opłaca mi sie. 500-600 to min, za deskę mozna "wzięę" mniej, ale i tak bez 350-400 z olchy lub topoli nie podchodęšł.
Wolę sobie dłubaę i mieę z tego radoche niż z wywieszonym jęzorem gonię za materiałem o który nie łatwo i rozprowadzaę to, na co tez potrzeba czasu i kasy. Gdyby to było takie proste wielu juz by to robiło. Mi dobrze z tym co mam a rozwijaę sie chce w innym kierunku. Moje zainteresowanie, porzyszłołc jakę sobie wymarzyłem to kilka 1-2 wiesła na miesięc i potem akustyki. Jest tego do przerobienia sporo, tematów zdecydowanie dla mnie ciekawszych ogrom, a masówke niech trzepia zainteresowani przewalaniem materiału, ja już mam tego dosyc. Słuchania "a taniej sie nie da" ?
To bylo tak na marginesie tylko... Wiadomo , ze masowka to zadna zabawa. Ja robie serie gryfow z roznego drewna ale to jako eksperyment. Ograniczenie sie do seryjnej produkcji faktycznie zabilo by spontan calej zabawy. Commel ma zupelna racje ze swoim podejsciem.
Jeszcze dygresja... Moim pierwszym samodzielnie zlozonym instrumentem byl wlasnie Warmoth.
Commel przede wszystkim należy olaę klienta który chce tanio szybko i solidnie.
Odpadnie sporo klientów byę może 99% , ale to żaden klient.
Więc dalej zostanie Ci dłubanie i radocha.
Ludzie po prostu nie zdaję sobie sprawy ile czasu trzeba połwięcię na wykonanie gryfu.wydaje im się że wystarczy jechaę na skład kupię deskę, strugnęę i gryf sam wyskakuje
Rozmowę na temat Defila kontynuujemy w dziale historycznym
No... gitarki faktycznie piękne, no piękne... Niestety, dla mnie "wyprodukowanie" wiosła na CNC to nie to co ja preferuje. Rozumiem: technologia, nowołci, oprogramowanie, "poskromienie" maszyny itd ale jak dla mnie to ma się nijak do lutnictwa. Jak pisali coniektórzy powyżej - struganie, ręczna praca przy tym drewnie, głaskanie, muskanie to jest ten klimat. Nie ujmuję tu twojej pasji, włożonej pracy w te wiosła, serca i frajdy z tworzenia... ale uważam że gdybył te gitary wykonał "tymi ręcami" to były by o wiele więcej warte - i nie mam tu na myłli wartołci "pieniężnej". Tak czy siusiak gratuluje wykonania dwóch ciekawych instrumentów i powrotu do pasji. Pozdrawiam
A i jeszcze chciałem życzyę wszystkim Forumowiczom szczęłcia i pomyłlnołci w Nowym Roku oraz wielu ciekawych projektów lutniczych