Lakierowanie instrumentów techniką NITRO.

Czyli chemia w lutnictwie.

Moderator: poco

Awatar użytkownika
palisander
Posty: 1003
Rejestracja: 2009-04-17, 12:55
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Lakierowanie instrumentów techniką NITRO.

Post autor: palisander » 2012-03-03, 21:06

Witam!

Drodzy panowie politura , politurą, ale czasem bywa , że instrument musi być zrobiony w wykończeniu chemicznym z przeróżnych względów. Często bywa tak,że naturalna politura jest mało odporna na związki zawarte w naszym pocie ( kwasy i zasady) i możemy ją ,,odparzyć '' czyli na powierzchni powstaną wżery i brzydkie zmatowienia. Takie rzeczy dzieją się też z politurą po spotkaniu z niektórymi materiałami naszej garderoby z domieszką syntetyków. Wtedy pozostaje tylko jedno - wykonać instrument w wykończeniu chemicznym. Jeśli chodzi o gitary klasyczne jak i akustyczne wyboru nie ma zbyt wielkiego... i pozostaje NITRO.

I tu też bardzo często zaczynają się schody bo laicy i mniej doświadczeni myślą, że to bardzo proste i szybkie. Lakier szybko schnie, można go szlifować itd. itd... Jednak prawda jest zupełnie inna. Aby wykonać to dobrze i profesjonalnie potrzeba wiedzy, sprzętu, warunków i nie małego doświadczenia aby nie zabić brzmienia instrumentu i aby wykończona powierzchnia wyglądała starannie.
Powiem szczerze, że ja bardzo rzadko wykańczam instrument chemicznie ale zdarza mi się to robić. I powiem szczerze, że zawsze się przy tym narobię nie mniej niż przy politurze naturalnej. Mimo, że powierzchnię gruntuję Caponem , który starannie szlifuję miedzywarstwowo aby było go na drewnie jak najmniej , ale aby pory były wypełnione. Pierwsze warstwy Caponu aplikuję pędzlem z koziej sierści. Potem szlifowanie po 24 godzinach i dalsza aplikacja odbywa sie już natryskowo za pomocą pistoletu HP z dysza 1,4 mm. Zawsze dbam o to aby na płycie wierzchniej było jak najmniej materiału lakierniczego, ale powierzchnia po szlifowaniu finalnym papierem o granulacji 600 była równa zmatowiona bez żadnych skaz. Kiedy cały instrument jest już starannie zagruntowany, dotarty, zmatowiony i grubość podkładu jest minimalna przemywa go w całości benzyną ekstarkcyjną przy pomocy papieru bezpyłowego. Wszelkie zmywacze do silikonu są tu też bardzo przydatne... Finał kończę dwoma lub trzema bardzo cienkimi warstwami lakieru bezbarwnego nitro odpowiednio rozcieńczonego do aplikacji. Gitara wędruje w bezpieczne miejsce na wieszak i schnie 48 godzin. po upływie tego czasu mogę już przejść do dalszych czynności , które polegają na usunięciu wszelkich śmieci z powierzchni za pomocą papieru wodnego o granulacji 2500 . a następnie gąbką polerską i pastą Farecla G 3 zapolerować powierzchnie całego instrumentu.

To tak po krótce w pigułce jak to się mówi.

Piszcie jakie są Wasze doświadczenia z lakierowaniem NITRO. Jakich rozcieńczalników używacie aby lakier lepiej rozlewał i nie było ,, zakurzu " na powierzchni. Ja używam rozcieńczalnika nitro. Trochę to trwało zanim nauczyłem się dobrać konsystencję, sposób aplikacji , odpowiednio wyregulować pistolet i odległość z jakiej maluję powierzchnię. Było mnóstwo prób, wypapranego Caponu i lakieru, jeszcze więcej nerwów i chwil załamań zanim pojąłem o co chodzi... Jeśli ktoś uważa, że lakierowanie NITRO to ,,bułka z masłem '' to może się mocno zdziwić po pierwszych próbach jakie przeprowadzi. Pozdrawiam i zapraszam do dyskusji na ten temat.
podstawa to dokładność
szlifek
Posty: 436
Rejestracja: 2009-12-24, 12:58
Lokalizacja: kraków

Post autor: szlifek » 2012-03-03, 21:32

witam.
z moich doświadczeń wynika że -
nitro a nitro to dwie różne sprawy .
tak samo z rozcieńczalnikiem " nitro " .
można się srodze zawieść .
należy stosować lakier dobrej firmy i nie ma tu tego - tamtego .
każda poważna firma proponuje całą " linię " - od podkładu , lakieru do rozcieńczalnika .
lakiery różnych firm mogą być nie do końca " kompatybilne " z rozcieńczalnikiem innej .
jak mamy zamiar zastosować nieznany lakier to naprawdę warto poświęcić trochę czasu i zrobić próby .
no i sprawa niezmiernie istotna - temperatura w pomieszczeniu podczas malowania .
również warto się trzymać zaleceń wytwórcy .
pozdrawiam .
pamiętaj o cyklinie !
Awatar użytkownika
palisander
Posty: 1003
Rejestracja: 2009-04-17, 12:55
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Post autor: palisander » 2012-03-03, 23:28

Próby wykonać należy to oczywiste... Nie należy od razu brać się do lakierowania instrumentu, chyba, że ma się to już ,,obcykane" na tip top. No i warunki rzecz jasna... nitro strasznie śmierdzi i jest bardzo lotne. Ja korzystam za drobną opłatą z pomocy koleżeńskiej znajomych którzy prowadzą autoryzowane samochodowe warsztaty lakiernicze. Sam wchodzę do komory z własnym pistoletem i materiałem lakierniczym. Wpinam się tylko pod sprężone powietrze i jest po sprawie.
podstawa to dokładność
Zenek_Spawacz

Post autor: Zenek_Spawacz » 2012-03-04, 03:27

Ja juz mialem kilka dyskusji forumowych na temat nitro... Wielu twierdzi , ze jest to lakier latwy do polozenia i ze muli brzmienie (gitary elektryczne). Ja jako uzytkownik i zwolennik tego rodzaju pokrycia moge powiedziec tylko , ze jest niewielu lutnikow , ktorzy potrafia dobrze polakierowac nitro i jeszcze mniej tych, ktorzy rozumieja o co w tym lakierze naprawde chodzi.
Po pierwsze , nitro potrzebuje czasu. Dobrze polakierowany instrument to miesiac pracy.
Po drugie , tylko naprawde cienka warstwa lakieru ma sens. Nitro jako powloka miekka przy grubszych warstwach zabija brzmienie.
Istnieja dwa podstawowe skladniki... Sanding Sealer i Laquer. Czysty lakier matowy , nie nadaje sie do przechowywania , juz po krotkim czasie dostae przy nanoszeniu pistoletem biale plamy.
Sanding sealer jest miekki i pozwala na "zapchanie" porow drewna . Niektorzy z lutnikow nie chca go stosowac (brzmienie) i jako podklad zamiast sealera uzywaja o wiele twardszego lakieru tyle tylko , ze bardziej rozcienczonego. Kazda warstwa musi schnac CO NAJMNIEJ 24 godziny. Nitro jest pod tym wzgledem zdradliwe. Teoria mowi , ze warstwy tego lakieru lacza sie ze soba , tzn , ze nowa powloka rozpuszcza czesciowo wczesniejsza i laczy sie z nia totalnie.Nie ma wiec niebezpieczenstwa , ze rzecz zostanie przetarta i bedzie to widac (jak w innyh lakierach)... Po naniesieniu warstwy juz po kilku minutach mozna pomacac powierzchnie lapa i stwierdzic , ze jest sucha ...faktycznie mozna ja nawet przeszlifowac ale sucha nie znaczy twarda. polozenie nastepnej warstwy w tym momencie to blad. Rozpuszczalnik z warstwy dolnej nie bedzie w stanie wyparowac i lakier przez dlugi czas pozostanie miekki.przy kilku warstwach blad sie multiplikuje.Nitro wsiaka w powierzchnie powoli. W fachowych publikacjach mowi sie o trzech tygodniach oczekiwania na polerowanie i ja sie z tym w zupelnosci zgadzam. Lustrzana powierzchnia po paru dniach pokaze pory.....temperatura stosowania to minimum 25 stopni , chyba ze nitro ma jakies dodatki.W Dominikanie przy nizszych niz 25 stopni emperaturach stosuje sie tzw "Retardador" w doslownym tlumaczeniu "opozniacz" aby zapobiec bialym nalotom , ktore pokazuja sie przy "zimnie".
Ponizej oryginalne opakowania nitro ,ktore stosuje ja :

Obrazek


Na koniec zdradze jeszcze jeden trick. Aby uzyskac gleboki vintydzowy kolor , lakier nitro nalezy wystawic na slonce w przezroczystej butelce , po kilku tygodniach uzyskamy barwe jak w starych fenderach...
Awatar użytkownika
palisander
Posty: 1003
Rejestracja: 2009-04-17, 12:55
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Post autor: palisander » 2012-03-04, 11:25

Jest dokładnie tak jak piszesz Zenku. Widzę, że masz duże doświadczenie w tej materii. Na pewno większe niż moje i chylę czoła... Nitro mimo , że szybko nabiera tak zwanej suchopyłości i wierzchnia warstwa jest sucha w dotyku to niestety aby było gotowe do dalszej obróbki i szlifowania potrzebuje sporo czasu. Czuć to przy wstępnym szlifowaniu zgrubnym papierem na sucho o granulacji 240. Papier się zapycha i powstają charakterystyczne gumowate wałeczki... To oznacza, że powinniśmy jeszcze z obróbką poczekać. Prościej jest wykonać to na mokro, ale ryzyko przetarcia się do drewna jest tak duże w początkowej fazie nakładania podkładu, że odradzam raczej. Powstaną w tych miejscach przebarwienia i plamy. Poza tym istnieje coś takiego jak siadanie lakieru w trakcie procesu powolnego odparowywania związków lotnych rozcieńczalników. Dokładnie jak przy szpachlach samochodowych i podkładach. Często auto w chwili odbioru z warsztatu jest zapolerowanie i wygląda pięknie. Natomiast po upływie kilku miesięcy wszystko tak siądzie że pod światło widać będzie rysy po papierze pod Clarem. Oczywiście ma tu znaczenie jakość użytych materiałów. Na nitrze i jego podkładach dzieję się dokładnie to samo. Dokładając do tego porowatość drewna efekt po upływie paru miesięcy będzie dokładnie taki sam... I jeszcze jedna bardzo ważna uwaga... im cieńsze warstwy podkładu i lakieru , tym mniejsze ryzyko siadania powłoki lakierniczej w czasie. O brzmieniu instrumentu już nawet nie wspominam bo to chyba oczywiste. Im cieńsze wykończenie tym mniejsze ryzyko utraty brzmienia.
podstawa to dokładność
poco
Moderator
Posty: 4626
Rejestracja: 2010-12-06, 14:36
Lokalizacja: Blok Dobryszyce

Post autor: poco » 2012-03-04, 13:23

Dołożę swoje trzy grosze do tego nitro. W latach 60-70 kiedy nie używano powszechnie poliestru jako warstwę wykańczającą powierzchni mebli, powszechnym było stosowanie lakieru nitro. O politurach nie wspomnę. Skrzynki radioodbiorników, obudowy zegarów, etażerki itp. , a na meblach skrzyniowych skończywszy. Ponieważ produkcja była spora, a czas na schnięcie nie zmieniał się :-D w spółdzielni meblarskiej stosowano do szlifowania na szlifierkach taśmowych -długotasmowych papier ścierny o ziarnie 400 i naftę jako nawilżacz papieru. Papier był też oczywiście specjalny "na naftę". Potem polerowanie na pasach filcowych z dodatkiem płynnej pasty. Efekt super. Co do samego lakierowania, to nakładano kilka warstw mokrym na mokro z przerwami na przeschnięcie, ale nigdy na wszystkie powierzchnie. Powierzchnia musiała być położona płasko, aby nie powstały zacieki. Na następny dzień dopiero była lakierowana druga strona. Oczywiście to były meble, a nie gitary.
Wracając do lat 80-tych to mój kolega lakiernik samochodowy przy lakierowaniu stosował zwykle właśnie farby nitro, bo inne były niedostępne lub b. drogie i nie każdego było stać na taki potężny wydatek. Spotykało się lakiery samochodowe firmy Glasurit, Sikkens.
Pistolety były dostępne dobrych firm, np. Atlas Copco, De Villibis no i nasze Herkulesy, a także rzemieślnicze wytwory całkiem niezłej jakości. Ale wracając do lakierowania, to już pisałem przy jakiejś okazji, że dla przyspieszenia procesu parowania rozcieńczalnika i rozlewności w krótkim czasie zamiast dolewania rozcieńczalnika podgrzewał w kąpieli wodnej lakier i dopiero nakładał na powierzchnię. Pozwalało to na nakładanie cieniutkich warstw kilkakrotnie, a to powodowało uniknięcie "zlewów" i kłopotliwego usuwania ich po. Oczywiście przed tym pojazd był wygrzewany w piecu dla uniknięcia "szoku termicznego", a po lakierowaniu właściwym jako ostatnią cieniutka warstwę nakładał mocno rozrzedzony lakier, co zapobiegało zbyt szybkiemu odparowaniu rozcieńczalnika z warstwy ostatniej i tym samym wytworzeniu się cienkiej błony powierzchniowego wysuszenia. Jednocześnie wydłużał się czas na rozlanie się równomierne warstw wcześniejszych. Efekt, lustro bez potrzeby polerowania. Zresztą wtedy nie polerowano lakierów. Jedynym mankamentem było zachowanie czystości powietrza w lakierni, gdyż każdy najmniejszy nawet pyłek np, z ubrania powodował powstanie krateru wrednie wyglądającego na powierzchni. Usuwało się takie pyłki końcem szpilki lakierniczej natychmiast, aby dać możliwość napłynięcia w to miejsce jeszcze płynnego lakieru z boków. Lakier "dojrzewał" min. 24 dni, oczywiście klient jeździł, ale nie mógł go myć.
Zastanawiam się i zrobię próbę z podgrzaniem lakierowanej gitary do temp, ok 45-50 deg i w czasie przesychania w pomieszczeniu lakierni będzie się powoli obracał na kołowrotku dla uniknięcia zacieków.
Generalnie dobrze jest , kiedy temperatura lakieru i powierzchni lakierowanej się nie różni. To jest future. Powinno wyjść malinowo. ;-) Oczywiście odbywać się to będzie pod czujnym okiem mojego osobistego konsultanta od spraw lakierniczych. :mrgreen: Pozdrawiam, Ryszard
via vita curva est
Awatar użytkownika
palisander
Posty: 1003
Rejestracja: 2009-04-17, 12:55
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Post autor: palisander » 2012-03-04, 18:47

No cóż... w Polsce trudno o profesjonalną linię techniki nitro. Konkretnie chodzi o retatrery
czyli opóźniacze schnięcia które powoduję, że lakier lepiej się nakłada i rozlewa oraz nie powstają mleczne przebarwienia od wilgoci. Są firmy jak SOPUR, VIDARON i inne, ale jakoś nie spotkałem się z opóźniaczami . Może nie dość dobrze i dokładnie czytałem i szukałem...? U nas w kraju wśród stolarzy robiących meble , schody itp. królują poliuretany i akryle. Wystarczy poszperać po forach stolarskich oraz innych i raczej nikt o nitro nie wspomina... chyba , że o rozcieńczalniku do mycia narzędzi lub rozcieńczania akryli. Nitro jako technika lakiernicza w ogóle idzie w zapomnienie...
podstawa to dokładność
Zenek_Spawacz

Post autor: Zenek_Spawacz » 2012-03-04, 19:48

Lakiery nitro zostaly wycofane w wielu krajach jako wyjatkowo trujace. Stad ich zmierzch.Wlasciwie nie wiem dlaczego bo poliuretany i inne specyfiki sa rowniez szkodliwe dla zdrowia.
W Niemczech nitro nie wolno bylo sprzedawac zwyklym smiertelnikom. Mogli je nabywac tylko wlasciciele firm po okazaniu odpowiedniego zaswiadczenia.
Awatar użytkownika
palisander
Posty: 1003
Rejestracja: 2009-04-17, 12:55
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Post autor: palisander » 2012-03-04, 22:05

To chyba dlatego, że z nitroceluloza jest składnikiem materiałów wybuchowych i można też z niej wykonać proch strzelniczy... Oczywiście rozcieńczalniki oraz inne związki zawarte w lakierach nitro są bardzo szkodliwe dla zdrowia , a nawet życia. Nie mniej jednak inne lakiery jak poliuretany , akryle itd. też je posiadają ... W lakiernictwie samochodowym przełomem były bazy ,,aqua" czyli wodne. Z czasem okazało się , że rozpylone i wdychane w komorach lakierniczych są nie mniej szkodliwe niż związki zawarte w dawnej technice lakierniczej zwanej 2 K. Wracając jednak do tematu nitro to jest też coś takiego co nazywa się politurą nitrocelulozową w płatkach czyli nitropolitury. Inaczej zwanej politurą syntetyczną. Jest to mieszanka szelaku i nitrocelulozy w formie płatków. W Polsce w zasadzie nie do zdobycia raczej dla zwykłego śmiertelnika. Płatki te rozpuszcza się w odpowiednich rozcieńczalnikach. Takich jak alkohol etylowy i butylowy, octan amylu i butylu ( estry kwasu octowego).
Powstaje roztwór który można nakładać tamponem jak politurę szelakową.
Niestety nie ma zbytniego popytu i to i nie ma podaży... Kto dziś sam by chciał przygotowywać coś takiego...? Stolarze....? Kiedy mają do wyboru tyle linii poliuretanowych oraz innych...? Dziś liczy się efekt wizualny, łatwość i wygoda aplikacji oraz jak najkrótszy czas realizacji... Poza tym jak napisałem już wcześniej ,,propaganda" widząc co dzieje się na świecie ( zamachy bombowe itp) chyba chce zminimalizować dostęp do pewnych komponentów z których łepski i nawiedzony szaleniec mógłby zrobić wielkie BUMMMMM !!!!
Tylko tacy jak my oraz konserwatorzy zabytków i mebli antycznych wciąż siedzą w starych technikach lakierniczych opartych na naturalnych składnikach. Nitro to też już wybieg w iście kosmiczne epoki i zaprzęgnięcie bądź co bądź chemii oraz nowszych technologii...
podstawa to dokładność
Awatar użytkownika
Jacek
Posty: 124
Rejestracja: 2011-09-02, 09:14
Lokalizacja: Wymysłów / Śląskie
Kontakt:

Post autor: Jacek » 2012-03-08, 10:57

Właśnie przygotowuję się do mojego pierwszego "nitrowania" i mam pytanie:
Czy te 2-3 ostatnie cienkie warstwy lakieru bezbarwnego robicie "mokro na mokro", czy z międzyszlfowaniem? A jeśli tak, to jakim papierem i czy na sucho, czy na mokro?
Awatar użytkownika
Piniu
Posty: 2939
Rejestracja: 2011-02-15, 21:24
Lokalizacja: Bydgoszcz
Kontakt:

Post autor: Piniu » 2012-03-08, 11:55

Podczas ostatniej renowacji gitary uzyłem lakieru akrylowego - takiego jak sie auta maluje. Spostrzeżenie jest takie,ze znacznie prościej się go nakłada, ladnie sie sam rozlewa i po wyschnieciu ma juz ladna powierzchnię, a co dopiero po polerowaniu. Już nie pamiętam ale nakładalem chyba ze 12-16 warstw cienkich i nie mogę powiedziec,zeby gitara straciła na brzmieniu. Polerowanie - tak jak napisal Zenek - kilka tygodni ppo malowaniu. Wtedy ten lakier jest naprawde twardy i pięknie sie poleruje. Zreszta sami widzicie jak sie błyszcza auta na wystawach :)

Z lakierem nitro miałem do czynienia podczas renowacji gitary klasycznej kilka lat temu. Musze przyznac, ze bardzo trudna i zmudna to procedura, a wizualnie daje to samo co akryl.

A co doswiadczeni koledzy sądzą o akrylu?
mirzar
Posty: 76
Rejestracja: 2010-11-15, 14:06
Lokalizacja: Krakow

Post autor: mirzar » 2012-03-12, 00:52

witam

akrylu troche uzywalem , ale jakos mi nie podchodzi -mam wrazenie "plastycznosci" powloki.
pieknie sie kladzie, wysycha i poleruje - dostaje sie gotowe buteleczki , zlewa , miesza i lakieruje - nie ma zabawy w testowanie odpowiedniej gestosci .. ale...
jest to lakier stosowany na samochody - ma na celu rozszerzac sie i kurczyc przy zmianie temp. razem z blacha - musi byc plastyczny.
wiem - jest to lakier dwuskladnikowy i twardnieje , ale jakos go nie czuje..

moja metoda "nitrowania"
-szukalem "sanding sealera" a raczej "fulerplasta" ale niestety niedostepny - z zagranicy nie wysylaja , bo material niebezpieczny..:(
najblizej jest capon - ten stosuje jesli drewno jest gladkie lub/i miekkie (lipa, olcha, klon..)
do zatkania porow i podniesienia wloskow (chociaz rownie dobre jest prasowanie na mokro)
do twardego lub porowatego drewna ( jesion, orzech, dab..) stosuje sam lakier - warstwa, schniecie, szlifowanie, warstwa, schniecie...itd , w zaleznosci od potrzeb
sam lakier sprawdza sie tez jesli sa robione jakies wstawki wzmocnienia, uzupelnienia - jest mniejsze prawdopodobienstwo ze lakier "kleknie"
susze to potem kilka dni w podczerwieni
do odtluszczania i oczyszczania powloki najlepiej sprawdza sie rozpuszczalnik silikonowy i sciereczki do odpylania ( sklep z lakierami samochodowymi)
co do lakieru
- podgrzewam lakier w kapieli wodnej , staram sie dodawac jak najmniej rozpuszczalnika
-element do lakierowania podgrzewam promiennikiem podczerwonym ( stosuje go pozniej do podsuszania i suszenia)
-lakieruje elementy w poziomie , potem podczerwien ok 15 min i ponowna warstwa itd
-ostatnia warstwa , lub dwie- trzy bardzo rzadkim lakierem - klade je zanim odparuja, zeby sie ladnie zlaly ( patent od mojego wujka)
-zawsze susze w podczerwieni ok 3 dni ( nie jednym ciagiem - podgrzewam 1/2 godz , odstawiam na 2-3 godz i znowu podczerwien) a do polerowania biore sie po ok tygodniu
-polerowanie po tym to juz formalnosc , ale jesli trzeba sie w tym ogolic to 2000 na mokro, 2500 na mokro i rozrzedzona G3
ale prawda jest taka , ze i tak czasem nie wyjdzie :(

pozdrawiam
Mirek
Awatar użytkownika
Jacek
Posty: 124
Rejestracja: 2011-09-02, 09:14
Lokalizacja: Wymysłów / Śląskie
Kontakt:

Post autor: Jacek » 2012-03-24, 23:37

Uff, właśnie skończyłem swoje pierwsze lakierowanie nitro.
Lekko nie było - dwa tygodnie to trwało i faktem jest, że narobić się trzeba. Starałem się robić bardzo cienkie warstwy, co skutkowało tym, że szlifowanie było jak stąpanie po polu minowym :), pół biedy z gryfem, ale korpus mam z jesionu i te jego szparki ...
Jedno co mogę powiedzieć z mojego skromnego doświadczenia to, że praca z nitro w porównaniu z poliuretanem to bajka. Położyłem dwie warstwy podkładu i trzy lakieru za każdym razem szlifując prawie do zera i nigdy nic nie spieprzyłem, a z poliuretanem to był jeden wielki dramat - można powiedzieć, że żadna warstwa mi nie wyszła jak należy.
Fakt, że śmierdzi równie mocno, ale chyba 10 razy krócej, a np. czyszczenie pistoletu to zabawa.
Bas jest po szlifie 400-tką na sucho i zgodnie z zalecaniami powiesiłem go na trzy tygodnie:

Obrazek

EDIT: Zupełnie zapomniałem o piwie dla Zenka i Palisandra: dzięki za pomocne rady!
bishop
Posty: 11
Rejestracja: 2013-02-17, 13:55
Lokalizacja: z laptona

Post autor: bishop » 2013-03-23, 16:28

Witam serdecznie!

Mam pytanie; pomalowalem z pędzla korpus gitary caponem. Nalożylem trzy warstwy. Odczekalem tydzień, przelecialem papierem 240 i polakierowalem ponownie caponem z pistoletu rozcieńczonym nitro 1;1, jakieś 4 warstwy w odstępach 10 minutowych. Mam zamiar to przelecieć papierem 600 i pomalować emalią nitro. Ile dać warstw tej emalii, 3 warstwy w odstępach czasowych 10 min? Mocno ją rozcieńczyć nitrem? Po jakim czasie mogę skladać instrument (po ilu dniach ten lakier zyska dostateczną twardość) ?. Chcialbym aby gitara zyskala po jakimś czasie wygląd ''relic", więc może się przecierać, zależy mi aby nie zepsuć brzmienia, a obawiam się już to zrobilem w polowie roboty, że nawalilem zbyt dużo caponu, który ma raczej zgubny wplyw na akustyke...

Bardzo proszę o Wasze sugestie.
Pozdrawiam,
Bishop
Zenek_Spawacz

Post autor: Zenek_Spawacz » 2013-03-23, 18:00

Jeszcze jedna rzecz ... przed polozeniem pierwszej warstwy nalezy powierzchnie "przedmuchac" sprezonym powietrzem , chodzi o usuniecie drobinek drewna , ktore siedza w porach. Lakier bedzie wtedy lepiej je wypelnial i nie bedzie "siadal". Gruntowanie mozna przeprowadzic pietnasto procentowym lakierem. Wtedy juz pierwsza warstwa bedzie twarda.
ODPOWIEDZ